Bez tytułu
Komentarze: 0
kac ...
2005-11-09 16:50
weekend ... | 2005-11-10 15:37 |
Wyjeżdżamy jeszcze dzisiaj, ale tylko ja z robaczkami.
Nie wtajemniczonym wyjaśniam, że robaczki są dwa: Jasiu i Zuzka.
Nazwa wzięła się z naszego pobytu w Warszawie, kiedy bardzo bali się jechać metrem i wyjaśnili, że dlatego, bo metro jeździ pod ziemią a pod ziemią są robaki, których boją się.
A wiek dzieciaków, to: 13 lat Marek, 12 lat Jasiu i 11 lat Zuzka.
I muszę uczciwie przyznać, że cała trójka bardzo lubi, jak ich doceniam i traktuję, jak kogoś wyjątkowego stwarzając różne wyjątkowe sytuacje.
Wyniosłam to z domu rodzinnego, bo moi rodzice mieli wyjątkową zdolność stwarzania wyjątkowych sytuacji, które pamiętam po dziś dzień.
Nawet, jak mi kupowali nową lalkę np., to nie dawali mi jej tak normalnie, tylko najpierw była wielka tajemnica, że coś mnie w domu czeka, potem zaglądanie przez dziurkę od klucza lub poszukiwanie po mieszkaniu i dopiero wielka radocha po znalezieniu.
W ogóle, to całe moje dzieciństwo było jedną wielką tajemnicą, wszystko zawsze najpierw było owiane wielką tajemnicą, którą dzieci uwielbiają.
No i ta niezwykłość typu: dziś poznasz kogoś niezwykłego lub dziś pójdziemy w niezwykłe miejsce albo dziś zjesz coś niezwykłego.
I cała moc świąt, dosłownie z każdego wydarzenia robione było święto, począwszy od niedzieli, po każdą piątkę w szkole, pochwałę i inne takie.
Staram się, jak mogę, żeby to wszystko skopiować na moje życie osobiste i rodzinne mimo, że to nie taka prawdziwa rodzina.
A komputery faktycznie ułatwiają naukę w szkole, bo dzieci mają wgrane np. słowniczki języków obcych, a uczą się języka angielskiego i niemieckiego, poza tym kupujemy wszystkie płyty CD z encyklopediami, repetytoriami, leksykonami, kolekcje testów, niezbędniki, a ostatnio również cykle podróżnicze, poznawcze i aktualnie przyrodnicze dołączane do Rzeczpospolitej, którą Marek regularnie kupuje.
Jednak, żeby dziecko mogło w pełni korzystać z dobrodziejstwa nauki przy pomocy komputera, musi mieć komputer do własnej dyspozycji, niestety.
Gry ... no cóż, nie chciałabym, żeby świat dzieci zamykał się tylko w nauce i dlatego kupuję również gry, ale mam je pod kontrolą i większość jest zarazem edukacyjnych i zręcznościowych.
A z bieżących spraw, to śmiesznie jest, bo wyjeżdżamy jeszcze dziś, ale do końca jeszcze nie wiemy, gdzie ...
w każdym bądź razie jeszcze tym razem nie będzie to w stylu "wsiąść do pociągu byle jakiego ..." ...
i wsiądziemy do jednego z trzech, którym dojedziemy do np. Rzeszowa, o ile wcześniej nie wysiądziemy w Krakowie, lub Gdyni ewentualnie ... i tu małe niedopowiedzenie ...
wszystkim swoim czytelnikom życzę miłego weekendu ... |
szczęśliwa, choć niedospana i zmęczona ... | 2005-11-13 17:57 |
Do pełni szczęścia brak mi tylko faceta, ale takiego 2 w jednym, to znaczy kochającego w równej mierze dzieci i podróże.
Robaczki są wprost fantastyczne, nachodziliśmy się na wszystkie czasy, kiedy nie chodziliśmy, ale czasami brakowało mi faceta dodatkowo.
Za cel naszych podróży wybrałam w rezultacie trzeci wariant, ale nie do końca jeszcze zdradzę, o kogo chodzi i o jakie miejsce.
Faceta tego poznałam w necie i - zgodnie z tym, co kiedyś jeden z czytelników mojego bloga mi radził - nasze stosunki od początku ułożyliśmy na stopie przyjacielskiej.
W związku z tym niczego po sobie nie oczekiwaliśmy, chociaż przyznam uczciwie, że - jak na przyjaciół - czasami zbyt długo i zbyt głęboko patrzyliśmy sobie w oczy.
Facet pasuje mi wyjatkowo, bo z dzieciakami dogadał się od razu, jak ze swoimi, na dodatek uwielbia chodzić i nie marudzi, że za dużo wydaję pieniędzy.
Nie wiem, jak wyglądałoby to na dłuższą metę, ale po tym, co przeżyłam z nim i co widziałam, facet jest wesoły, pełen humoru i sił do życia.
Na dodatek robaczki kilka razy pytały mnie, czy moglibyśmy już u niego pozostać na zawsze i nie wracać do Marka ... |
zawirowania ... | 2005-11-15 14:22 |
Oj porobiło się, oj porobiło ...
nie zajrzałam nawet na sekundę wczoraj po południu do netu, bo nie miałam ani sekundy wolnej.
Mało tego, że przyjechał do mnie z rewizytą mój nowy "przyjaciel", to jeszcze musiałam iść na zebranie do szkoły.
Zabrałam go ze sobą na wszelki wypadek, bo mina Marka wskazywała na to, że lepiej nie ryzykować pozostawienia ich razem.
No cóż, walkę o komputer w rezultacie wygrał Marek z ocenami:
9 jedynek
9 dwójek
6 trójek
7 czwórek
8 piątek
dwie szóstki
A druga walka nie odbyła się, chociaż cały czas wszystko wisiało na włosku, bo sytuację rozładował Marcin.
Przyszedł niespodziewanie akurat, jak parzyłam kawę, więc rozsiadł się wygodnie, popatrzył na obydwu panów i powiada:
- wszystko wskazuje na to, że powinniśmy stoczyć między sobą walkę o względy naszej damy, ale czy nie uważacie, że zamiast zabijać się między sobą
prościej będzie ją zabić?
Więc powiedziałam
- nie wysilajcie się i poczekajcie, aż trucizna, której dosypałam do dwóch filiżanek, zacznie działać ... |
teraz tylko tyle ... | 2005-11-17 12:03 |
"Nie wierz mi, nie ufaj mi, Bo z rąk Ci się wywinę Nie jest tak, że w kilka dni Zdobywa się dziewczynę ..." |
Dodaj komentarz