Bez tytułu
Komentarze: 0
Szczęście ... | 2006-02-07 20:23 |
Ja to mam szczęście.
Jakoś tak unikałam od jakiegoś już czasu zaglądania w księgi gości na blogach, żeby znów nie przeczytać czegoś, czego wolałabym nie czytać, aż wczoraj niechcący zajrzałam w swoją na Pocahontas i wtopa.
Też wolałabym tego nie czytać.
Wpisał mi się Evan.
Wprawdzie już dawno, ale jednak.
Zresztą po awarii poprzedniego systemu często o nim myślałam, bo bardzo żal mi było jego wierszy, które kiedyś tam mi przysłał.
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak jednak napisać do niego, nie tyle na jego prośbę, co z prośbą o przysłanie tych wierszy.
Do kompletu zadzwoniła pani Elżbieta z pytankiem, czy mogłaby korzystać z netu przez resztę dnia i nocy.
Nie pozostało mi nic innego, jak zgodzić się i dlatego wczoraj nie pojawiła się tutaj moja notka, którą zamierzałam napisać i zamieścić wieczorkiem.
A ponieważ nie miałam co ze sobą zrobić, więc poszłam do chłopaków na dyżur.
No i następna wtopa, bo był jeszcze Zbyszek, który z wielką radością powitał mnie i stwierdził, że wracam do pracy.
I nic nie pomogło moje tłumaczenie, że lada dzień po niedzieli mogę wyjechać.
Stwierdził, że chłopaki położyli dwie moje, pieczołowicie przygotowane i dopieszczone imprezy, więc wypadałoby, żeby choć trzecia wyszła na medal.
Żeby zachować twarz powiedziałam, że jak postawi francuskiego szampana, to zgodzę się i słowo stało się ciałem.
Nie powiem, o której wróciłam do domciu, bo nie wiem, a Marek nie rozmawia ze mną, więc nie mam u kogo zasięgnąć języka.
W każdym bądź razie rano spałam do południa.
O qrcze, ale to zabrzmiało.
Chyba jeszcze nie całkiem wytrzeźwiałam. |
C'est la vie ... | 2006-02-08 16:25 |
Marek ciągle gniewa się na mnie, ale był uprzejmy i rano poniżył się na tyle, że powiedział mi kilka przykrych słów.
Najciekawsze z nich, to stwierdzenie, że gdyby wziął sobie dziewczynę z błota, czy z rynsztoka, albo jakoś tak, to mniej by cierpiał, niż przy mnie.
Roześmiałam się trochę z przymusem i powiedziałam, że jak dyrektor stawia szampana i to na dodatek francuskiego, to nie wypada odmówić.
Tym bardziej, że piliśmy w lokalu i żaden z chłopaków nie odmówił, więc czemu niby ja nie miałam iść, skoro to ja byłam tego wszystkiego prowokatorką.
Do domu wróciłam taksówką, więc chyba nie sądzi, że taksiarz mnie po drodze przeleciał.
A jak tak sądzi, to mogę rozłożyć nogi i niech przekona się sam, że wszystko, co miałam, mam nadal.
Wściekł się i poszedł do siebie, a ja nie byłabym sobą, jakbym nie poszła za nim.
Uśmiechnęłam się do niego pięknie i czule i powiedziałam, że jak chce mnie przeprosić, to niech mi na zgodę postawi Karmi, bo mam kaca.
A najlepsze, że faktycznie poszedł i wrócił z jedenastym tomikiem Budki Suflera i butelką Karmi, która teraz stoi przede mną i "Uwodzi Smakiem", jak jest na niej napisane.
A Cugowski śpiewa właśnie - o ironio - "To nie tak miało być".
Zadzwoniła też przyrodnia, starsza siostra dzieciaczków z pytankiem, czy mogłabym pożyczyć jej pieniędzy.
Zapytałam, ile a ona na to, że tyle, ile mam.
Marzycielka.
Tyle, to własnej siostrze, gdyby jeszcze żyła, bym nie pożyczyła.
Zbyłam ją stwierdzeniem, że akurat czekam na przelew i jak dojdzie, to do niej zadzwonię.
Powiedziała mi przy okazji, że 31. stycznia ub. roku wyszła za mąż, mieszka z teściami i właśnie remontują mieszkanie i na to potrzebuje pieniędzy.
Opowiedziała też, że jej młodsza siostra, z którą wspólnie i z moimi dzieciaczkami były w domu dziecka, okropnie pije i toczy się w sądzie przeciw niej postępowanie o odebranie jej dzieci i umieszczenie ich w domu dziecka, bo w ogóle o nich nie dba.
Tamta, jak była u nas z wizytą, mniej więcej to samo opowiadała o niej.
Paranoja.
A na koniec to, co najważniejsze.
Napisałam wczoraj do Evana i po kilku godzinach otrzymałam od niego odpowiedź, że szukał mnie dłuuugo, nawet na Apostole i ma mi dużo do opowiedzenia.
Nie napisał, gdzie jest a jedynie, że dziś wraca do Łodzi i odezwie się.
Podał też nr swojego gg i - uwaga! - komóry.
Ale nr!
A był takim przeciwnikiem komórek.
Większym, niż ja.
A może też dostał w prezencie ...?
Nie odzywałabym się, gdyby nie te wiersze.
Śmieszne, ale lubię poczytać coś cudownego.
W tej awarii systemu utraciłam je wszystkie.
Zostały mi tylko Księcia, bo były w poczcie.
Ale ja jestem zaborcza i chcę odzyskać wszystkie, które miałam.
Może nawet uda mi się odszukać gdzieś w necie maile do szeszyka i efraima, to też napiszę do nich.
Obaj napisali kiedyś dla mnie cudowne wierszyki.
Z żadnym z nich nie wiążę żadnych nadziei z różnych powodów.
Z Ewanem np. dlatego, że ciągle ma jakąś tam dziewczynę w realu a ja wycofuję się zawsze, ilekroć wyczuję inną kobietę.
Głupio wyszło, ale potem znajdę inną drogę do wycofania się z tej znajomości.
I mam do tego kilka powodów.
Jednym z nich jest fakt, że ciągle deklaruje miłość do mnie i twierdzi, że jesteśmy skazani na siebie.
Miłe to, ale bez przesady ...
a przed chwilą poszedł sobie Marcin, który przyszedł zapłacić za mieszkanko.
Powiedział, że zaspał, bo położył się spać dopiero o 8 rano.
Brakuje mu tylko jednej oceny, wszystkie pozostałe, to 5,0.
Na jego wydziale na stypendium naukowe wymagają średniej 4,5 a im jest ona wyższa, tym wyższe stypendium.
Ma facet głowę, bo w końcu studiuje na dwóch uniwerkach na dwóch wydziałach, wprawdzie oba artystyczne, ale jednak ... |
Alter ego | 2006-02-10 11:07 |
Idąc przez życie
zatracam się w sobie
pomału ale konsekwentnie
coś ze mnie odpada
zaczynam czuć się
coraz bardziej rozebrana
pokazuje się moje
wnętrze ...
jest to męczące
czy to jeszcze ja ...? |
Świat jest piękny ... | 2006-02-10 22:23 |
... szkoda tylko, że tyle wrednych ludzi jest na nim.
Pisałam już nie raz, ale jeszcze raz powtórzę.
Bronię rękami, nogami i zębami wszystkiego, co moje.
Również tego, co uznam za swoje.
Nawet, jeżeli w rzeczywostości moim nie jest.
Tak, jak te dzieci.
Łudziłam się, że to tylko Marek czepia się ich.
No i wiadomo, szkoła też.
Aha, kilka innych ludzi też.
Okazało się, że za oceanem czepia się ich jeszcze więcej ludzi.
No i skłóciłam się, a raczej pogniewałam się na nich wszystkich, więc spakowałam się i jestem.
Byłabym i tak, bo kuratorka zażyczyła sobie je zobaczyć właśnie teraz.
Tyle tylko, że potem wróciłabym jeszcze w ten inny, lepszy świat.
Ale nie wrócę.
Chyba, że po jakimś czasie.
Jak zapomnę.
Nie wiem jeszcze, co zrobię, ale jednego jestem pewna.
Nie chcę na razie widzieć nikogo.
Rozmawiać z nikim też nie chcę.
Potrzebuję kolejnego urlopu.
Od ludzi ...
to jest notka wyjaśniająca, czemu wróciłam, którą napisałam wkrótce po powrocie i miałam zamiar zamieścić na innym blogu.
Zamieszczam dziś i tu, bo zaszły pewne okoliczności ...
jutro lub innym razem napiszę o nich dokładniej. |
Krzysiek ... | 2006-02-11 20:16 |
czegoś mi brak
czegoś pięknego
dotyku Twych ust
uśmiechu Twego
Twych czułych pieszczot
Twych oczu kochanych
Twej obecności
czyli Twojej miłości
Dostałam to wczoraj od niego.
Nawet nie zapytałam, czy sam napisał.
Nieważne.
Ważniejsze, że mi to dał.
Nawet, jeżeli nie tylko mi.
W sumie, to powinnam pod sufit skakać.
Wzrost 178 cm, waga 70 kg, ciemne oczy, ciemne włosy, ciemna karnacja, słowem z wyglądu mój ideał.
Sprzed roku.
Teraz dla mnie idealnie wyglądającym mężczyzną jest wysoki, ponad 180 cm i szczupły blondyn, z długimi i kręconymi włosami, niebieskimi oczami, poeta.
To właśnie słowo poeta sprawiło, że Krzysiek - ze słowami "umiem wiersz" - dał mi ten, który zamieściłam na wstępie.
Ciekawe, czy też zostałby nazwany grafomanem.
Qrcze, jak ja się zmieniam.
Nawet moje ideały zmieniają się.
I upodobania.
A notując swoje skróty myślowe marzę, że kiedyś ktoś znowu nazwie je wierszami.
|
Dodaj komentarz