Komentarze: 1
smutno i przykro ...
2005-11-01 19:40
nic ... | 2005-11-02 14:08 |
Wczoraj wieczorem Jasiu zapytał mnie, czy ja mogę temu najstarszemu chłopcu coś zrobić.
Okazuje się, że Jasiu zapytał go, czemu tak niegrzecznie do mnie mówi, a on mu odpowiedział, że ja mu nic za to nie mogę zrobić.
Czyli nadal jest zdecydowany prowadzić ze mną swoją prywatną wojnę nerwów.
Podjęłam wyzwanie i zobaczymy, kto wygra.
Dziś, około godziny 13,00 wrócił ze szkoły i zapytał mnie, czy może patrzeć, jak Jasiu gra na komputerze.
Słodziutkim i spokojnym głosikiem odpowiedziałam, że przecież wie, że nie mogę mu nic zrobić, bo opowiadał o tym Zuzce i Jasiowi, więc nie mogę również pozwolić mu na patrzenie, jak Jasiu gra.
I zajęłam się swoją pracą.
Postał trochę bez słowa i poszedł do swojego pokoju.
W sumie, to nie lubię takich sytuacji, ale wiem, że nie mogę sobie pozwolić na to, żeby przejął rządy w tym domciu, bo jeszcze trochę i powie nam, że jesteśmy tu zbędni.
Na początku przecież był taki wypadek, że jak mu powiedziałam, że w tym domciu rządzi Marek i ja, to odpowiedział, że teraz to się zmieni i teraz on tu będzie rządził.
Wieczorkiem mam zamiar pojechać gdzieś z robaczkami ... |
ufff ... | 2005-11-02 22:35 |
Na szczęście na gadce nic nie zmieniło się i wszyscy są, jak byli, nikt nie odszedł, co bardzo mnie cieszy, bo polubiłam ich już serdecznie i całym sercem, a szczególnie papillonkę, Tomka i K.P.
Qrcze!
Okropnie mnie martwi, że wiążę się coraz mocniej do kogoś, z kim nie mam żadnej szansy na szczęście.
A szczęśliwa przecież chcę być.
Najgorsze, że nawet tutaj nie mogę szczerze napisać, o co chodzi, bo zaraz zaczną się morały.
A ja przecież sama wiem, że tak nie można, że to nie dla mnie i takie tam różne.
Kolorowy zawrót głowy ...
|
rozdarta ... | 2005-11-03 21:29 |
Co by nie mówić, to te morały są mi obecnie niezbędnie potrzebne.
Rzecz w tym, że mam wielką ochotę na krótki romans z żonatym mężczyną.
I tak, jak pisałam, wiem, że tak nie można, że to świństwo i takie tam różne.
A mimo to, chcę tego bardzo i to tak bardzo, że wypowiedzieć nie potrafię.
Jak już tyle napisałam, to mogę również napisać, z jakiego powodu tego chcę.
To jest taki drugi etap ... nie bardzo wiem, jak to nazwać ... samozagłady ...?
W pierwszym - o czym pisałam na którymś blogu - chciałam zrobić z siebie potwora.
Króciutkie włosy na chłopczycę, jakieś okaleczenie na twarzy i takie tam inne.
Teraz, w drugim etapie, chciałabym się zeszmacić i to tak, żebym sobie w oczy nie mogła spojrzeć.
Ma żonę, dziecko i chce kochanki na dłużej, a w takim układzie ja nie widzę się.
Jeszcze na raz, dwa, no góra trzy razy, to tak, bo chodzi mi tylko o nabranie obrzydzenia do samej siebie.
Rety!
Pomóżcie, bo zwariuję ... |
wykrzyknik ... | 2005-11-04 17:30 |
Jak zwykle nie zawiedli moi kochani czytelnicy, nawet ci, którzy nie do końca mnie zrozumieli, ale nic dziwnego, bo sama siebie coraz częściej nie rozumiem.
Mam ostatnio taki okres przemyśleń i refleksji, który sprzyja zastanowieniu się sama nad sobą i podjęciu jakiś tam postanowień na dłużej.
A haczyk tkwi w tym, że skoro postanowiłam już kiedyś przebudować swoje życie, to wypadałoby też przebudować swój system wartości.
Ważnym elementem tego systemu było moje dziewictwo, które chciałam utracić z kimś, kogo pokocham, co już podobno wyszło z mody.
No a jeżeli nie z Ukochanym, to należałoby wybrać kogoś, kto nie będzie rozpowiadał na prawo i lewo, że pozbawił mnie dziewictwa.
I tu najpewniejszym kandydatem jest mężczyzna żonaty, któremu z wiadomych przyczyn będzie nawet bardziej, niż mnie zależało na ukryciu tej ważnej wiadomości.
Nie chodzi o to, że chcę udawać cnotkę, tylko o to, że nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział , kiedy i z kim ją straciłam.
naamah ...
widzisz, ktoś najważniejszy w moim życiu, kiedyś napisał mi, że czuje do mnie obrzydzenie.
Nie wiem, czemu, ale sama nie potrafię wzbudzić w sobie tego uczucia do samej siebie.
Ale, jak zrobię to z żonatym mężczyną, to zeszmacę sama siebie i wtedy poczuję do siebie, to samo, co on czuje do mnie.
my_space ...
ten pan jest w porządku, ma lepszy powód do tego, co chce zrobić, niż ja.
Z tymi etapami, to już gorzej, bo trzecim etapem miało być odbudowanie szacunku do samej siebie i więcej etapów nie miałam już w planie.
Polemizowałabym też z Twoim stwierdzeniem, że jestem piękna i dobra.
Wczoraj na Gadce udało mi się tak czule przemówić do pewnego pana, że z radości aż zrezygnował z udziału w tym forum dyskusyjnym.
Słowa "piękna i dobra" zastąp słowami "ohydna i wredna", to będziesz bliżej sedna.
mateut ...
nie, ale gdybym postępowała tak, jak ona, to brałabym pod uwagę taką ewentualność i jakby co, to nie miałabym mężowi tego za złe.
totylko_ja ...
gdyby nie te studia, kursy i takie tam, to po cichu i bez żadnych takich zrobiłabym to, na co mam wielką ochotę i nikt nigdy o tym by się nie dowiedział.
A za całą resztę szczerze i serdecznie Ci dziekuję.
Tego mi było trzeba.
Gdybyś tak jeszcze dodała, że już same takie pragnienia mnie zeszmaciły, to czułabym się jeszcze lepiej.
Bo chcę się zeszmacić, tylko nie umiem znaleźć dobrej drogi do tego, takiej, żeby zeszmacić się i pozostać dobrą.
I żeby każdy, kto na mnie spojrzy powiedział, że czuje do mnie obrzydzenie.
ERRAD ...
ten wykrzyknik jest na tyle wymowny, że wiem, co powiedziałeś.
Thx ... |