maj 21 2006

Bez tytułu


Komentarze: 0

wieśniara 2006-04-08 12:46

Na blogu elka_a piszę historię swojego życia, ale jestem w stanie to robić tylko w czasie, kiedy nikogo nie ma w domciu i mam ciszę, bo muszę przypomnieć i poukładać sobie wszystko. Natomiast w sobotę i niedzielę postanowiłam pisać tutaj o wszystkim, co działo się w międzyczasie. A w ogóle to w trakcie tego pisania historii mojego życia, na boku porządkuję sobie swoje blogi. Bo okazało się, że rozmnożyły się do zawrotnej ilości ośmiu sztuk, z której 2 już zlikwidowałam a jeszcze 3 mam w planie zlikwidować w najbliższym czasie. W domciu panuje względna cisza w zachowaniu najstarszego chłopaka. Co więcej, to nie mam jakoś odwagi iść do sądu i sprawdzić, czy w ogóle coś dzieje się w tej sprawie. A powinno coś dziać się, gdyż nie mam zamiaru zmieniać swojej decyzji odnośnie niego. Z Markiem wszystko na jak najlepszej drodze. Ciągle jesteśmy zafascynowani sobą. I pomimo, że różnimy się w każdym aspekcie naszego życia, to wszystko wskazuje na to, że uda nam się.

Dostałam od Evana maila, którego zatytułował "Ela nooo".

A oto jego treść:

Alka do jasne ciasnej, odpisz cos cooo?
Qrcze, siedze kilka tysiecy kilometrow od domu, wryyy
Apeluje o nieignorowanie mnie :)
Caluje mocno
Mariusz (EVAN)
PS: Evan@... jest teraz adresem firmowym mojej matki i nie odbieram tego maila juz od 2 tygodni.

Nie wiem już, co o nim sądzić. Wybierał się do tego Iraku i wybierał a teraz sugeruje, że wreszcie w nim się znalazł. Żeby tak jeszcze wyjaśnił, gdzie widzi moje miejsce, skoro ma dziewczynę, z którą spodziewa się dziecka ...

 

cudo 2006-04-09 18:13

Tak, jak wczoraj tryskałam wprost humorem i życiem, tak dzisiaj tylko spałabym i spała. Wygląda na to, że to po tej wczorajszej wyprawie do lasu na bieganie, bo po czterech godzinach byłam tak okropnie zmęczona, jakbym drugie tyle biegała. Najgorsze, że na dzisiaj obiecałam robaczkom konie a nie mam najmniejszej chęci wychodzić w ogóle z domciu. W rezultacie znów musiałam ich przekupić, na co Marek, jak zwykle zareagował wykładem na temat metod wychowywania dzieci. W sumie, to sama jestem ciekawa tej nowej stadniny koni, ale nie dzisiaj, innym razem. Natomiast w odpowiedzi na komentarze do poprzedniej notki wyjaśniam, że Mariusz, to taka tylko i wyłącznie znajomość internetowa, jednak z różnymi takimi podtextami. Na dodatek po rycerzach pozostały nie tylko zakute łby, bo Mariusz jest autentycznym rycerzem, kieruje nawet bractwem rycerskim i to wszystko sprawia, że nie jest mi tak zupełnie obojętny.

Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że kiedyś tam wiązałam z nim pewne nadzieje, jednak życie pokazało wyraźnie, że on, czarując mnie, miał na uwadze, jakby już co, to tylko sprawy łóżkowe.

 

Marek 2006-04-10 15:16

Długo zastanawiałam się, co lub kogo opisać teraz, ale wyszło mi, że jak ma to być historia pisana od tyłu, to najważniejszą dla mnie osobą obecnie jest niewątpliwie Marek. A ponieważ pisałam o nim bardzo często i wiele już napisałam, więc muszę uważać, żeby nie powtarzać się. Zacznę może od tego, że Marek zbyt często naprzykrza mi się, siadając np. w fotelu w moim pokoju i opowiadając różne ciekawostki z życia politycznego kraju. Sprawia to, że polityki szczerze nienawidzę, bo - jak mówią niektórzy - co za dużo, tego i świnia nie chce. Niestety, równie często zdarza się, że Marek przychodzi do mnie, siada w fotelu i bez słowa wpatruje się we mnie. A ponieważ lubię również w ciągu dnia mieć czas dla siebie, więc z konieczności zamykam się wtedy w swoim pokoju, żeby nie mógł wejść. Marek ma bardzo ciekawą przypadłość, a mianowicie o każdej kobiecie czy dziewczynie, z jaką styka się w jakiś tam sposób, zawsze ma coś złego do powiedzenia. Na początku naszej znajomości, kiedy byłam jeszcze nastolatą, wydawało mi się, że podobam się mu tylko ja. Natomiast teraz, tak prawdę mówiąc, nie wiem, co o tym myśleć. No bo tak. Marka mama opowiedziała mi o Marka pierwszej i jedynej do czasu poznania mnie, dziewczynie. Kochał ją tak bardzo, że kiedy go rzuciła dla innego, targnął się na swoje życie. Cudem odratowany przysiągł, że już nigdy i żadna. I tak było do czasu poznania mnie. Okazuje się, że jestem bardzo podobna do jego pierwszej i jedynej miłości. Po usłyszeniu tego byłam zdecydowana zakończyć naszą znajomość jak najszybciej. Życie jednak miało swój scenariusz i stało się tak, że z nim właśnie utraciłam swoje dziewictwo, które tak troskliwie pielęgnowałam i ochraniałam do czasu spotkania kogoś, kogo pokocham.

C'est la vie ...

"nic nie boli tak, jak życie".

Mnie teraz też boli bardzo fakt, że Marek we mnie kocha dziewczynę, którą naprawdę kocha. Ten fakt tłumaczy jego takie różne sprzeczności, jak np. dlaczego mówi mi, że mnie nie kocha ale wszystkich znajomych uprzedził, żeby nie zbliżali się do mnie za blisko, bo zabije. Jednak na przekór wszystkiemu ja osobiście uważam, że jednak mnie kocha. Nawet, jeżeli we mnie kocha swoją pierwszą dziewczynę. Co dziwne, obie mamy to samo nazwisko, więc możliwe jest jakieś dalsze pokrewieństwo. A poza tym, to Marek ma już tylko same zalety. Od kiedy z nim jestem mam ciągle wrażenie, że bez niego zginęłabym.

I mam nadzieję, że w końcu przestanie zadręczać mnie o potomka, bo nawet dziś, kiedy zobaczył, że naprawdę źle się czuję, stwierdził, że to rosnące we mnie dziecko tak mnie męczy.

 

Maja 2006-04-11 14:05

Ze wszystkich moich przyjaciół ona właśnie zajmuje najwyższą pozycję. Jest najstarszą, bo aż od piaskownicy i najbardziej sprawdzoną moją serdeczną przyjaciółką. Nasza przyjaźń opierała się zawsze na naszych przeciwieństwach chyba. Uwielbiałam ją od dziecka, bo zawsze bardzo dużo mówiła, za siebie i za mnie. I to dosłownie. Do tego stopnia, że nauczyciele w szkole nazywali ją moim adwokatem. A ponieważ ja z natury jestem bardzo małomówna, natomiast uwielbiam słuchać, więc wiadomo. Przyjaźń na całe życie. Nie powiem, ostatnio coraz częściej jestem o nią zazdrosna. I znów paradox. Kiedyś było odwrotnie, to ona była wściekle wprost zazdrosna o mnie. Miała Marcina, który wyraźnie i jawnie podrywał mnie, więc nie zwracała już nawet uwagi na nic, tylko mnie winiła za to, bo byłam do wzięcia, jak mówiła. Teraz role odwróciły się. Ale zaczęło się to tak naprawdę już w momencie, kiedy Marek sprowadził się do mnie. Od wtedy Maja przyjęła postawę kotki, ciągle łasiła się do kogoś, w tym również do Marka, na dodatek często siadając mu na kolanach. Marek nie reagował do momentu, aż kiedyś powiedziałam Majce, żeby zeszła z jego kolan, bo to jest mój mężczyzna. A następnym razem Marek po prostu usunął ją stanowczo ze swoich kolan mówiąc, żeby znalazła sobie inne miejsce do siadania. Jestem o nią zazdrosna, bo Marek kiedyś sam powiedział, że gdyby nie była tak głupia, jak jest, to na pewno zakochałby się w niej, gdyż z wyglądu jest jego ideałem. Piękna naturalna blondynka o kocich oczach. Na dodatek, co by nie mówić, to pasuje do niego bardziej, niż ja. Pewna nadzieja tkwi w Marcinie, który wprawdzie ją porzucił, niemniej jednak czasami umawia się z nią. Wyjeżdżają wtedy gdzieś w Polskę i spędzają upojne chwile, a czasami nawet dnie i noce, w łóżku. I wcale nie wstydzą się tego mówiąc, że jest to jedyny aspekt ich życia, w którym czują i rozumieją się dobrze.

 

klękajcie narody 2006-04-12 12:30

Zgodnie z radami, jakich udzieliła mi ola83 i Real_motherfucker odpisałam Evanowi ...

Hejka.

W sumie, to nie wiem nawet, co Ci napisać.
Ale za to jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń.
Opiszesz?

Całuski serdeczne ode mnie ...

W odpowiedzi napisał ...

No witam, nie pytam nawet czemu sie tak dlugo nei odzywalas chociaz przeznam ze sprawilas mi tym troche przykrosci.

Nie wiem od czego zaczac. Moze od tego ze moja kobieta nie chce ze mna byc I w sumie jestem wolny mimo tego ze bede ojcem. Ale dosc zlych mysli. Jestem w Iraku juz od ponad tygodnia. Nie da mrady opisac Ci wszystkiego co sie tu dzieje wiec postaram sie postreszczac.

Pracuje jako Operations Specialist w departamencie Operations-Transportation dla firmy KBR (Amerykanska firma ktora zajmuje sie caloscia wsparcia logistycznego wszystkich operacji bojowych i misji wojsk USA, Kanady i Anglii). Ogolnie moja praca polega na jezdzeniu w konwojach I byciu lacznikiem miedzy dowodcami polskic eskort i dowodca konwoju logistycznego KBR (czyli jestem tlumaczem tak jakby). Jezdze sobie co drogi dzien w konwojac do innych baz wojskowych w regionie.

Co poza tym. Irak jest pieknym krajem I nie tyle zniszczonym przez wojne co przez bezmyslnosc ludnosci cywilnej ktora po prostu jest banda brudasow nie myslaca nawet o tym zeby smieci wywiesc na smietnisko tylko wyrzucajaca cale kosze na ziemie przed wlasnymi domami. Pustynie sa tu pokryte polaciami (jak okiem siegnac) zielonej trawy i zoltych stepow. Ogolnie wyladowalem na poczatku w bazie w ktorej znajduje sie Ziggurat (najstarsza swiatynia ksiezyca – ponad 4000 lat, w ktorej ludzie skladali nawet ofiary z ludzi), zaraz obok jest rowniez 4000 letni dom w ktorym urodzil sie prorok Abraham – czyli tego ktory jak sobie z tamtad poszedl to zabral ze soba 200 000 ludzi. (ale to taka ciekawostka).

Ogolnie musze powiedziec Ci ze ludzie, ktorzy, tu mieszkaja (tzn w regionie Ad Divaniyah) so do nas nastawieni bardzo pozytywnie. Musza z reszta zdawac sobie sprawe ze od nas zalezy ich byt i przyszlosc. Jednak to nastawienei nie jest tym wymuszone. Swoja droga, muzulmanie, jesli chodzi I religie to ci wierzacy we wlasciwa forme tej religii sa ludzmi po prostu gleboko wierzacymi, sroniacymi od polityki I na prawde prowadzacy dobry tryb zycia.

Ale wracajac do tematu. Podoba mi sie tu I jest mi ardzo dobrze.

Ela, teraz Ty mi cos powiedz. Co sie z Toba dzieje I prosze, odpowiedz mi troche szerzej niz 3 zdania… Martwie sie o Ciebie, moze podswiadomie, ale mam wrazenei ze cos sie nie za dorbze u Ciebie dzialo.

Przesylam kilka fotek.

Caluje mocno

Ku ewentualnej pamięci moja odpowiedź ...

Nie odzywałam się tak długo, bo najpierw nie mogłam dostać się do tego konta, a potem zastanawiałam się, czy w ogóle pisać do Ciebie. I zaraz wyjaśnię, czemu. Po prostu od pewnego już czasu jestem w stałym związku z Markiem i nie chcę komplikować sobie życia. Dla jasności, śpimy ze sobą i na dodatek okazało się, że w tym aspekcie naszego życia pasujemy do siebie wyjątkowo dobrze. Nie chciałabym nic zmieniać, bo naprawdę jest mi bardzo dobrze i przyjemnie na dodatek. Z pewnością nie jest to tak, jak sobie wymarzyłam, ale nie wszystkie marzenia spełniają się przecież. Jedynym zgrzytem w moim życiu okazały się te dzieciaki, które wzięłam z domu dziecka zbyt pochopnie jednak. Dokładniej mówiąc, najstarszy chłopak, który ukończył już 14 lat i zaczęła się u niego burza hormonów, jak określił to lekarz. Wygląda na to, że jest po prostu o mnie zazdrosny, bo cała heca z nim rozpoczęła się w momencie, kiedy zaczęliśmy z Markiem spać ze sobą. Tylu ludzi zaangażowało się w pomoc nam, bez skutecznie zresztą, że jedynym wyjściem stało się zabranie go z naszej rodziny. Złożyłam odpowiedni wniosek w sądzie, potem jeszcze 3 ponaglenia i zapadła martwa cisza. Zdaję sobie sprawę z tego, że zabiorą prawdopodobnie całą trójkę, ale doprawdy nie widzę już żadnego innego rozwiązania. Tym bardziej, że Marek ma chore serce i cukrzycę a na nim zależy mi bardziej, niż na obcych w końcu mi dzieciach. To tyle na mój temat.

Zazdroszczę Ci szczerze, że możesz być tam, gdzie jesteś, bo ja w mojej obecnej sytuacji też najchętniej wyjechałabym znowu do USA, ale mój Mężczyzna jest całkowicie na nie, więc nie mam wyjścia. Wiesz, zazdroszczę Ci też, że coś widziałeś i czymś tam interesujesz się, bo ja ostatnio jestem w takim nastroju, że wszędzie widzę tylko alkohol i w sumie tylko on mnie interesuje. Jeszcze w USA, to przynajmniej poznałam ogromną ilość nowych ludzi, bo w Paryżu to tylko lokale od tej mocniejszej, bo procentowej strony.

A w ogóle, to byłeś w środku tej świątyni księżyca Ziggurat? Gdybyś miał okazję obfotografować ją jeszcze w środku, to byłabym Ci bardzo wdzięczna za takie fotki.

A w ogóle, to serdecznie dziękuję za wszystkie fotki, wgrałam je od razu w wygaszacz ekranu i teraz podziwiam w przerwach od pracy. Szkoda tylko, że kaczor psuje mi Twój widok. A w ogóle, to jak to się stało, że rozmawiałeś z samym prezydentem bądź co bądź?

Wiesz, w tych długich włosach i zaroście na twarzy robisz bardziej pioronujące wrażenie, niż taki wygolony tu i tam.

Napiszesz, czym tak naraziłeś się Pani swojego serca, że aż nie chce już Ciebie?

Pozdrówka i całuski ...

i wesołe życzonka pod tym adresem:

http://www.100lat.info/kaczki/

Ufff ...

to tyle.

W przewidywaniu następnych komplikacji mojego i tak już zbyt ciekawego i bogatego życia, pluję sobie obficie w brodę i nadziwić się nie mogę, że tak łatwo dałam sprowokować się do napisania Mariuszowi tego, co napisałam.

Pozdrówka i ucałowanka dla ewentualnych czytelników ...

i takie różne wyrazy.

Znaczy ...

współczucia.

 

slodka_idiotka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz