Najnowsze wpisy, strona 8


lis 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0
Język miłości 2005-09-25 21:14
 
- Weeeź mnieee ...
- Oszalałaś? Przecież ja nigdzie nie wychodzę.
 
 
 
Było cudownie ...
nawet dla mnie był francuski szampan.
Cała butelka.
Jak zwykle wypiłam tylko jedną lampkę.
Taki jeden, patrząc mi w oczy powiedział:
"nie możemy obalić ciebie, to obalimy twojego szampana".
Z zainteresowaniem zapytałam:
"a niby czemu nie możecie mnie obalić?"
"Bo Marek powiedział, że zabije każdego, kto ciebie dotknie."
 
Coś w tym stylu już kiedyś słyszałam, ale z innych ust ...
 
 
Co jest grane? 2005-09-26 20:37
 
Znaleźliśmy wczoraj trochę czasu, żeby na chwilę wdepnąć do Eli, Marka kuzynki, u której jeszcze nigdy nie byłam.
Mają piękny i duży dom ale najbardziej zszokował mnie porządek, bo wszędzie wszystko dosłownie aż lśniło czystością.
Pierwsza myśl, kiedy weszłam, była taka, że nikt tu nie mieszka, to wszystko jest tylko na pokaz, aż strach było wejść, żeby nie zostawić śladów.
Qrcze, nigdy nie byłam fanką porządków, więc sprzątam tylko tyle, ile jest naprawdę konieczne i u mnie zawsze widać, że w tym domciu mieszkają ludzie, więc dziś powiedziałam Markowi, że w świetle tego, co widziałam u Eli, to ja zupełnie nie nadaję się na żonę a tym bardziej na matkę.
W odpowiedzi usłyszałam coś, czego sens był taki, że gdyby on chciał mieć dzieci, to ze wszystkich mu znanych osób płci żeńskiej jestem jedyną, którą chciałby za matkę swoich dzieci ...
 
 
 
Odnaleźć siebie ... 2005-09-27 22:01
 
Nazwał mnie myszką.
Nawet nie pytałam czemu.
Nie powinniśmy a pragniemy siebie nawzajem.
To on zaczął, a ja, zamiast nie podejmować tematu ...
qrcze, aż spuścił oczy.
Co się ze mnie porobiło.
Oby nie doszło do tego, że zacznę przeklinać.
Chciałam uciec ale nie pozwolił.
Zaproponował przyjaźń.
Tylko co to za przyjaźń z sexem w marzeniach.
A przyjacielski sex mnie też nie interesuje.
Powiedział, że jak patrzy na mnie, to próbuje sobie mnie wyobrazić w stroju Ewy.
A wieczorem, kochając się z żoną, wyobraża sobie, że ze mną to robi.
Najgorsze, że dziś znów uległam i umówiłam się z nim na jutro.
Mówi, że sex, to nie wszystko i jemu wystarczy tylko rozmowa ze mną.
Zapytałam, co będzie, jak mi nie wystarczy?
Spuścił oczy i patrzył w talerz ...
 
jak odnaleźć w sobie to niewinne dziecko, jakim byłam jeszcze 2 lata temu?
 
 
 
Jestem szalona ... 2005-09-28 21:58
 
Cudowny dzień zakończony łzami.
 
Co mogę a czego nie powinnam, wiem sama.
 
Od rana tryskam humorem, więc pojechałam z robaczkami do Carrefoura.
Na szczęście, bo znalazłam taką małą chłodziarkę, jakiej szukałam.
Niestety, zabrałam tylko 500 zyla i zabrakło mi, więc jutro jedziemy z Markiem kupić ją.
Ale za to kupiłam sobie sokowirówkę.
 
I teraz, wieczorkiem, jak siadłam do kompa napisać notkę, dostałam od Kogoś wiersze, które rozczuliły mnie do tego stopnia, że nie mogłam powstrzymać łez ...
 
 
Victoria!!! 2005-09-29 18:55
 
Zwycięstwo i to na całej linii.
 
Z samego rana zadzwoniła do mnie opiekunka prawna dzieciaczków z wiadomością, że rezygnuje ze swojej funkcji i powiadomieniem, że w piśmie do sądu podała mnie, jako proponowaną przez nią nową prawną opiekunkę dzieci.
A ponieważ do tej pory to właśnie ona najwięcej szczekała, że z tymi dziećmi nie mam żadnych szans poradzić sobie, więc jej obecna postawa jest dla mnie bardzo cenna.
Jest bardzo prawdopodobne, że sąd będzie innego zdania i zwycięstwo okaże się tylko połowiczne, ale to i tak już coś.
 
Później, zgodnie z wczorajszymi ustaleniami, pojechałam z Markiem do Carrefoura , gdzie obejrzał tą małą chłodziarkę i powiedział, że skoro upieram się przy swoim zdaniu, więc nie ma nic przeciwko.
Nową chłodziarkę przywiozą jutro i postawimy ją na starej a jak przez rok nam wystarczy, wtedy Marek osobiście wyrzuci tą wielką i starą.
I tak po raz kolejny okazało się, że Marek jest nad wyraz kochany i można na nim polegać, a jak podejdzie się go odpowiednio, to można go nawet zwyciężyć.
 
A ponieważ przy okazji zrobiliśmy małe zakupy, znaczy Marek kupił sobie półbuty a ja kasetę czyszczącą do video, to zagraliśmy jeszcze na loterii i wygrałam 5 złociszy, czyli maleńkie, ale jednak trzecie zwycięstwo ...
slodka_idiotka : :
paź 01 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

"Rozumiem, że walczysz o dzieci adopcyjne ..." 2005-10-01 12:49
 
To pytanie, które zadał mi Marek w komentarzu do mojej ostatniej notki z września.
Może nie tyle walczę o te dzieci, co chciałabym je zatrzymać, skoro już do mnie trafiły.
Adopcja byłaby najlepszym wyjściem z sytuacji głównie z tego powodu, że obecnie za wiele osób ma coś do powiedzenia w kwestii wychowania ich.
Na przykładach wyjaśnię o co chodzi.
 
Najstarszy chłopiec ma bardzo duże uszy i z tego powodu jest wyśmiewany przez inne dzieci.
Chcieliśmy z Markiem zafundować mu operację plastyczną, ale ponieważ nie zgodził się, doradziłam mu, żeby zapuścił włosy na długie, które nota bene uwielbiam u facetów.
Opiekunka prawna dzieci w sprawozdaniu do sądu napisała, że żałuję dziecku na fryzjera i jest zarośnęty.
 
Dziewczynka chciała chodzić modnie ubrana i poprosiła o taką bluzkę, jak mam ja, bo chce żeby jej też było widać pępek.
Jej wychowawczyni w sprawozdaniu do sądu napisała, że chodzi w za ciasnych ubrankach, z których widać gołe ciało.
 
Kiedy z wizytą w naszym domciu była pani z opieki społecznej, Zuzka akurat miała na sobie modną bluzkę z długimi rękawkami, z których wystawały tylko końce palców, więc do sądu poszło sprawozdanie, że nosi bluzki po mnie.
Nota bene ja mam 163 cm wzrostu a Zuzka 135, więc w bluzce po mnie wyglądałaby, jak w za dużej sukience a nie bluzce, ale pani zabrakło wyobraźni.  
 
Kupiłam więc jej ubranka stosowne dla dziewczynki z dobrego domu, co pani pedagog z ośrodka adopcyjnego w swoim z kolei sprawozdaniu skwitowała stwierdzeniem, że dziewczynka ma niemodne ubranka.
 
Ten stan najlepiej oddają polskie przysłowia:
"kto chce rzucić w psa, zawsze kamień znajdzie"
"jak nie kijem, to go pałką".
 
A cała rzecz jest w tym, że nikt nie wierzył i nie wierzy, że uda mi się wspólnie z Markiem wychować te dzieci i wychwytują wszystko, co tylko można obrócić przeciwko nam, bo wiadomo:
 
"i w całym dziura się znajdzie"
 
i nieważne tu jest, że w wyniku takich działań, dzieci mogą trafić z powrotem do domu dziecka, ważne jest tylko, żeby okazało się, że wszyscy, którzy byli przeciwko nam, mieli rację.
 
I wzorem ERRADA napiszę teraz
 
ciąg dalszy nastapi ...
 
bo w następnej notce będzie odpowiedź na drugie pytanie Marka.

 
 
Pierwsze marzenie ... 2005-10-01 22:11
 
Największym moim marzeniem na dzień dzisiejszy jest zatrzymanie na stałe tych dzieciaczków, które wzięłam na wychowanie z domu dziecka.
 
 
 
Dlaczego ... 2005-10-02 16:42
 
Dlaczego nie chcesz założyć własnej rodziny?
Dlaczego nie chcesz sama urodzić swoich dzieci?
 
W sumie, to chciałabym założyć swoją rodzinę i urodzić swoje dzieci, ale z mojego dotychczasowego doświadczenia wynika, że trudno mi będzie znaleźć faceta, który mnie zechce na stałe.
Jakoś tak mam, że spotykam w swoim życiu wyłącznie facetów, którzy nie są w stanie mnie zaakceptować i na siłę próbują mnie zmieniać.
Tylko jeden raz udało mi się poznać faceta, który mnie akceptował, ale jak się potem okazało, kosztem własnego dyskomfortu.
Nie chciałam brać tych dzieci, sam fakt, że one chcą, nie był wystarczający, dopiero własna potrzeba oderwania się od myślenia skłoniła mnie do wzięcia tych dzieci.
A skoro już są, to moja odpowiedzialność każe mi je wychowywać do osiągnięcia przez nie samodzielności życiowej.
 
Zresztą, jak na razie, to nie chcę ani własnego faceta, ani własnej rodziny, ani własnych dzieci, za to potrzebuję tych pięciu lat na dokładne przebudowanie własnego życia i odnalezienie samej siebie i sensu życia, bo dotychczasowe życie straciło dla mnie sens ...
 
 
Smutno mi ... 2005-10-03 11:26
 
Jestem w trakcie przebudowywania swojego życia.
Zaczęłam od tego, że zrezygnowałam z dyżurów w pracy.
Pozostawiłam sobie tylko organizację imprez.
Zrobiłam też sobie przerwę w studiach.
Teoretycznie dziekanka, praktycznie rezygnacja.
Potrzebuję więcej czasu dla dzieci i to dlatego.
Z własnej i nieprzymuszonej woli chcę zostać taką kurą domową.
Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze tylko kuchnia do mojej wyłącznej dyspozycji.
Zaczęłam od zmiany w niej wszystkiego, co mi nie pasi, na to, co mi odpowiada.
Na razie mam już półkę po lewej stronie i małą chłodziarkę po prawej.
Najtrudniej było z chłodziarką, bo stoi już duża i w pełni sprawna, ale zaproponowałam, że kupię małą, postawimy ją na tej dużej i jak przez rok wystarczy ta mała, to Marek osobiście wystawi tą dużą do piwnicy.
Trochę opornie idzie ten nowy wystrój kuchni, ale w końcu to nie mój domek i muszę do wszystkich zmian przekonywać właściciela, czyli Marka, który na szczęście jest dość spolegliwy, co dobrze wróży na przyszłość, bo zmian mam w planie dużo więcej ...
 
 
Drugie marzenie ... 2005-10-03 21:14
 
Najważniejszym moim marzeniem jest mężczyzna, starszy ode mnie, może być nawet dużo, nie palący papierosów, który mnie zaakceptuje taką, jaka jestem, pokocha i zamieszka ze mną.
 
 
 
6009 2005-10-04 17:17
 
Jak kogoś ciekawi, skąd tytuł notki 6009, to wyjaśniam, że pod takim numerem zostałam zarejestrowana na forumowisku.
A że ostatnio zajmowałam się sexem przygotowując cykl imprez w pracy, więc skojarzenie miałam od razu prawidłowe.
Znaczy pozycja 69 i dwa zera w środku, nic dodać, nic ująć i pomarzyć można ...
ale kto mnie tam zechce, jak ja nawet do komórki nie nadaję się, bo rzadko udaje mi się zdążyć ją odebrać.
 
Muszę się też pochwalić, że przy moich dzieciaczkach uczę się nawet seriali oglądać.
Znaczy na razie oglądałam jeden i to nawet nie brazylijski ale nasz, czysto polski.
Plebania się nazywa i dzieci musiały oglądać, "bo w domu dziecka nam pozwalali".
No i okazało się, że moje życie jest faktycznie, jak z filmu, bo w tym jednym usłyszałam aż dwa znajome mi z rozmów na gg i telefonicznych dialogi:
 
Mężczyzna: a tak poza tym, to bardzo Cię kocham, wiesz?
Kobieta: ja Ciebie bardziej
Mężczyzna: bardziej się już nie da
 
Kobieta: .......
Mężczyzna: kocham Cię wariatko
 
i jak przypomniałam sobie, że określenie wariatko wybitnie mi się wtedy nie spodobało ...
ech, szkoda gadać, nie nadaję się do filmu również, nie tylko do komórki.
 
Ciekawe, czy ja się w ogóle do czegoś nadaję?
 
 
Szkolenie ... 2005-10-05 11:24
 
Dwudniowe, piątek i sobota, na dodatek około 500 km ode mnie.
W piątek rozpoczyna się dopiero o 18,00 i ten dzień sobie daruję.
Zabieram robaczki i jedziemy na sobotę a w niedzielę zrobimy sobie zwiedzanie.
A ponieważ Zbyszek wyobrażał sobie, że coś tam powiem, więc rozczaruję go.
Kupię sobie 3 czekolady Lindt z alkoholem i chrypa na zawołanie gotowa.
Zresztą dla pewności popiję piwem Karmi a na koniec gorące Cappuccino.
Robaczki już się cieszą i dopytują, czy znów będą dostawały po 10 zyla codziennie.
To taka nasza tradycja mojego pomysłu.
Rzecz w tym, że za dużo różnych rzeczy wypraszają przy różnych okazjach, żeby kupić.
Wymyśliłam więc antidotum i daję im po dziesiątaku i rządzą się same.
Obiecał się Czesiu, że z nami pojedzie, ale czy dotrzyma słowa, to śmiem wątpić, bo to nie pierwsza taka jego deklaracja ...
jedyna więc nadzieja w Darku, który nigdy jeszcze nie przegapił żadnej okazji, żeby ze mną wyjechać gdziekolwiek.
Dziś rano zapytałam Marka, czy nie pojechalibyśmy w piątkę, ale stwierdził, że ze mną wszędzie, byle nie w towarzystwie moich przyjaciół, którzy mu zupełnie nie leżą.
Nota bene był już ze mną dwukrotnie, więc wie, co mówi a mówi, że moi przyjaciele są jeszcze bardziej zwariowani, niż ja a on jest za poważny na takie wygłupy.
Powiedział też, że owszem, puści mnie z robaczkami, ale pod warunkiem, że będę codzienne dzwoniła i mówiła, czy wszystko w porządku ...
dla mnie to żadna nowina, bo zawsze to muszę robić, ilekroć gdziekolwiek wyjeżdżam.
 
 
 
Trzecie marzenie ... 2005-10-05 22:45
 
Najprzyjemniejszym moim marzeniem jest sex z Ukochanym.
 
 
Wiem, że będzie on tym, co najbardziej będę lubiała.
Teorię mam już opanowaną w 100%.
Kolej na praktykę, czyli przyjemniejszą część sexu.
 
I jest to trzecie i ostatnie marzenie, na realizację którego nie mam wpływu.
Znaczy teoretycznie mam, ale praktycznie żadnego.
Podobnie, jak na poprzednie dwa, które wcześniej wymieniłam ...
 
slodka_idiotka : :
paź 01 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Jacek ... 2005-10-06 21:41
 
Aż wstyd mi pisać, ale jak to ma być mój pamiętnik, to muszę.
Znów przyszedł do mnie Jacek i znów go nie wpuściłam.
Głupio mi okropnie, bo byliśmy wyjątkowo zgraną parą.
Nazywałam go nawet moim mężem służbowym.
Wygląda na to, że zaczynam dokładnie przebudowywać swoje życie.
To nie kto inny a właśnie Jacek zawsze mnie chwalił, że prowadzę otwarty dom.
Zawsze jechał ze mną na każde szkolenie, warsztaty, sympozjum, czy co tam akurat było.
Mało tego, to czasami nawet sposorował wyjazd jakiemuś nowicjuszowi.
A ja go teraz traktuję, jak każdego innego mężczyznę.
Wstyd i hańba!
Rety!
Co się ze mnie porobiło!
 

 
 
Uciekam stąd ... 2005-10-07 19:23
 
Teoretycznie, to siedzę już na walizkach, co oznacza, że myślę już tylko o wyjeździe.
Praktycznie nic jeszcze nie uszykowałam i nie mam ochoty jechać.
Rzecz w tym, że panowie, znaczy Czesiu z Darkiem, uparli się i pojechali już dziś, bo nie chcą stracić dzisiejszego wykładu.
Ja temat znam ze studiów, więc nie mam ochoty na repetytorium a poza tym 5 sobotnich wykładów jest o wiele ciekawszych.
A Ewa w ogóle zrezygnowała z wyjazdu, więc jadę teoretycznie sama, chociaż praktycznie z robaczkami, ale nie o to mi chodziło.
Qrcze, że też trafił mi się facet, który musi mieć powód, żeby gdzieś wyjechać.
Muszę poszukać sobie jakiegoś wariata, który lubi podróże, bo nie mogę usiedzieć na miejscu i mam zamiar wyjeżdżać na każdy weekend i to daleko od domciu ...
 
 
Resume 2005-10-07 23:50
 
Trzy poprzednie marzenia mają wspólny mianownik, a mianowicie ich zrealizowanie nie zależy tylko ode mnie, ale mogą się zrealizować.
 
Teraz marzenia, które są mi najmilsze, chociaż nie mają żadnych szans na zrealizowanie, ale ...
 
 
chciałabym na jakiś czas wyjechać na bezludną wyspę
 
 
Piąte marzenie ... 2005-10-09 20:25
 
Chciałabym spędzić jedną dobę na bezludnej wyspie z pewnym facetem.
 
A dlatego na bezludnej, bo w innym przypadku uciekłby do innej.
 
Jest to marzenie, którego nigdy nie zrealizuję, bo jedyne, co on do mnie czuje, to wstręt ...
 
 
 
 
Weekend ... 2005-10-09 23:57
 
Sobotnie szkolenie super, wiele skorzystałam, więc naprawdę warto było.
Tym bardziej, że chrypę załatwiłam sobie super i nic nie musiałam mówić.
 
Niedzielne zwiedzanie zamieniliśmy na inne, bardziej ciekawe atrakcje.
Zaczęliśmy od sali zabaw, gdzie robaczki wyszalały się przez całą godzinę.
 
Potem poszliśmy na zawody żużlowe, ale robaczki wytrzymały tylko na czterech biegach.
Mieliśmy szczęście, bo był pewien facet, który zna Piotrka i zaprosił nas do sektoru dla VIPów.
Fajnie to uzasadnił komuś tam: "to dziewczyna Piotrka, tego dziennikarza".
Uśmiechnęłam się najpiękniej, jak tylko potrafię, ale nie sprostowałam.
A jak facet zapytał, czemu już nie bywam na zawodach, wyjaśniłam, że nie lubię płakać a płaczę ilekroć któryś z zawodników ma wypadek.
O tym, że przeprowadziłam się, nawet nie wspomniałam, bo po co mu ta wiadomość.
Qrcze, przed zawodami i w przerwach puszczali superanckie przeboje hip hopu amerykańskiego, ale nic dziwnego, wielki świat.
Po pierwszym biegu robaczki przesiadły się bliżej toru, ale po drugim wróciły do mnie mówiąc, że wprawdzie tam lepszy widok, ale za to większy hałas.
Kiedy po czterech biegach wyjechał traktor wyrównać tor, robaczki stanowczo zażądały wyjścia, bo przyszli oglądać żużlowców a nie traktor.
 
Następny etap, to obiad w McDonaldzie, gdzie wreszcie uparłam się i otrzymałam wyjaśnienie, że faktycznie nie podają prawdziwej Coca Coli, tylko jakąś Colę.
I tak po raz kolejny okazało się, że co, jak co, ale smak mam wyostrzony i nie bez przyczyny twierdziłam, że ich Cola nie jest prawdziwą Coca Colą.
Znów zjedliśmy po zestawie Happy Meal i wzbogaciliśmy się w zabawki: Zuzka w pieczątki, Jasiu w Batmana a ja w Super Mana.
 
Czwartym i ostatnim etapem naszej wycieczki był Carrefour.
Robaczki wydały po około połowie swoich dziesięciu zyla na słodycze.
Ja kupiłam Jasiowi białe halówki i różne takie, na co w sumie wydałam ponad 100 zyla i za co dostałam 3 kupony.
Podzieliliśmy je między siebie sprawiedliwie, każdy wziął po kuponie i poszliśmy na loterię.
Największe szczęście dopisało Jasiowi, który wygrał 10 zyla, ja tylko 5 a Zuzka nic.
 
Po tych atrakcjach wróciliśmy do domciu w pełni zadowoleni i szczęśliwi ...
 
 
Zebranie ... 2005-10-10 20:22
 
Jeszcze nie doszłam do siebie po weekendzie a tu już zebranie z rodzicami u najstarszego chłopca.
Marek nie chciał iść i miał słuszność, bo tylko wstydu się najadłam.
Najwięcej w klasie, bo aż 5 uwag za gadanie i przeszkadzanie na lekcjach, 6 jedynek, dwie dwójki, 3 czwórki, 3 piątki i jedna szóstka.
Im starszy, tym zaczynają się większe kłopoty.
Znowu wrócił ze szkoły z potłuczonymi okularami.
To już drugie od początku roku szkolnego i czwarte w ciągu półrocza.
 
A poza tym, to dość ciekawie podyskutowałam sobie dzisiaj na forumowisku ...
 
 
Informacje ... 2005-10-11 21:07
 
A dziś z kolei byłam na dwóch informacjach o postępach robaczków w nauce.
Zuzka ma 4 jedynki, w tym 3 z języka polskiego, nawiasem mówiąc zuch dziewczyna i jedną z matematyki, a tego, to już nie rozumiem, 4 trójki, 10 czwórek i 4 piątki.
Jasiu ma 4 jedynki, dwie dwójki, 3 trójki, 5 czwórek i dwie piątki.
W ogóle, to muszę to odnotować, że nauczycieli dzieci w tym roku mają super.
Dzieciaczki są naprawdę superanckie i tylko debilni nauczyciele nie mogli sobie z nimi poradzić.
Na szczęście w tym roku szkolnym mają normalnych nauczycieli i nie powinno być większych kłopotów.
 
Kłopot natomiast narobił się z Markiem.
Ma już potwierdzoną cukrzycę.
Na dodatek dziś boli go serce.
 
Mnie natomiast coś goni do przodu, więc w piątek, korzystając z wolnego dnia, bo dzień nauczyciela, wyjeżdżam z robaczkami w Polskę.
Co zdążymy objechać i zwiedzić napiszę po powrocie.
Żeby nie zapeszyć.
 
A dwa Marki zostają w domciu ...
 
 
Wzięło mnie ... 2005-10-12 21:40
 
Dziś marzę o takim jednym wariacie, z którym chciałabym iść ... iść ... iść ... bez końca iść ... do przodu ... w ciszy ... milcząc ... i spoglądać co jakiś czas, czy jest jeszcze przy mnie ... czy idzie obok mnie ... i uśmiechać się do Niego ... i mieć poczucie, że zawsze będzie przy mnie ... a potem wyjechać z Nim tam, gdzie nikt i nigdy nie odnajdzie nas ... i zapomnieć o tym przekleństwie, jakim są łzy niemocy.
 
slodka_idiotka : :
paź 01 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

ja i moje plany ... 2005-10-13 21:26
 
Jestem chyba stworzona po to, by żyć na żywioł, bo rzadko które plany osobiste udaje mnie się spełnić.
Zaplanowany wyjazd na ten weekend wziął w łeb, bo Jasiu wrócił ze szkoły bez bluzy i nie dość, że to już w krótkim czasie po raz drugi, to jeszcze butnie tłumaczy mi, że ma do tego prawo, żeby zapomnieć i wrócić bez bluzy.
A ponieważ są to dzieci, które nie mają szacunku do nikogo i niczego, więc muszę ich tego nauczyć i to jest właśnie jedna z okazji, żeby przekonali się, że wszystko jest ważne i wszystko trzeba szanować.
W rezultacie postanowiliśmy z Markiem, że on pojedzie z Zuzką a ja zostanę z chłopakami w domciu.
Jasiu ma szlaban na wychodzenie z domciu i tłumaczę mu, że boję się, żeby nie wrócił bez głowy.
 
Jestem tak wściekła na taki obrót rzeczy, że słów mi brakuje, żeby to wyrazić ...

 
 
tak miło ... 2005-10-14 16:56
 
No i zostałam z dwoma chłopakami, no i zrobiło się tak miło, no i nastała taka cisza ...
Marek wyraźnie nie pasuje do mnie i dzieciaków, za poważny, a my takie dzieciaki.
Jak tylko pojechali, powiedziałam chłopakom, że idę do spółdzielni mieszkaniowej i zapytałam, czy zostaną przed domem, czy pójdą ze mną.
Obaj zgodnie wyrazili chęć pójścia ze mną, więc poszliśmy najpierw do spółdzielni a potem jeszcze na PKO.
Wracając zrobiliśmy zakupy i tak chętnie pomagali mi nieść wszystko, że aż dałam im po piątaku, żeby sobie coś kupili.
Teraz najstarszy poszedł na boisko z piłką a młodszy siedzi przed kompem i gra, nie było żadnych kłótni, ani żadnych podniesionych głosów, więc zastanawiam się, czy jednak nie wyremontować tego mieszkanka na Żoliborzu i nie wyprowadzić się od Marka.
 
A oprócz tego zastanawiania się, to piszę posta na forum i tu w sumie mam do siebie wiele pretensji, bo już tyle razy przyrzekałam sobie, że nigdy więcej ...
rzecz w tym, że dałam się sprowokować i zaczęłam dyskutować w dziale "Religia" a wszystkiemu winien pewien Tomek ...
qrcze, po dzisiejszy dzień mam słabość do facetów wabiących się tym wdzięcznym imieniem ...
a miało być tak, że będę zamykała oczy widząc moich równieśników lub mężczyzn niewiele starszych ode mnie ...
i jeżeli już co, to zainteresowanie będę okazywała tylko mężczyznom starszym ode mnie, nawet dużo starszym, którzy nie mają różnych takich i rokują długi związek ...
 
i tak właśnie mają się prawie wszystkie moje plany do rzeczywistości ...
 
Tomek ma 22 lata, wymieniliśmy się już adresami domowymi i mam do niego słabość ...
jedyna nadzieja, że ma dziewczynę i nie będzie mną bardziej zainteresowany ...
bo znajomość nasza rozpoczęła się od dyskusji religijnej, jak kiedyś z Markiem, więc nie wróży nic dobrego ...
 
 
 
brnę dalej ... 2005-10-15 18:57
 
Niestety, moja nieuprzejmość zostaje już coraz częściej zauważana przez różnych ludzi.
I muszę jak najszybciej coś z tym fantem zrobić, zanim wejdzie mi to w nałóg.
Na forum dziewczyna zwróciła mi uwagę, żebym trochę łagodniej formułowała swoje posty.
No cóż, to wszystko, to pozostałość po zwariowanej i nieszczęśliwej miłości.
Nie mogłabym już powiedzieć nikomu, patrząc mu prostu w oczy, że go kocham.
Nie kocham już żadnych ludzi, co więcej, nie chcę już kochać żadnych ludzi.
I nie chcę, żeby mnie ktokolwiek kochał, żadna miłość żadnego człowieka nie jest mi do niczego potrzebna.
 
Dziewczynę, która poczuła się urażona moimi postami, przeprosiłam.
Ale w następnym poście dołożyłam jej tak, że już nie odezwała się do mnie.
Beznadziejny przypadek, to już nałóg chyba się nazywa.
 
Korzystając z nieobecności Marka próbuję przejaśnić trochę kuchnię.
Rzecz w tym, że pomysłów ci u mnie dostatek, tylko wyobraźni brak.
Więc kupuję, co potrzebne, nie zastanawiając się, gdzie to położę.
Wypadałoby coś powyrzucać, tylko nie bardzo jest, co.
Chyba wezmę worek, zamknę oczy, powrzucam, co mi pod rękę wpadnie i każę chłopakom wynieść na śmietnik ...
 
 
... uśmiechnięte ... 2005-10-16 15:08
 

Z  utęsknieniem  marzę,  żeby  zaświeciło się  słoneczko ...

 

 
 
powrót ...? 2005-10-17 21:23
 
No cóż, ciągle nie doceniam Marka.
Byłam pewna, że nie zadzwoni ani razu, a tu proszę. 
I w piątek późnym wieczorkiem i w sobotę wieczorkiem i w niedzielę wieczorkiem.
 
Naprawdę ciężko mi to pisać, ale wcale mi go nie brakowało.
Chłopakom najwyraźniej też nie, a jakby nawet wprost przeciwnie.,
Była cisza, spokój, żadnych kłótni, pyskówek, słowem sielanka.
Być może, że stawiam mu zbyt wysoko poprzeczkę.
Przecież jest bardzo pradopodobne, że mój tata był ideałem.
 
Na forumowisku ciekawy rozwój wypadków.
Tomek zamieścił wiersz, który - jak sam napisał - "dotyczy w głównej mierze mnie, wiem to".
Szczerze mówiąc, to przeczytałam go już kilkakrotnie i zaniepokoił mnie.
Szkoda, że nie potrafię interpretować wierszy ...
znam kogoś, kto to potrafi, ale niezręcznie jest mi prosić go o to.
Tomek pozwolił mi zamieścić ten wiersz na swoim blogu.
 
A tak w ogóle, to w środę kończę 21 lat i od czwartku zaczynam na serio przebudowywać swoje życie ... 
 
 
Wiktoria ... 2005-10-18 22:29
 

Dużo nie napiszę, bo właśnie wróciłam z urodzin Wiktorii i jestem w stanie wskazującym.

A że z tej okazji humorek mam wyśmienity, więc siadłam do kompa, żeby jednak coś napisać.

Na urodzinach Wiki byłam już piaty raz chyba i za każdym razem zastanawiam się, ile ona lat skończyła.

Dziś nie wytrzymałam i zapytałam ją o to, a ona spokojnie odpowiedziała, nie wiem.

Że młodsza jest ode mnie, tego jestem pewna, jednak o ile, nie mam pojęcia, zresztą nieważne.

Ważne, że wytańczyłam się za wszystkie czasy, w jakich nie tańczyłam.

A jutro ja przyjmuję gości i prezenty.

Bardzo to lubię, znaczy odbieranie prezentów, dawanie zresztą też.

Od Marka wiadomo, że będzie to kawałek złota, które uwielbiam, chociaż zakładam rzadko.

Lokal wybrałam nowy, więc i wrażenia będą nowe, a ja, jak powszechnie wiadomo, uwielbiam zmiany.

Z właścicielką ustaliłyśmy menu ogólne w trzech wersjach, do którego każdy otrzyma kartę i sam zamówi, co chce.

Wszyscy ostatnio stosują tą metodę, bo najlepiej się sprawdza ze względu na brak ograniczeń.

Alkohole dobrał Marek i to, jak powiedział, w ten sposób, żeby przed świtem nikt nie miał siły wyjść.

Czyli sprawozdanie dopiero w czwartek, jak dojdę do siebie.

A jutro przed wyjściem wrzucę na bloga wiersz i text Tomka, który zamieścił na forumowisku.

Jak ktoś zechce mi go zinterpretować, ozłocę ...

 

 
 
Prośba serdeczna ... 2005-10-19 13:53
 
Wiersz i text Tomka, który zamieścił na forumowisku.

Jak ktoś zechce mi go zinterpretować, ozłocę ...

 
 
"Oto wiersz który dostałem zobaczcie i ocencie go!

Niechce zostawić tych
na których mi zależy.
Musze uwierzyć w to
że uda mi się przeżyć
kolejny tydzień,kolejny miesiąc,
kolejny rok.
Wierze w to non stop i nie 0rezygnuje
z planowania rzeczy
które pozostały mi do wykonania,
tak wiele założeń do zrealizowania,
stoją przede mną tak ważne zadania - możliwości,
tak wiele miłości, mam do dania moim bliskim,
wytyczone cele, pomysły....
projekty, o których mysle bez przerwy,
mam w sobie dość życiowej werwy, aby...
na same dno nigdy sie nie stoczyć,
z wybranej drogi nigdy nie zboczyć.
Każdego dnia, walke o własne życie toczyc,
bo wiem, że.. jeszcze nie czas,
aby odchodzić!
Pozostało tak wiele rzeczy które mamy zrobić
Aby opuścić ten świat jesteśmy zbyt młodzi,
jeszcze nie czas...
Jeszcze nie czas.... żeby odchodzić.
Jest tylko jedna rzecz,
której nie moge sie ustrzec
Kiedys ten swiat opuszcze,
z tą myslą kładę głowe na poduszce nie jednego wieczora
i zastanawiam sie czy juz pora
To nie może być ta pora!
Tak było wczoraj i jest dziś
wciąż powraca do mnie ta mysl,
która do działania mnie pobudza,
Zycie nowe wyzwania rzuca,
dlatego codziennie wstając skoro świt
za czasem rozpoczynam pościg,
płyta kompaktowa to mój nośnik,
muzyka leci przez głosńik
ciągle starszy lecz wciąz te same wartości
pełen szczerości, nie sprzedam swej godności
za chęć zarobienia pieniedzy,
Wiem gdzie sa wrogowie a gdzie sprzymierzeńcy,
forsa nigdy nie stanie pomiędzy mną a mymi przyjaciólmi,
na takie zagrożenia jesteśy czujni
i do zrobienia mamy tyle rzeczy,
cały świat nawał to nic,
że upłynął mi już zycia kawał
oby nigdy nie ochłonąl we mnie zapał,
wtedy bede wszystko z siebie dawał,
po upadku wstawał i
... sie nie poddawał!


PS dodam tylko tyle ze ten wiersz dotyczy w głownej mierze mnie, wiem to.... smile.gif"

 
 
Victoria!!! 2005-10-19 14:05
 

Spełniło się właśnie połowicznie moje pierwsze marzenie ...

z Sądu przyszło zapytanko, czy wyrażamy, ja i Marek, gotowość pełnienia funkcji opiekunów prawnych dzieci przebywajacych u nas, co w domyśle oznacza na 100%, że Sąd pozostawi u nas te dzieci na stałe ...

i jest to dla mnie najcenniejszy prezent urodzinowy, jaki kiedykolwiek otrzymałam.

 
slodka_idiotka : :
paź 01 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Victoria!!! 2005-10-20 10:19
 
Z wielką radością odnotowuję, że na moim blogu "~elka", na którym zapisuję moje  "Marzenia do zrealizowania ...", zamieściłam wczoraj, zaraz po otrzymaniu, wiadomość o zapytaniu sądu, czy ja i Marek wyrażamy gotowość pełnienia funkcji opiekunów prawnych nad dziećmi, które teraz przebywają u nas.
Pismo sądu nosi datę 13. października 2005 r., a 13 zawsze było moją szczęśliwą liczbą,  i niedwuznacznie sugeruje, że wygraliśmy batalię o dzieciaczki.
Ten dzień przejdzie do mojej prywatnej historii, jako najszczęśliwszy w moim życiu, bo otrzymałam w nim najcenniejszy do tej pory prezent urodzinowy.
 
Moje przyjęcie urodzinowe udało się również znakomicie, bo przyszli wszyscy zaproszeni goście a jedzenia i picia było tyle, że połowy nawet nie dali rady wypić i zjeść.
Było tak świetnie, że aż przypomniałam sobie swojego osobistego Rycerza Andrzeja, który kiedyś wywróżył mi z daty urodzenia, że jestem urodzoną szczęściarą.
Zawsze na powitanie mówił:
"schylam kornie głowę całując brzeg Twojej sukni, o moja Pani ..."
pięknie, prawda?
 
Wprawdzie nie odzywa się od czasu, jak powiedziałam mu, że zakochałam się, ale dał głos Darek, mój poprzedni kandydat na ukochanego.
Serdecznie przepraszając i składając mi urodzinowe życzenia przypomniał, że obiecałam mu przyjaźń, gdyby nam nie wyszło z miłością.
Dodatkowo wyjaśnił, że nie jest w stanie mnie zapomnieć, co sprawiło, że dostałam oczopląsu serca, bo odczuwam podobnie.
 
Trochę blado w tej scenerii będzie wyglądało to, że w komentarzu do poprzedniej mojej notki ERRAD, który jest blogowym bożyszczem pań, nazwał mnie Małą.
Ten zwrot ma dla mnie swoją serdeczną tradycję, bo zawsze oznacza początek narodzin uczucia, co w tym przypadku byłoby bardzo cenne.
Pamiętam, że kiedy bezwiednie odezwałam się tak do Bartka, to na jego zdziwienie, nie starczyło mi odwagi, żeby przyznać się, czemu powiedziałam do niego Mały.
 
Wszystko to razem wzięte sprawiło, że szalałam dosłownie na parkiecie, żeby wyskakać z siebie tą radość, jaka mnie ogarnęła.
Niestety, nie jest ze mną jeszcze do końca w porządku i złapał mnie olbrzymi kaszel, co Marek podsumował pytankiem:
"a nie mówiłem?"
Więc odpowiedziałam:
"mówiłeś i co z tego, w ogóle ostatnio za dużo gadasz"
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja nawet dumna nie byłam, bo text nie mój, kiedyś gdzieś usłyszałam i akurat pasował mi do sytuacji ...

 
 
21 lat ... 2005-10-20 23:53
 
Nie wiem, czy to na pewno jest powód do radości, bo w końcu skończyłam 21 lat, niemniej jednak cieszę się, że rozpoczęłam nowy etap mojego życia.
I tak, jak pisałam, zaczynam przebudowywać całkowicie swoje życie, a dokładniej rzecz ujmując, chcę odnaleźć ta elkę, która kiedyś weszła do netu.
Wiele osób zauważało wówczas, że pochodzę z innego świata i te osoby zaczęły dokładać starań, żeby pokazać mi inny świat.
Owszem, zobaczyłam, poznałam, nawet starałam się zadomowić w nim, ale bez rezultatu, nie pasuję do niego, dlatego teraz powracam do swojego.
Wczorajszy dzień, dzień moich urodzin, był tym pierwszym dniem w moim świecie, gdzie zostałam przyjęta bez żadnych wypominań, warunków ani żadnych takich.
 
Rezultat taki, że usypiając o piątej rano miałam świadomość, że świat jest piękny a ludzie grzeczni i uczynni.
Komórka obudziła mnie o 7, więc spokojnie zdążyłam uszykować i dać dzieciakom śniadanka i wyprawić je do szkółki na ósmą.
Mojego znakomitego samopoczucia i humorku nie zdołała nawet popsuć Zuzka, która wróciła do domciu o 18,35 zamiast 6 godzin wcześniej.
Resztę dnia spędziłam w zasadzie w domciu, dyskutując trochę na obydwu nowych forach, z przerwą na ugotowanie obiadku.
Na jutro mam w planie wysłanie do sądu naszego pisma wyrażającego gotowość zostania opiekunami prawnymi dzieciaczków oraz książek Tomkowi z forum, a także wizytę w urzędzie skarbowym w celu złożenia deklaracji vatowskiej Marka i zarejestrowania umowy o najem mojego mieszkanka studentom ...
 
 
Zdrada ... 2005-10-21 21:52
 
Próbuję ustalić, co wg różnych ludzi znaczy słowo zdrada, bo wygląda na to, że dla niektórych facetów zdrada, to uśmiech kobiety do innego mężczyzny, niż ukochany.
Chętnych do zabrania głosu w tej sprawie zapraszam serdecznie na prywatne forum Tomka, gdzie dostałam fuchę administratora, zresztą jednego z wielu.
Dyskusję rozpoczęłam w dziale "Zrozumieć mężczyznę" w temacie "Zdrada" a forum znajduje się pod adresem:
 
 
Mój znakomity humor trwa nadal mimo, że nie udało mi się zarejestrować w urzędzie skarbowym umowy o najem mojego mieszkanka studentom.
Zrobiłam dość poważny błąd merytoryczny, co spowodowało, że będę musiała odebrać Marcinowi umowę i przepisać bez tego błędu.
Najgorsze, że czeka mnie następna wizyta w urzędzie skarbowym, gdzie nikt nie lubi bywać, łącznie ze mną na czele.
 
Sprawiło to, że po wyjściu z urzędu skarbowego nie miałam już ochoty na połażenie po sklepach i Marek otworzył szeroko oczy ze zdumienia, jak wróciłam do domciu po niecałych dwóch godzinkach od wyjścia ...
 
 
Wypoczynek ...? 2005-10-22 22:26
 

Niby nazywa się to czynny wypoczynek ...

ale chodzę po nim, jak połamana.

Sobota, więc pojechaliśmy pobiegać po lesie przez 4 godzinki.

A że przy okazji zauważyliśmy grzyby ...

więc po powrocie za koszyki i na piechotkę w las.

A potem gotowanie obiadu, czyszczenie grzybów ...

a w przerwach jeszcze dyskusja na forum.

I ani obejrzałam się, a tu późny wieczorek zawitał ...

 
 
Szczęście ... 2005-10-23 19:48
 
Myślę, że tak wygląda szczęście.
Już kiedyś tak miałam, ale nie wiedziałam, jak to nazwać.
Potem zostałam zraniona i chciałam umrzeć.
Teraz wróciłam do punktu wyjścia, czyli szczęścia.
Sama aż dziwię się, ile energii jest znów we mnie.
Na pewno wielki wpływ na moje samopoczucie ma świadomość, że mam 5 lat urlopu, co przekłada się na 5 lat wolości.
Ale nie da się ukryć, że wszystko układa się jak w pudełku.
Dyskusje na wszystkich trzech forach wciągnęły mnie bez reszty.
Poznałam tam nawet dwóch interesujących mężczyzn.
Jacek też nie ma zamiaru pozwolić mi odejść tak bez słowa.
Najpierw zażądał wytłumaczenia, a potem zaproponował, żebyśmy zaczęli wszystko od początku.
Dziś pojechał na konie, ale od jutra znów będę z nim miała ciężki orzech do zgryzienia, co zresztą jakoś wcale mnie nie martwi.
Tomek z rozpaczy napisał dla mnie wiersz i twierdzi, że pusto jest beze mnie.
Artur nadal nazywa mnie myszką i też ani myśli spauzować, co już mnie bardzo niepokoi, w końcu jest żonaty i ma syna.
Ale ogólnie, to jestem w swoim żywiole, bo uwielbiam, jak coś wokół mnie się dzieje i nie byłabym kobietą, jakby nie cieszyli mnie mężczyźni ubiegający się o moje względy.
Qrcze!
Chyba skuszę się i napiszę książkę pt.: "Mężczyźni mojego życia ...".
I nie ma z czego się śmiać.
Wiem, że nie mam talentu, ale ...
 
"pisać każdy może,
trochę lepiej lub trochę gorzej,
ale nie o to chodzi,
jak co komu wychodzi,
czasami człowiek musi,
inaczej się udusi 
ufff ..."
 
Wczoraj na Gadce jeden taki interesujący mężczyzna poprosił mnie o napisanie czegoś w oparciu o kilka jego słów, co spełniłam od ręki i oto rezultat:
 
Nie muszę zabijać tej miłości ...
umrze śmiercią naturalną ...
jeszcze nie dziś i nie jutro ...
agonia już się rozpoczęła ...
poczekam 5 długich latek
i zakocham się na nowo
w kimś, kto będzie obok
i rozejrzę się dokoła
i ze zdumieniem zobaczę
że moja miłość do Bartka
była, minęła, jak sen jaki złoty
i pozostał po niej tylko pył szary
popiół rozwiewany wiatrem
spopielała miłość ...
zapomnienie ...
 
Nawet nieźle wyraziłam to, co czuję, ale brakuje tu mi czegoś i coś przerysowałam, więc przy okazji popracuję jeszcze nad tym ...
 
 
 
odpowiedzi ... i nie tylko ... 2005-10-24 22:15
 
padaPada ...
 
no niestety, ale mylisz się, dla dziewczyny takiej, jak ja jesteś interesujący i to bardzo.
 
 
 
madelle ...
 
jako pierwsza nazwałaś moje skróty myślowe tekstem lirycznym.
W każdym bądź razie fajnie, że nie odczytałaś ich, jako wierszy.
Nie wiem, czy wiesz, że moje skróty myślowe, jeżeli chce się je zrozumieć, trzeba rozpatrywać linijkami i często tak jest, że są one nawet nie powiązane ze sobą mimo, że wygląda to inaczej.
Punktem wyjścia do tego, co tu zamieściłam, były 2 moje skróty myślowe, które zanotowałam dużo wcześniej i brzmiały one tak:
 
Żeby zabić tą miłość
muszę zabić siebie ...
 
ale to wtedy tak myślałam, już zmieniłam zdanie, bo - jak wiadomo - kobieta zmienną jest.
A ja szczególnie.
Pomimo to, tych skrótów akurat nie będę pisać jeszcze raz, bo wyrażają to, co akurat czuję.
Muszę jednak coś do tego jeszcze dodać.
Coś, co czuję w podświadomości.
I wiem już, że przerysowałam śmierć, bo ta miłość nie umrze śmiercią naturalną. 
Ale nie wiem jeszcze, jak się skończy.
 
 
 
ERRAD ...
 
nie wiem właściwie, czy słabość do Ciebie czuję dlatego, że mieszkamy akurat w tym samym mieście, ale wiem, że ze wszystkich znanych mi mężczyzn, właśnie Ty najbardziej mi przypominasz mojego Ukochanego ...
a powiedz jeszcze, że masz zarost na twarzy i okulary na nosie, to zakocham się w Tobie nie oglądając nawet Twojego zdjęcia.
I tu właśnie powinnam wkleić taką piękną buźkę z przymrużonym oczkiem, ale emotki mi gdzieś wcięło, więc tylko wyobraź ją sobie.
 
 
 
totylko_ja ...
 
szczerze mówiąc, to o napisaniu czegoś takiego myślę już od dwóch lat, nawet w tym celu zaczęłam pisać bloga, ale od tamtego czasu tych blogów było już kilkanaście, połowa chyba skasowana, więc nie wiem, kiedy znajdę czas na odtworzenie wszystkiego, niemniej jednak, jak zdecyduję się, to masz pierwszy egzemplarz z dedykacją u mnie, jak w banku.
 
 
 
I co by tu nie mówić, to nic jeszcze mnie się nie wyjaśniło.
Znaczy z facetami.
Umowę już przepisałam, wydrukowałam w kafejce, Marcin podpisał i jutro idę z nią do urzędu skarbowego.
Gorzej z dzieciakami.
Najstarszy chłopak zaatakował nożem młodszego i zranił go do krwi, przeciął mu palec razem z paznokciem.
Ręce opadają ...
 
 
Jest, jak jest ... 2005-10-25 22:23
 
... czyli wszystko oki, a dokładniej mówiąc prawie wszystko.
Całe szczęście, że jestem w podniosłym nastroju.
Rzecz jasna, że chodzi o dzieciaki.
Szatan jakiś w nie wstąpił, czy co ...
dzisiaj najstarszy wrócił godzinę po skończonych lekcjach i nawet nie zająknął się, czemu ...
a młodszy teoretycznie poszedł na 4 godziny do świetlicy, a praktycznie na boisko grać w piłkę.
Wiadomo, trudny wiek i takie tam różne, więc nie robię z tego większego problemu, no ale nakrzyczeć musiałam, niestety.
No i to tyle ciekawostek dnia powszedniego, więc przechodzę do odpowiedzi na ciekawe komentarze moich kochanych czytelników.
 
 
ERRAD ...
najważniejsze, że okulary są, zarost sam urośnie.
A czemu omija Cię znów bajkowa miłość?
Jeżeli to o mnie, to ze mną już tylko miłość na całe życie, więc o bajkach nawet nie myśl.
A jak będziesz na ulicy mijał ładną dziewczynę o zielonych oczach i ciemnych długich do połowy pleców kręconych włosach, o wzroście 163 cm i wadze 49 kg, to uśmiechnij się do niej.
Jak w odpowiedzi zobaczysz najpiękniejszy uśmiech świata, to będzie to znak, że to ja.
 
 
totylko_ja ...
uważaj, jestem wściekle zazdrosna o wszystko, co moje, więc i o swoich czytelników płci męskiej też.
Na dodatek wszystkiego, co moje, bronię, jak lwica małych, więc jesteś w niebezpieczeństwie.
 
 
padaPada ...
fakt, nie znam Cię, ale coraz bardziej mi się podobasz.
Piwo jest bardzo męskie, lenistwo podniecające, bo kojarzy się z łóżkiem ...
wulgarny ...
hmmm, znane polskie przysłowie mówi, że jak wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i ony, więc przy mnie zapomnisz o swoim wulgaryzmie.
A odnośnie tej ostatecznej broni każdego antyideału, to faktycznie jest problem ...
qrcze, jesteś pewny, że same skarpetki Ci nie wystarczą?
Ja wymarzyłam sobie ideał chodzący po domciu tak, jak i ja, całkowicie nago, ale ewentualnie na skarpetki jestem gotowa wyrazić zgodę ...
ale w zamian musisz wyrazić zgodę, że te majtki zdejmę z Ciebie ja.
 
 
Cmokaski dla obydwu panów i jeszcze dla trzeciego ...
 
 
To i owo ... 2005-10-26 23:41
 
No i nareszcie dzień dobiegł końca.
Tak w sumie, to poleniuchowałam sobie dzisiaj trochę, bo mała przepierka, drobne zakupy i ugotowanie obiadku, to pestka.
A poleniuchowałam chętnie, bo w nocy za długo zasiedziałam się na gg z Tomkiem i rano zaspałam do pracy.
Zuzka szła do szkoły na 11,40 ale chłopaki na ósmą i się spóźnili około godziny, a ja się wkurzyłam i nie poszłam do pracy w ogóle.
Mam nienormowany czas pracy, bo pracuję na umowy zlecenia i umowy o dzieło, więc nikt nie czepia się do mnie. 
 
 
Chaos_Angel ... 
kto Ci powiedział, że ja skromna jestem albo chcę być?
Nic z tych rzeczy, a nawet jakby wprost przeciwnie ...
co wiecej, to głównie chłopaków, facetów i mężczyzn zasługa.
 
 
padaPada ... 
Śląsk, to mało konkretne miejsce.
Ja teraz mieszkam na dolnym Śląsku.
I teraz ja stawiam warunki ...
jak chcesz coś liznąć, to musisz zamieszkać ze mną.
 
 
totylko_ja, cieszę się, że Cię poznałam, nareszcie ktoś normalny, kto zna się na żartach.
 
 
ERRAD ...
na pewno, poznałam od razu, jak opisałeś cmentarz ...
a jak jeszcze raz powiesz do mnie mała, wszystko jedno, czy z małej czy z wielkiej litery, to odnajdę i zgwałcę ...
 
slodka_idiotka : :