Najnowsze wpisy, strona 6


gru 16 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Sen 2005-08-01 16:12
 
Szłam ulicą Kupiecką a obok mnie On.
Nic nie mówił, po prostu szedł obok mnie.
Zapytałam: 'Nie wyjechałeś?"
Uśmiechnął się i odpowiedział, że nie.
Czarna dziura i dopiero po jakimś czasie stoimy i całujemy się namiętnie i szaleńczo.
Przebudzenie i natłok myśli.
Myśli nieuczesanych ale ...
 
tak bardzo chciałabym
patrzeć w Twoje oczy
niebieskie ...
zimne i kpiące ze mnie
widzieć Twoje włosy
i kuszący zarost na twarzy
 
leciutko Twego policzka
dotknąć i pogłaskać
wziąć w ręce Twoją twarz
pocałować w usta
i zobaczyć uśmieszek
mówiący tak wiele ...
 
a potem
odwrócić się
i odejść
bez myśli
bez uczuć
zapomnieć.
 
 
W ub. m. Navigator na swoim blogu ogłosił nowe hasło:
 
"Cała Polska wleje dzieciom. Conajmniej 30 minut dziennie."
 
Ja sprostowałabym to na:
 
"Cała Polska wleje bachorom. Co najmniej 30 minut dziennie."
 
Bo dzieci są słodkie.
W przeciwieństwie do bachorów.
A kto nie wie, jak odróżnić dzieci od bachorów, powinien zobaczyć moje robaczki dzisiaj u fryzjera.
No bo wybrałam się wreszcie na ten balejage.
A że robaczki chciały iść ze mną, więc je zabrałam.
Zabrałam robaczki lub, dokładniej mówiąc, dzieci.
A wróciłam z bachorami i bólem głowy.
 
I balejagem na głowie a raczej na włosach.
Wygląda imponująco.
Znaczy balejage.
 
A ja zastanawiam się, czy moje robaczki, to dzieci czy bachory i czy w tej sytuacji w ogóle wybierać się z nimi gdziekolwiek ...

 
 
Sandra 2005-08-02 20:09
 
Namówiła mnie na pewne forum dyskusyjne.
Obie, choć każda w swoim domku, weszłyśmy w konkretnym celu.
Znaczy umówienia się i spotkania z facetami.
W rezultacie nie udało nam się umówić o tej samej godzinie w jednym miejscu.
I z ręką na sercu przysięgam, że miałam szczerą chęć spotkać się z moim facetem mimo, że nie przysłał swojej fotki.
Plac Wolności koło pizzerii.
Nie miałam bladego pojęcia, gdzie to, więc wyszłam godzinę wcześniej, zaczepiłam pierwszą napotkaną osobę i zapytałam, jak tam dojść.
"Akurat tam idę, więc możemy iść razem."
Rety, o czym my nie rozmawialiśmy ...
nawet o politykę zahaczyliśmy i o dziwo, nawet ten temat nam się kleił.
W pewnym momencie zadzwoniła komórka.
Spojrzałam i zapytałam idącego ze mną mężczyznę, jak daleko jeszcze do Placu Wolności, bo dzwoni facet, z którym się umówiłam.
Wyjaśnienie, że na Żoliborzu nie ma Placu Wolności poparł tak pięknym uśmiechem, że nie miałam sumienia nic przykrego mu powiedzieć.
W rezultacie nie dość, że wylądowaliśmy w pewnym kameralnym lokaliku, to co więcej, respektował godzinę 23,00 i dokładnie na czas odwiózł mnie do domciu.
Nie odbierałam komórki, więc zostałam zarzucona dosłownie mailami z pytankami, czemu nie przyszłam.
"Jaki Plac Wolności, mówiłem wyraźnie Plac Bankowy koło Pizzerii Gruba Kaśka a potem jeszcze czekałem koło metra i napisałem Ci to w smsie."
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko wyjaśnić mu, że wprawdzie niechcący, ale znalazłam kogoś, z kim mam zamiar utrzymywać kontakty.
"Masz przyjść i już! Czekam!"
Na szczęście, jak tylko Sandra zobaczyła te jego żądania, od razu zdecydowała się go przejąć i mam spokój.
Qrcze!
3 lata młodsza ode mnie a z facetami radzi sobie tak, że ja pewnie za 5 lat jeszcze nie będę tego w taki sposób potrafiła.
Chociaż ...
dziś znów dostałam od niego maila.
 
 
Ewelina 2005-08-03 22:07
 
Jestem zdołowana zupełnie, Bartek zostawił Ewelinę, a byli po zaręczynach i liczyłam, że pobawię się na ich weselu.
W sumie, to może nie tak do końca ją zostawił, mieszkał u niej od początku studiów, skończył studia, dostał mgr i wyprowadził się.
Niby jeszcze się spotykają, ale głównie przychodzi po pieniądze, jak mu ich brakuje.
Ewelina w sierpniu kończy 25 lat, czyli wiek wg mnie najlepszy do podjęcia decyzji, z kim związać się na stałe.
Nie wiem, co o nich myśleć, bo jak oni się rozstaną, to już stracę chyba nadzieję, że jakikolwiek facet potrafi kochać.
 
"Żałuję, że Cię znałam
żałuję, że ufałam ..."
Ewelina Flinta.
Słucham ją dziś od samego rana.
 
A tak zupełnie przy okazji chciałabym odpowiedzieć mojemu wiernemu czytelnikowi na jego wątpliwości, które wyraził w swoich komentach do niektórych moich notek.
I przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej miałam ograniczony dostęp do netu, więc nie było okazji.
No więc tak ...
nie oczekuję od swojego Ukochanego, że będzie gotował, ale jeżeli będzie to potrafił, to będzie to duży plus dla niego
prawdziwe masełko, to takie zrobione z mleka od krowy czyli naturalne, wszystkie inne, to żałosne podróby
brawo z gustem muzycznym, bo jednak czułam, że ... reszta już była napisana wcześniej
dzieciaki mają zegarki, tylko nie lubią ich nosić i stąd pomysł wracania, jak zapalają się światła
a za co powinnam przeprosić Majkę, to nie rozumiem, w końcu to ona mnie pierwsza uderzyła i to wcale nie byle jak
reszta wyjaśnień po obu bokach mojego bloga
a na koniec załączam Ci serdeczne cmokasy ...
 
 
 
Ciągle pada ... 2005-08-04 22:27
 
... i jak tu jechać w Polskę?
Najgorsze, że prognozy długoterminowe przewidują taką samą pogodę przez najbliższe 10 dni.
Taka pogoda i takie humory.
Znaczy w naszej niby rodzinie.
Potężna awantura rozpętana przez Marka w dniu dzisiejszym sprawiła, że jutro - bo dziś już jestem zbyt zmęczona - siadam i piszę do sądu o zabranie z powrotem do domu dziecka od nas tych dzieci.
Jestem właśnie po bardzo długiej i bardzo poważnej rozmowie z moim mężczyzną, który poparł moją decyzję w sprawie zwrotu tych dzieci do domu dziecka.
Znaczy nie dokładnie tak, bo napiszę o zabranie Marka, który ma bardzo zły wpływ na pozostałą dwójkę, ale znając sądy i praktykę nie rozdzielania rodzeństwa, sąd na pewno postanowi o zabraniu całej trójki, tym bardziej, że miał już wcześniej taki zamiar.
To tyle na dzisiaj.
Nie mam już chęci pisać więcej.
Mam doła ...
 
 
Mam doła ... 2005-08-05 20:57
 
... tak zakończyłam wczorajszą notkę a dzisiejszą zaczynam, bo dziś mam jeszcze większego doła, niż wczoraj, chociaż pozornie powinien minąć.
No cóż, może i jestem bez serca, w końcu mogłam wziąć sobie psa a nie dzieci, ale mimo tego, że jestem taka zła, to i tak nie mogłam spać prawie całą noc.
Nad ranem doszłam do wniosku, że nie będę nic do sądu pisała, w końcu to nie ja mam dość.
W czasie śniadania Marek zapytał, kiedy mu kupię książki do gimnazjum.
Odpowiedziałam, że nie wiem, czy w ogóle kupię, bo jak chce wracać do domu dziecka, to tam na pewno mu kupią.
- Wiedziałem, chcesz mnie oddać do domu dziecka! - wykrzyczał.
Nie odezwałam się, bo obiecałam sobie w czasie nocnych przemyśleń zaistniałej sytuacji, że nie będę reagować na jego krzyki niezależnie od tego, jak to będzie odbierał.
Odezwał się jednak Jasiu mówiąc, że wieczorem, już w ich pokoju,  Marek powiedział, że na pewno zazdrości mu, że on wraca do domu dziecka, ale nie chce się przyznać.
Wytłumaczyłam więc Markowi, że jak będzie chciał wracać do domu dziecka, to musi najpierw zgłosić się do swojej kuratorki w sądzie i jej o tym powiedzieć a gdyby jej nie zastał, to może napisać list do swojej opiekunki prawnej.
- Nie chcę wracać do domu dziecka, to ty chcesz mnie oddać z powrotem - powiedział.
- Czy mówiłam kiedyś coś takiego?
- Nie.
- I możesz być pewien, że ode mnie nigdy tego nie usłyszysz, ale jak będziesz chciał odejść, to nie będę cię zatrzymywała, bo szanuję wolę każdego człowieka, dziecka też.
 
W każdym bądź razie, jak po śniadaniu zajrzałam w komenty doszłam do wniosku, że nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam, bo faktycznie w naszym nietolerancyjnym i niedociekliwym społeczeństwie ludzi młodych na 5 osób tylko jedna szanuje zdanie i wolę drugiego człowieka.
 
Fakt, że nie czuję się winna, ale obrońcy zawsze byli i są u mnie w najwyższej cenie.
Moje dzieciaczki poznałam w domu dziecka, gdzie jeździłyśmy z kilkoma przyjaciółkami, jako wolontariuszki.
Przyplątały się do mnie już pierwszego dnia, ale jeszcze był pełny luz, jednak po drugiej mojej wizycie zaczął się horror, bo nie chciały puścić mnie do domu płacząc, że chcą jechać ze mną, aż musiały interweniować wychowawczynie.
Było to jedyne przedstawienie w ich wykonaniu, jednak w czasie każdej mojej wizyty pytały, kiedy ich zabiorę, pomimo, że ich ojciec powiedział im, że wyrzeknie się ich, jak pójdą do mnie.
Kiedy nie ułożyło mi się z kolejnym facetem pomyślałam sobie, że widocznie jestem tylko maszyną do robienia pieniążków i dlatego nie mam szczęścia w miłości i postanowiłam zrezygnować na 5 lat z mężczyzn i zabrać te dzieciaczki, żeby mieć wreszcie jakąś rodzinę.
Dzieciaczki są świetne, właśnie takie, jakie powinny być, wesołe rozrabiaki, które - tak, jak i mnie - ciągle coś gna do przodu.
Jednak nigdy nie zgodzę się i nie pogodzę się z tym, że najstarszy, a zarazem największy chłopak, Marek, bije młodsze rodzeństwo.
Awantura, rozpętana w czwartek przez Marka, zakończyła się pobiciem przez niego Jasia aż do krwi i wykrzyczenia, że nienawidzi Jasia, Zuzki, mnie i mojego mężczyzny, więc w piątek chce wrócić do domu dziecka, bo woli tam mieszkać, niż z ludźmi, których nienawidzi.
Na moje pytanko, za co nas nienawidzi, przecież to on bije, natomiast jego nikt nie bije, odpowiedział a raczej wykrzyczał, że bije i będzie bił, bo lubi bić, a Jasia i Zuzkę kiedyś zabije.
Nie będę opisywała szczegółów, bo nie lubię oglądać się za siebie ani rozdrapywać ran.
Było, minęło i mam nadzieję, że już nigdy nie wróci.
W każdym bądź razie, to właśnie troska i odpowiedzialność nie pozwala mi na przymykanie oczu na fakt znęcania się najstarszego chłopca nad pozostałą dwójką.
 
Może tylko jeszcze wyjaśnię, że w rezultacie sąd nie zgodził się na adopcję, ale ponieważ tymczasem niechcący podobno umieścił u nas dzieci do wyjaśnienia sprawy uważając, że lepsza każda rodzina, niż dom dziecka, więc są one u nas tymczasowo z orzeczenia sądu, a nie dlatego, że ja tak sobie wymyśliłam i oficjalnie sąd poszukuje dla tych dzieci rodziny adopcyjnej.
 
Dodam do tego jeszcze, że nigdy nie lubiałam i nadal nie lubię być do niczego namawiana, więc sama też nikogo do niczego nigdy nie namawiam a tym bardziej nie będę Marka namawiać do pozostania u nas, jak będzie chciał odejść i to wszystko jedno gdzie, do domu dziecka, ojca czy innej rodziny. 
 
I na koniec wyjaśnienie, że zawsze dokładnie nie tylko czytam komenty, ale również staram się je zrozumieć i wyłowić z nich rzeczy, które powinnam zastosować w swoim życiu, co jednak nie znaczy, że robię to w ciemno.
Jestem zawsze bardzo wdzięczna wszystkim tym, którzy wnoszą w moje życie coś pozytywnego i jednocześnie mam w głębokim poważaniu wszystkich tych, którzy krytykują dla samej krytyki, znaczy, żeby pokazać, że sami są lepsi ode mnie.
Owszem, lubię krytykę, ale konstruktywną ...
 
 
slodka_idiotka : :
gru 16 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Znowu pada ... 2005-08-06 22:18
 
... ale i tak wkrótce wyruszamy w Polskę.
No chyba, że pogrom.
A w ogóle, to dziś na blogi tylko wpadałam.
Czasu brak, bo pełna chata.
Znaczy mamy gości ...
 
 
Lalka 2005-08-07 19:36
 
Najwcześniejsze swoje zranienie pamiętam z okresu dzieciństwa, kiedy miałam plus minus 2 latka.
Dostałam od mamy w prezencie piękną porcelanową laleczkę, z którą wyszłam na podwórko pochwalić się koleżankom zza płota.
Usłyszałam, jak mama woła mnie na obiad i ponagla, żebym szybko przyszła, bo ostygnie, więc pobiegłam najszybciej, jak umiałam.
Będąc już przed domem, zahaczyłam nogą o schodek i runęłam, jak długa, tłukąc przy okazji laleczkę.
Miałam do mamy żal, bo gdyby nie ponaglała mnie, żebym przyszła szybciej, to na pewno nic by się nie stało.
Tą stratę odczułam bardzo boleśnie i to na tyle boleśnie, że pamiętam całe zdarzenie tak, jakby miało ono miejsce dzisiaj ...
 

 
 
Pożądanie ... 2005-08-08 23:04
 
... mam ochotę przytulić się do kogoś.
Tak zwyczajnie, podejść i przytulić się.
To pomaga, jak jest smutno.
5 lat bez mężczyzny, do którego można przytulić się.
Masakra!
 
 
Andrzej 2005-08-09 19:51
 
Mieliśmy w ogólniaku Andrzeja.
Wysoki, blondyn, umysł ścisły.
Przedstawiając się mówił zawsze: jestem Jędrek.
Wyjątkowo przypadliśmy sobie do gustu.
Bardzo szybko usiedliśmy razem.
Jako jedyna w klasie mówiłam do niego Jędrek.
 
Kiedyś matematyk powiedział, że nikt nie może liczyć u niego na piątkę na świadectwie.
Popatrzyliśmy na siebie i zrozumieliśmy się bez słowa.
Kiedy na koniec roku wręcz zażądałam piątki na świadectwie, klasa zamarła.
Poparł mnie tylko Jędrek mówiąc, że prosi również o egzamin.
Wygraliśmy oboje.
Gdyby nie to, że Jędrek miał Ukochaną ...
 
nie wiem właściwie, czemu to piszę.
 
 
 
Marta 2005-08-10 19:48
 
Wczoraj, czyli we wtorek, przyjechała do nas Marta, siostra przyrodnia robaczków.
Zaskoczenie zupełne, niezapowiedziana, więc nikt jej się nie spodziewał.
Godzina 10 rano, domofon gra, jak oszalały, więc mój mężczyzna podnosi.
- kto tam?
- ...
- marta? jaka marta?
- siostra przyrodnia robaczków - krzyczę.
Rety, jak ona wygląda, 25 lat, wzrost 163 cm, jak ja, a waga o 7 kg mniej, czyli 42 kg.
Ma już trzech synów: 4 i 2 latka i najmłodszy 8 miesięcy, ale ślubu z Karolem nie wzięła i nie ma zamiaru brać.
Zjadła z nami śniadanie, bo przyjechała na czczo, ale po kilku papierosach za to.
Potrafiła się znaleźć, bo widząc, że my nie palimy, wyszła z dzieciaczkami na podwórko, żeby zapalić.
Obiad też zjadła z nami i pojechała dopiero po kawie i ciachu, czyli o 17, 20 PKSem.
 
Bardzo narzekała na męża, który pije za dużo i akurat chwycił cug od czwartku.
Odniosłam wrażenie, że ma ochotę go zostawić i przyjechała na wybadanie, czy da radę u nas się zadekować.
Niestety, mój mężczyzna stwierdził, że w żadnym wypadku i powiedział, że gdyby coś próbowała, mam jej w żadnym wypadku nie dawać żadnych pieniędzy.
Na szczęście, pomimo, że bardzo dużo mówiła o brakach finansowych, nie odważyła się wprost poprosić o pieniądze.
Zostawiła swój adres a Zuzka obiecała jej, że napisze do niej list.
Na zakończenie zaprosiłam ją, żeby kiedyś przyjechała z mężem i dziećmi do nas, co nawet obiecała uczynić.
 
 
Zrozumieć faceta ... 2005-08-11 21:03
 
Faceci są dziwni czasami i nierozumni, bo nie da się wytłumaczyć takiemu, że jak kupuję nową sukienkę, to potrzebne są do niej nowe buty i nowa torebka.
W końcu co jakiś czas porządkuję szafkę na buty, bo mam w niej tylko 3 półki, na każdą wchodzi tylko 5 par butów a z gumy szafka nie jest, więc wyrzucam dla uzyskania miejsca.
Taka rotacja, stare wyrzucam, żeby było miejsce na nowe.
A facet udaje, że dla niego jest to niezrozumiałe.
I nie może zrozumieć, że dla mnie z kolei jest niezrozumiałe, czemu on za każdym razem, kiedy wychodzi w celach wizytowych, musi mieć nową koszulę, nowe spinki, nowy krawat i nowe skarpetki ...
paranoja!
 
 
 
Wakacje 2005-08-12 21:32
 
I tak pomału upływają mi wakacje w deszczu.
Z planowanej wyprawy w Polskę nie wiem, co zrealizuję.
Wszystko stoi pod znakiem zapytania, bo jeżeli już mam wakacje spędzać pod dachem, to wolę pod własnym.
We wrześniu chciałabym pojechać do Szkocji, ale sama aż się boję, żeby nie zakończyło się tak, jak w Paryżu.
Tym bardziej, że z moim gardłem jeszcze nie jest do końca w porządku.
Wprawdzie nie boli, ale często drapie a chrypa utrzymuje się cały czas, niestety ...
 
byłam dziś z całą trójką robaczków na zakupach w Auchanie i wróciliśmy z kompletem zeszytów i pomocy szkolnych dla nich.
 
Sobie kupiłam trochę cielęciny, którą uwielbiam ...
 
 
Ktoś 2005-08-13 22:06
 
Poznałam Kogoś tak ciekawego i obiecującego, że aż mi żal i zastanawiałam się przez chwilę, czy nie zrezygnować z urlopu.
No, ale urlop rzecz święta, więc zdrowy rozsądek zwyciężył.
Qrcze, a tak chętnie zabrałabym Go ze sobą, na początek na wyprawę w Polskę a gdyby nam się ułożyło, to i do Szkocji.
 
Ale najważniejsze, to fakt, że od przyszłego tygodnia pogoda zacznie się poprawiać, więc moja wyprawa w Polskę powinna się udać ...
 
 
Heniek 2005-08-14 12:06
 
Nie pamiętam jego imienia, więc kiedy o nim myślę, nazywam go Heńkiem.
Poznałam go w czasie wakacyjnym u babci, gdzie już był z rodzicami, jak przyjechałam.
Zaprzyjaźniliśmy się od pierwszego dnia na tyle, że kiedy przyjechała Aneta i Kamila a potem jeszcze Agnieszka, nie chciałam w ogóle z nimi przebywać, bo miałam Heńka.
Zaczęły się docinki od nich trzech a potem jeszcze od babci, wujków i cioć a co najgorsze, dołączyła do tego jeszcze moja mama i to już rozłożyło mnie na dobre.
I sprawiło, że powstała w moim sercu jakaś rana, która co jakiś czas daje znać o sobie ...
 
 
slodka_idiotka : :
gru 16 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Księcia już nie szukam ... 2005-08-15 21:52
 
To odpowiedź na komentarze czarnej róży i Lets.
Widzicie dziewczyny, ja już kiedyś znalazłam swojego Księcia.
I po tym doświadczeniu wiem, że "Książę błazna jest wart", niestety.
A ten, którego w poprzedniej notce nazwałam "Ktoś", to strongman.
I - wybaczcie - ale na razie nic więcej nie napiszę, żeby nie zapeszyć.
Ale powiem Wam jedno, jak wszystko pójdzie po mojej myśli, to cały świat zatrzyma się w miejscu ze zdziwienia.
 
A jestem z mężczyzną, którego nie kocham, bo wszystko mi poplątało się i kocham nie tego, który mnie kocha ...
zgodnie zresztą z przysłowiem "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
 
Rozpoczęłam dziś trzecią serię tabletek, tych najgorszych, po których chce się spać i źle wpływają na koncetrację a poza tym mogą uczulać.
W związku z tym cały dzień spędziłam w domu mimo ciepłej pogody, ale za to zrobiłam 2 prania i pomału szykuję się do wyjazdu w Polskę.
Planowany wyjazd, to czwartek lub piątek i jedziemy trasą Oświęcim, Kraków, Wieliczka ewentualnie dodatkowo coś jeszcze ...

 
 
Mam wrażenie ... 2005-08-16 22:16
 
... że zaczynam żyć normalnie.
Dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach.
Sekundowali mi dzielnie Zuzka i Jasiu.
Jutro jedziemy w Polskę.
Najchętniej poszłabym na piechotkę.
Ale robaczki nie lubią chodzić.
Z moich planów jeżdżenia pociągami nic nie wyszło.
Plany mojego mężczyzny jechania samochodem zwyciężyły.
Uzasadnił to zmienną pogodą.
Będzie się łatwo przemieszczać, jak pogoda gdzieś posuje się.
Ot, wsiadamy w samochód i szukamy, gdzie jest ładnie.
W sumie, to nawet logiczne, tylko dlaczego facet zawsze musi mieć rację ...?
 
 
Chyba pokocham wtorki 2005-08-23 21:59
 
Do tej pory kochałam czwartki i piątki, natomiast nie lubiałam poniedziałków, nienawidziłam wtorków a środy były typowo neutralne. 
Dziś, czyli w znienawidzony wtorek, tylko wpadłam do domciu, od razu jakimś wilczym instynktem zajrzałam na blogi.
Z tego najważniejszego dowiedziałam się, że mój Ukochany ma swoją Ukochaną i ten news sprawił, że jeszcze bardziej stanęłam na nogi.
Zawsze cieszy mnie szczęście tych, których kocham, lubię lub choćby tylko znam.
 
A co do moich wojaży, to jestem tylko przelotnie, choć pewnie na kilka dni.
Jola z Piotrkiem poprosili o udostępnienie im mojego mieszkanka, bo chcą trochę pobyć w Zielonej Górze.
A ja z lenistwa wcześniej nie sprzątnęłam go po studentach, więc ostro wzięłam się do roboty.
Wyjazd planujemy na czwartek ...
 
 
Popłakałam sobie 2005-08-24 21:00
 
Tym razem przez Majkę.
Właściwie, to już powinnam przyzwyczaić się do tej jej manii siadania na kolanach mojego mężczyzny.
Tylko, że jest ona bardzo ładna, na dodatek naturalna blondynka a ideałem mojego mężczyzny jest właśnie blondynka. 
I jakby tego było mało, to rzucił ją Marcin, więc nie tylko, że jest do wzięcia, ale nawet marzy o zamążpójciu, więc z moim mężczyzną mają wspólne interesy w tym zakresie.
Nie powiem, że będę płakała po moim mężczyźnie, ale w tym momencie bardzo nie chciałabym zostać sama.
 
Mieszkanko wysprzątane na błysk i nie było tak źle, bo okazało się, że mój mężczyzna sam robi więcej bałaganu, niż ci trzej studenci razem wzięci.
 
 
Gorzej z wyjazdem i chyba już nigdzie nie pojedziemy.
Marek błaga, żebyśmy już nigdzie nie wyjeżdżali, bo boi się, że go zawieziemy do jakiegoś domu dziecka i zostawimy.
A jeszcze tak niedawno krzyczał, że chce wrócić do domu dziecka.
Paranoja.
 
A ponieważ pogoda zeszła na psy, więc z dziką rozkoszą pozostanę w domciu ...
 
 
 
Mówią żyj chwilą ... 2005-08-25 23:21
 
Tak, w sumie, to ja też wolę być gdzieś, więc jak rano okazało się, że pogoda zeszła z psów, od razu zarządziłam wyjazd na pobliską wioskę.
Dzieciaki miały frajdę nie lada a ja czas na poważną rozmowę z moim mężczyzną.
Nie będę rozmieniała się na drobne, więc tylko odnotuję rezultaty naszej dyskusji, z której niezbicie wynikało, że:
 
ja uważam, że wszystko będzie z nami oki, jak on zacznie ze mną sypiać
 
on uważa, że wszystko będzie z nami oki, jak ja zacznę wydawać jego pieniądze
 
niestety, kto ma zacząć, nie udało nam się ustalić.
 
W każdym bądź razie, jak on pierwszy wejdzie do mojego łóżka, a ja w zamian wezmę od niego pieniądze, ktoś pomyśli, że jestem płatną dziwką.
Natomiast, jak ja pierwsza wezmę jego pieniądze, a on w zamian wejdzie do mojego łóżka, to też każdy pomyśli, że jestem płatną dziwką.
Jak ktoś ma przechlapane, to na każdej linii, niestety.
Dlatego nadal pozostanie, jak jest a na osłodę mój mężczyzna zapewnił mnie, że woli zostać starym kawalerem, niż ożenić się z Majką i następnym razem bezpardonowo wyglebie ją ze swoich kolan, jak na nie usiądzie.
Jako resume mogę tylko napisać, że z dwojga złego bardziej jestem gotowa uwierzyć w dziewczynę mojego Ukochanego, niż w to zapewnienie mojego mężczyzny.
 
 
Jean Michel Jarre 2005-08-26 21:50
 
Miałam trochę wytchnienia dzisiaj, bo mój mężczyzna zabrał moje robaczki na ogród.
Pojechali rowerami, więc zostałam w domciu, bo mam złe skojarzenia.
Kilka lat temu jadąc na rowerze zostałam potrącona przez samochód.
Ostre bóle lewego kolana i orzeczenie lekarskie: ropne zapalenie wysiękowe stawu kolanowego.
W następstwie przez 10 miesiący nosiłam gips na lewej nodze i to na całej jej długości.
Dlatego nie lubię jeździć na rowerze.
 
Właściwie, to nawet nie wiem czemu, ale całe przedpołudnie spędziłam przy kompie.
Ot tak po prostu zaczęłam czytać blog prima_aprilis i wspominać, od czego oderwał mnie dopiero domofon.
Wpadł do mnie Wojtek, który przyjechał na urlop z Irlandii.
Odradził mi odwiedziny Zbyszka w Szkocji a w zamian zaprosił do siebie.
Ale to, co opowiadał przekonało mnie, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Pomijając już denną pogodę, to jedzenie odstrasza nawet najmniej wybrednych smakoszy.
 
A w ogóle, to chciałabym być z Tomkiem na koncercie w Gdańsku ...
 
 
Moje serce umarło ... 2005-08-27 20:37
 
... i nawet, jak komuś wydaje się to nieprawdopodobne, to jest to prawda, z czego tak do końca zdałam sobie sprawę dopiero wczoraj czytając blog prima_aprilis.
Był to dla mnie szok do tego stopnia, że w nocy po raz drugi przeczytałam wszystkie moje zapiski, jakie przetrwały tu na blogach i zdania nie zmieniłam.
Co do moich przemyśleń z tym związanych, to nie da się ukryć, że jestem bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy, bo wiem, że w moim przypadku było to jedyne wyjście z sytuacji gwarantujące mi ciszę i spokój.
I w związku z tym rano wstałam pełna życia i energii, jak za najlepszych czasów, co natychmiast zaowocowało chęcią zmian wokół mnie.
Po wstępnych ustaleniach w domciu, pojechałam z robaczkami do Auchana na zakupy i Zuzka ma już w swoim pokoju nowy kolorowy narożnik w żabki i kaczuszki a ja w moim pokoju dwa sosnowe regały, które weszły mi akurat za drzwi.
Jutro jedziemy do Tesco kupić regał dla Jasia i dla mnie do kuchni dwie półki wiszące.
Może i nie bardzo to w niedzielę pasuje, ale muszę iść za ciosem, żeby mi się nie odwidziało ...
 
 
slodka_idiotka : :
gru 16 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Jesteś dla mnie wszystkim, wszystko jest Tobą ... 2005-08-28 23:04
 
... to fragment piosenki, która nie wiem czemu, plącze mi się dziś przez cały dzień w głowie.
Pogoda piękna, więc pojechaliśmy do lasu, gdzie spędziliśmy miło i przyjemnie 5 godzin.
Mój mężczyzna postawił się i nie zawiózł nas w drodze powrotnej do Tesco mówiąc, że w niedzielę idzie się do kościoła a nie do marketu.
No cóż, ze wstydem przyznaję, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam w kościele i nie mam pojęcia, kiedy do niego pójdę, ale wiem, że jeszcze nie teraz.
I nie pomogło, że pan nasz i władca nie miał chęci na gotowanie obiadu, bo ugotowałam go i jeszcze zdążyliśmy z robaczkami po obiedzie pojechać i kupić wszystko, co było potrzebne, z tym, że regał i półki dowiozą we wtorek.
 
Mimo pięknej pogody postanowiliśmy, że już nigdzie nie wyjedziemy, bo w piątek idziemy na osiemnastkę Sandry, na której grzechem byłoby nie być, więc musimy pochodzić za prezentami.
 
Mój wyjazd we wrześniu za granicę też chyba nie dojdzie do skutku, bo nie mam z kim jechać a sama nie odważę się, gdyż trzecia seria tabletek, która była obliczona na 15 dni po dwie tabletki dziennie, powoduje takie moje złe samopoczucie, że biorę tylko jedną na dzień, więc kuracja przedłuży się do 30 dni, na dodatek swojego samopoczucia nie silę się określić, gdyż nie tylko, że boli mnie po nich codziennie głowa, to jeszcze nie muszę jej nawet nigdzie przykładać,  żeby zasnąć, oczy na zapałkach dosłownie muszę trzymać, tak na mnie działają te tabletki, które z nasennymi nie mają nic wspólnego, ale uśpiłyby każdego chyba a poza tym brak mi zupełnie apetytu i jadam jedynie owoce i warzywa, bo wszystko inne mnie mdli po prostu i mam też kłopoty z koncentracją, niestety, czyli prawie wszystko złe, co mogą one spowodować, u mnie właśnie powodują.
 
Dostałam dziś piękną kartkę z ajlawju z liścikiem o treści:
 
Dla Ciebie.
Witaj Elka! Z naszą znajomością jest tak jak w tym przysłowiu o koniu:
dobrze żarł i zdechł. Co się z Tobą dzieje? Daj jakiś znak życia, bo
trochę się martwię ... Gorące buziaczki i miś dla Ciebie. Misie mają coś
w sobie.
3maj się!!!
art
 
Bij, zabij, nie wiem od kogo to.
Jedyne, co wiem, to że na pewno nie jest od tego, od którego chciałabym, żeby była, z prozaicznego powodu, nie zna adresu, na który ona dotarła.
Jedyny znany mi chłopak, który podpisuje się art, jest poetą, dobrym poetą, ale to nie od niego, nie ten styl.
 
Hmmm ...

 
 
Proza życia codziennego 2005-08-29 19:37
 
Jakoś mi tak ciepło na sercu i wesoło na duszy, że chciałabym zrobić coś nieoczekiwanego i zwariowanego, ale jeszcze nie bardzo wiem, co.
Jutro czeka mnie pewna przeprawa jako, że Tesco przywiezie mi zakupiony wczoraj regał i dwie wiszące półki a problem tkwi w tym, że mebelki te są w paczkach i trzeba je samemu złożyć, a do tego, to ja mam dwie lewe ręce.
No i będę musiała odwrócić role i rozpocząć godowy taniec wokół mego samca, żeby zechciał popisać się swoim męskim talentem, co zrobi z wielką przyjemnością ale w zamian zafunduje mi wykład, ile pieniędzy na póżno wydałam, bo on za jakąś tam część tej sumy zrobiłby mi dużo lepsze mebelki. 
 
Dostałam dziś 3 smsy od Ery, która w dalszym ciągu, zamiast odciąć mi zupełnie komórkę, to od miesiąca molestuje mnie, żebym jednak zdecydowała się i wykupiła kartę za 20 zyla, a jak to zrobię, to oni w zamian podarują mi jeszcze 10 zyla, które będę mogła zamienić na smsy lub wydzwonić.
I w taki to sposób wprawdzie sama nie mogę dzwonić ani wysyłać smsów, ale do mnie może dodzwonić się i wysłać sms każdy, kto tylko chce.
Tylko ciekawa jestem, jak długo jeszcze, bo całkowicie zablokować moją komórkę powinni 7. sierpnia.
Sekta jaka czy co?
Łatwo wejść, trudno wyjść?
 
 
Kto z kim przestaje, takim się staje 2005-08-30 18:19
 
To jedno z polskich przysłów, które częściowo zaczyna się sprawdzać w moim związku z moim mężczyzną.
Częściowo, bo np. nigdy nie miałam zdolności manualnych, w przeciwieństwie do mojego mężczyzny, który ma je chyba za nas dwoje, ale nawet przy nim nie potrafię się zmienić pod tym względem.
Podziwiałam dziś go i to autentycznie, jak sprawnie złożył przywiezione w paczkach mebelki, co więcej okazało się, że nawet ma trochę różnych narzędzi pomocnych przy tych czynnościach a na dodatek nie uraczył mnie przy tym żadnym wykładem.
 
Przejęłam od niego jednak jego chorobliwą wg mnie oszczędność i ostatni balejage zrobiłam w takim trochę tańszym salonie fryzjerskim, czego nie mogę odżałować, bo zaczyna się zmywać, niestety.
I tak po raz kolejny okazuje się, że nauki mojej mamy były słuszne, szczególnie, jak mówiła:
nie kupuj taniej, bo to za drogo kosztuje.
Normalnie do tej pory balejage trzymał się na moich włosach około roku, a teraz jeszcze nie minął miesiąc a wymaga już odświeżenia.
 
A co do mojego mężczyzny, to czasami pragnę, żeby wszedł do mojego łóżka, ale nie chciałabym, żeby był ojcem moich dzieci, bo na ojca nie nadaje się zupełnie, niestety ...
 
 
 
Remanent na koniec sierpnia i co z tego wynika 2005-08-31 12:09
 
No więc tak:
 
potwierdziła się diagnoza polskiego laryngologa, że moje kłopoty z gardłem mają swój początek w żołądku
 
strongman należy już do historii i właściwie, to nawet go nie wspominam
 
w zupełnie niezrozumiały sposób komórka ciągle działa i to mimo niewykupionej karty, więc nie oddaję jej na razie pani Elżbiecie i dzięki temu co niektórzy mają kontakt ze mną
 
zaczęłam czasami oglądać TV i dopiero teraz potrafię przekonująco wytłumaczyć, czemu dotychczas tego nie robiłam
 
od czasu moich kontuzji, najpierw lewego kolana na rowerze, potem prawego w górach uważam, że rower jest dla osób mniej sprawnych i póki co, biegam po lesie lub chodzę na długie spacery
 
ze względu na brak możliwości wyjazdu z powodu braku osoby towarzyszącej, 5. września zawieszam urlop i wracam do pracy, gdzie startuję z nowym cyklem "Sex", badania do którego zakończyłam na tyle pomyślnie, że już nie boję się anatemy, tym bardziej, że inna organizacja kościelna również wpadła na ten pomysł i miesiąc wcześniej rozpoczęła podobny cykl pod tym samym tytułem
 
pozostało do zrealizowania:
wymiana dywanów i zasłon w dziecinnych pokojach oraz zakup czwartego komputera
 
Zuzka mówi do mnie maminka a do mojego mężczyzny tatinek
 
Jasiu zaczął czytać moje książki o Indianach
 
opiekę nade mną chyba przejął szatan, który nienawidzi miłości i niszczy ją, ilekroć ją u mnie spotka ...
 
slodka_idiotka : :
lis 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Pokaż mi portfel, a powiem ci, jaka jesteś 2005-09-01 10:37
 
W zasadzie nie czytałam nigdy prasy dziewczęcej ani kobiecej, ale czasami kupowałam, jak widziałam przy nich dodatki, które mnie akurat zainteresowały, typu płyta CD, książka, plecak czy jakiś ciekawy artykuł, którego zajawka była na okładce i dlatego trochę tego w domciu mam a nawet jakby ciut za wiele, więc postanowiłam przejrzeć to wszystko i wyrzucić, co niepotrzebne.
A ponieważ trafiłam przy okazji na kilka rzeczy wartych refleksji i takich, które warto zapamiętać, więc postanowiłam zamieścić to wszystko tutaj, żeby jakby co, mieć to pod ręką.
Dziś pierwszy odcinek o pieniądzach, które kocham i dlatego mówię o nich zawsze pieniążki.
 
Idąc na większe zakupy biorę ze sobą kilka stówek, żeby nie zabrakło, a idąc na codzienne zakupy biorę stówkę, bo jestem leniwa i nie lubię wyliczać należności, wolę patrzeć, jak sprzedawczyni wylicza mi resztę.
Po powrocie do domciu bilon wysypuję dzieciakom, które sprawiedliwie nim się dzielą, a papierowe oddaję mojemu mężczyźnie, który z kolei lubi płacić odliczona kwotą i nie lubi grubszych, bo zawsze mu źle wydają reszty.
 
"Olivia" nr 5 z br., dział "psychologia - nasze sprawy", artykuł, którego tytuł jest zarazem tytułem tej notki, ma nieco inne wytłumaczenie mojego postępowania, cytuję:
 
Kobiety traktują pieniądze jak gwarancję bezpieczeństwa.
Upodobanie do noszenia przy sobie dużej gotówki bywa nierozważne, ale dla ciebie /czyli mnie/ nie ma to najmniejszego nawet znaczenia.
Natomiast o wiele ważniejsze jest poczucie wolności, jakie zyskujesz, wyczuwając w swojej kieszeni zwitek banknotów.
Jesteś niepoprawną marzycielką, lubisz fantazjować o tym, że nagle zostawiasz swoje życie za sobą i wyjeżdżasz na drugi koniec świata.
Ot tak, po prostu.
I jesteś na to, przynajmniej częściowo, przygotowana.
Zdaniem psychologów duża suma pieniędzy w kieszeni jest jak kojący plaster na nasz niepokój i brak poczucia bezpieczeństwa.
Jak to działa?
Dla wielu z nas ciągłe przeliczanie, układanie, dotykanie banknotów czy bawienie się nimi jest rytuałem, który uspakaja i dodaje pewności siebie.
W sytuacjach życiowego zagrożenia /np. utrata pracy, rozwód/ w pierwszej kolejności szukamy najczęściej bezpieczeństwa materialnego.
Nawyk ten jest także demonstracją siły - im więcej masz, tym więcej możesz.
Lubię tylko duże nominały banknotów, bo mogę w ten sposób zasygnalizować: "Jestem kimś lepszym, należę do elity."
Czy tak jest rzeczywiście?
Z tym bywa różnie.
Jednak psychologowie są zgodni co do jednego - ludzie akceptujący samych siebie i zadowoleni z tego, kim są i jak żyją, raczej nie będą mieli takich skłonności.
W przeciwieństwie do tych, którzy uważają, że muszą cały czas udowadniać sobie i innym, ile są warci.
Zatem, jeśli ty także lubisz tylko wysokie nominały, jesteś osobą bardzo ambitną, nastawioną raczej na osiąganie konkretnych celów niż działanie.
Krótko mówiąc, wolisz złapać króliczka, niż go w nieskończoność gonić.
Lubisz mieć władzę i poczucie, że jesteś kimś.
Chociaż w głębi duszy prawdopodobnie doskonale wiesz, że pieniądze niczego nie załatwiają.
Ale nie rezygnujesz z tej zabawy z bardzo prostego powodu - doskonale poprawia ci samopoczucie.
 
Qrcze!
Chyba rzucę oba kierunki i zacznę trzeci ...
psychologię!  
 

 
 
Pierwszy dzień po wakacjach ... 2005-09-01 21:55
 
... nareszcie się kończy.
Normalnie jestem już padnięta.
Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego zabrałam całą trójkę na lody.
Nie, swojego rekordu, który wynosi 29 lodów w jeden dzień, nie pobiłam.
Ale i tak zjadłam ich za dużo i teraz chrypię na całego.
Zrobiłam też odbitki z opinii pedagogicznej i psychologicznej, żeby jutro dać wszystkim nauczycielom, którzy będą uczyli Zuzkę.
Musiałam też wstąpić do pracy, bo akurat był Zbyszek i oddać książki i klucze.
Po prostu rezygnuję z dyżurów i będę tylko prowadziła działalność kulturalno - rozrywkową.
Zastanawiam się też i to teraz już zupełnie poważnie, nad zakończeniem studiów a przynajmniej nad roczną przerwą.
Kupiliśmy nawet brakujące książki do szkoły, ale i tak jeszcze nie wszystkie.
Pochopnie obiecałam dzieciom kolację w McDonaldzie, więc słowa musiałam dotrzymać, nie było innego wyjścia i po krótkiej przerwie wyruszylismy ponownie na piechotkę.
I jak na jeden dzień, to autentycznie mam dosyć.
A co do opinii psychologa z poprzedniej notki, to najbardziej uderzyło mnie to zdanie:
"Jesteś niepoprawną marzycielką, lubisz fantazjować o tym, że nagle zostawiasz swoje życie za sobą i wyjeżdżasz na drugi koniec świata."
Niestety, ale jest to prawda ...
 
 
bez kija nie podchodź!! 2005-09-02 19:39
 
Nigdy nie kryłam, że nie lubię poezji a teraz lubię ją jeszcze mniej, ale przynajmniej wiem, czemu.
Po prostu z natury jestem bardzo wesoła i uśmiechnięta a poezja sprawia, że oczy mi się pocą.
A przynajmniej ta poezja, którą czytam.
Zaraz marzy mi się w głowie wsiąść do pociągu byle jakiego, który zawiezie mnie byle gdzie, byle daleko od domu a najlepiej na drugi koniec świata.
 
Zapomniałam się wczoraj pochwalić, że mam laleczkę Polly, która była załącznikiem do zestawu happy meal i sprawiła, że udało mi się zjeść i frytki i kurczaczki i nawet wypić coca colę prawdziwą podobno, ale o nieprawdziwym smaku, bleee ...
udało mi się też złapać telefonicznie wczoraj w domu trenera dokładnie o godz. 22,35 i zarezerwować Jasiowi miejsce na treningach karate od 5. września.
A dziś na początek udało mi się złapać w szkole trzy nauczycielki Zuzki i wręczyć im kserokopie opinii pedagogiczno - psychologicznych, co powinno ułatwić naszą współpracę.
Ja to mam szczęście!
 
Mój mężczyzna właśnie kończy ostatnią kosmetykę swojej szacownej osoby i idziemy na osiemnastkę do Sandry, która jest najpiękniejszą z dziewcząt, jakie znam i jak poznam tam kogoś, w kim się zakocham z wzajemnością, to uwierzę, że Bóg istnieje i jest miłosierny ...
 
 
Osiemnastka Sandry i winobranie 2005-09-03 18:22
 
Po osiemnastce Sandry mam mieszane uczucia.
Jej chłopak wpadł na pomysł, żeby każdy opowiedział najważniejsze zdarzenie ze swojego dotychczasowego życia.
Opowiedziałam więc o Bartku i mojej miłości do niego.
Rozśmieszyłam ich.
Ocenili, że wymyśliłam to sobie.
Powiedziałam więc, że mają rację.
Ale nasunęła mi się taka refleksja, że najtrudniej jest ludziom uwierzyć w prawdę.
Może nawet to i dobrze.
Nie jestem przynajmniej w oczach najbliższych przyjaciół śmieszna.
A tak nawiasem mówiąc, to w necie nikt mi nie wierzy w większość faktów z mojego życia realnego, w realu nikt mi nie wierzy w to, co faktycznie wydarzyło się w necie, więc wygląda na to, że mam niezwykle ciekawe życie wszędzie tam, gdzie się pojawię ...
i coś w tym jest.
Chociaż uczciwie przyznaję, że wczorajsza osiemnastka do najciekawszych nie należała, ale to tylko moja i wyłącznie moja wina.
Rzecz w tym, że okropnie bolała mnie głowa i niesamowicie byłam śpiąca, co jest efektem kuracji ostatnim lekarstwem.
Na dodatek w sumie, to nie było na kim oka zawiesić, bo zaproszeni przez Sandrę panowie mieli po 18 i 19 lat, a ja z młodszymi się nie zadaję, jakoś tak mam, że facet musi być ode mnie starszy i to im więcej, tym lepiej.
Usłyszałam wprawdzie od jednego z jej gości, że wg niego nie wyglądam na więcej, jak 17 lat, ale ponieważ nie mam jeszcze tendencji do odmładzania się, więc spłynęło to po mnie, jak woda po kaczce.
To tyle rewelacji ...
a następna taka impra u mnie 19. października. 
 
Pół godziny temu wróciliśmy do domciu z otwarcia winobrania, znaczy ja z dzieciaczkami, bo mój mężczyzna odmówił nam swojego towarzystwa.
Plonem jest brak 164 zyla, z czego wydałam:
  8 zyla na bilety MZK
10 zyla na oscypki
11 zyla na winogrona
13 zyla na lody
35 zyla na 1,5 kg różnosmakowych krówek
42 zyla na 35 par sportowych skarpet
45 zyla na kieszonkowe dla dzieciaczków
 
 
nie, nie mam kaca 2005-09-04 14:34
 
... ale czuję się, jakbym go miała.
Czemu?
Rozpada mi się mój związek.
Czuję to już od jakiegoś czasu.
A od wczoraj mam odczucie, jakby już wszystko legło w gruzach.
Najgorzej, że nic nie mówi, więc nie daje mi żadnej szansy.
Naprawdę nie wiem, co ja takiego zrobiłam.
Snuje się po mieszkaniu, jak cień.
Mija mnie bez słowa.
Patrzy ze smutkiem.
Czasami mnie pocałuje, ale mam odczucie, jakby nie mnie całował.
Nie, nie miłosnym pocałunkiem, takim zwykłym, przyjacielskim, cmok w usta i tyle.
Wczoraj weszłam do niego, do jego pokoju, próbowałam porozmawiać ale zbywał mnie tylko półsłówkami.
Więc wyszłam, bo nie lubię nikogo do niczego namawiać, nie chce nic powiedzieć, trudno, niech nie mówi.
Przyzwyczaiłam się.
Zawsze tak mam, że wszyscy wokół wiedzą o co chodzi, oprócz mnie.
Nie jestem zbyt spostrzegawcza, niestety.
Sama mówię wszystko i oczekuję tego samego, bo domysły są zdradliwe.
Pocieszam się, że nie on pierwszy i nie on ostatni, ale niewiele to pomaga, a dokładniej mówiąc w ogóle nie pomaga.
A w ogóle, to jak sobie pójdzie, to już nigdy nie zaufam żadnemu facetowi, był ostatnim, któremu ufałam, żaden facet nie jest mi do niczego potrzebny, po co mi złudzenia ...
teraz ja zacznę sobie kpić z facetów, podkręcić i zostawić, niech się zastanawia, co się stało.
Pewnie znów ucieknę, może nawet do Paryża, tylko nie wiem, co zrobię z dzieciakami.
Zostawię mu je i niech się martwi, w końcu gdyby nie on, to nigdy by ich u nas nie było.
Szkoda dzieciaków, bo już nawet Marek stał się znośny na tyle, że w prezencie dałam mu kompa, co wybitnie polepszyło nasze wzajemne kontakty.
Qrcze, ja to mam szczęście ...
 
 
slodka_idiotka : :