cze 10 2006

Bez tytułu


Komentarze: 0

Marki 2 ... 2006-03-14 10:39
 
W jednym z kobiecych pisemek przeczytałam taki text:
 
"Psychologowie twierdzą, że prawie 100% internetowych związków szybko rozpada się w rzeczywistym świecie. Na szczęście, nie wszystkie."
 
I całe szczęście, że jest to "na szczęście", bo mam nadzieję na trwały już związek.
O przypadku w moim związku z Markiem można mówić tylko raz, znaczy nasze poznanie się było przypadkiem.
Marek wybierał się do mojego miasta i postanowił znaleźć na gg kogoś, z kim mógłby mile spędzić czas wolny.
I to był jedyny przypadek, że byłam wtedy na gg mimo bardzo późnej pory.
Reszta, to już upór, wytrwałość i konsekwencja Marka, który - podobnie, jak ja - zawsze bierze to, na co ma ochotę.
Tylko dlatego jesteśmy teraz razem mimo, że najpierw rozstaliśmy się za obopólnym porozumieniem, potem wygoniłam go, a za trzecim razem uciekłam mu.
To jeden Marek, ten najważniejszy w moim życiu, Mężczyzna mojego życia.
 
Drugi Marek, to najstarszy chłopiec z trójki rodzeństwa, które u nas przebywa.
Znaleźli mnie w domu dziecka, gdzie jeździłyśmy jako wolontariuszki z koleżankami, które - tak, jak ja - wybierały się na resocjalizację.
Dzieci pochodzą z wyjątkowo patologicznej rodziny, gdyż i matka i ojciec pili nałogowo alkohol i palili nałogowo papierosy.
Ich wspomnienia z domu, to wszczynane przez ojca ciągłe kłótnie, awantury, bicie przez tatę mamy i dzieci.
I właśnie najstarszy chłopiec powiela te zachowania ojca, robiąc awantury o byle co i bijąc młodsze rodzeństwo, ostatnio nawet do krwi.
Tak, jak nie potrafię oglądać filmu, w którym są sceny brutalne chociażby, tak samo nie potrafię przechodzić do porządku dziennego nad faktem bicia przez starszego chłopca młodszego rodzeństwa.
Ja nie byłam nigdy przez nikogo bita, więc sama też nie potrafię uderzyć, jednak ustanowiłam wspólnie z dziećmi w naszym domciu system nagród i chłopak po prostu jest rzadziej wynagradzany, co odbiera, jako karę.
Ostanio, kiedy zabrałam mu komputer, który kiedyś tam dostał w nagrodę za dobre oceny w szkole, postawił się, zrobił wielką awanturę z wielokrotnym silnym trzaskaniem drzwiami i powiedział mi dobitnie, dokładnie i bardzo wulgarnie, co o mnie myśli.
Nie będę tu tego wszystkiego powtarzała ze względu na słownictwo, jakiego nie używam.
Zresztą chcę o tym jak najszybciej zapomnieć i nigdy do tego już nie wracać.
I nie chcę żyć pod jednym dachem z kimś, kto uważa, że jestem frajerką i daję mu bez przerwy nabierać się, bo to nieprawda.
Ja po prostu cały czas miałam nadzieję, że przejrzy na oczy i dawałam mu szansę, może i zbyt wiele razy, ale dałabym mu ją znów, gdyby nie to, że tym razem, poza moimi plecami i prosząc o niepowtarzanie mi tego, powiedział do pani pedagog w szkole, że nie chce już u mnie być.
Owszem, zdarzyło to się już kiedyś, że coś takiego mówił mi, jednak wtedy mówił to w złości, a poza tym do innych ludzi twierdził, że chce u mnie być.
Teraz powiedział to na zimno zarówno do mnie, jak i do pani pedagog szkolnej.
 
Ufff ...
wyrzuciłam to z siebie.
I będę to czytała codziennie, zastanawiając się, czy wycofać z sądu żądanie zabrania go z naszej rodziny, czy wprost przeciwnie, nalegać i pisać kolejne pisma, bo sąd jakoś nie spieszy się i pomimo upływu dwóch tygodni, nie ma żadnej reakcji, ani ze strony sądu, ani ze strony kuratorki sądowej.

 
 
Miłość ... 2006-03-14 21:49
 
Pisałam już gdzieś kiedyś, że często kupuję różne czasopisma, do których dołączony jest jakiś dodatek, np. ciekawa płyta CD lub coś w tym stylu.
Dodatek biorę a pisemko, najczęściej kobiece, kładę na regale i czeka, aż będę miała trochę czasu, żeby poczytać.
No i właśnie miałam trochę czasu i wzięłam pierwsze z góry, którym jest "Pani domu".
Znalazłam w niej ciekawe rady w artykule pt. "Spróbuj odświeżyć waszą miłość" ...
 
"Zakochać się to nie sztuka, prawdziwą sztuką jest umiejętne pielęgnowanie miłości!
Na początku jest fascynacja.
Potem przychodzi prawdziwa miłość, dojrzała i pełna namiętności.
Warto ją pielęgnować, by rutyna jej nie zabiła!"
 
Text ten zainteresował mnie na tyle, że zostawiłam sobie te 50 rad, które mówią, jak to zrobić i mam zamiar o tym trochę tutaj napisać, żeby mieć pod ręką w razie czego.
 
"1. Okazuj szacunek partnerowi i wymagaj tego samego.
To podstawowa zasada, jaka powinna obowiązywać w każdym związku.
Szanowanie wzajemnych potrzeb oznacza, że nie wolno poniżać drugiej osoby, krytykować, ośmieszać!
Często w kłótni wyrzucamy z siebie żale i pretensje, zamiast po prostu o tym rozmawiać!
A gdy działamy pod wpływem emocji, robimy i mówimy rzeczy, których potem żałujemy ..."
 
Ten pierwszy punkt na szczęście nie dotyczy ani mnie ani Marka, ale zapisałam go na wypadek, gdyby kiedyś dotyczył.
Na razie jeszcze jakoś nie potrafimy kłócić się, za to rozmawiamy dużo i szczerze.
No i szanujemy nie tylko siebie nawzajem, ale również swoje poglądy i różne takie dotyczące nas oboje.
 
Ciąg dalszy nastąpi ...
 
 
Ewelina ... 2006-03-15 23:00
 
Przyszła dziś do mnie Ewelina.
Niewesoło u niej.
Bartek zostawił ją na dobre.
Ale ma już następnego chłopaka.
Dziwnie szybko to u niej poszło, ale jej sprawa.
Przy okazji, tak mimochodem wspomniała, że ma już ukończone 26 lat.
Chciała pożyczyć 600 złociszy.
Niepotrzebnie i zbyt zawile tłumaczyła, po co.
I tak jej nie pożyczyłam.
Nie lubię pożyczać.
Od nikogo i nikomu.
Sama nigdy takich potrzeb nie mam, a zamiast pożyczyć wolę dać, bo wtedy mam pewność, że wraz z pożyczką nie skończy się nasza przyjaźń.
Ewelinie nie pożyczyłam, bo jest mi coś winna.
Twardy dysk i oryginalny system.
Wzięła już ponad pół roku temu.
I udaje, że nie pamięta.
Więc ja udaję, że nie mam pieniędzy.
A najlepsze, że ja doskonale wiem, że ona pamięta.
Tak dobrze pamięta, jak dobrze wie, że ja pieniądze mam zawsze.
Widziałam to po niej.
Była cały czas czerwona, jak burak.
Wypiła kapuczinkę i poszła.
Szczerze mówiąc, czuję się trochę głupio.
Ale Marek mnie pochwalił.
- Nareszcie zaczynasz mówić nie.
Na swoim przykładzie widzę, że człowiek faktycznie zmienia się co 7 lat.
 
Wieczorkiem obejrzałam na jedynce film z cyklu "Okruchy życia" zatytułowany "Dziecko na sprzedaż", który nie tylko, że kilkakrotnie wywołał u mnie łzy w oczach, ale jeszcze zakończył się sentecją, którą chcę tu przytoczyć"
 
"Urodzenie dziecka, to sprawa natury.
Adopcja dziecka, to sprawa Boga."
 
A na jutro mamy rodzinną atrakcję.
Wypad na wiochę.
Niedaleko, tylko 21 km poza miasto.
 
 
Dla nas ... 2006-03-16 23:04
 
Część druga, czyli pielęgnacji miłości ciąg dalszy ...
 
"2. Zapomnijcie o obowiązkach i rzućcie się w wir zabawy!
Pranie, sprzątanie, dziury w budżecie domowym - codzienne sprawy absorbują nas na tyle, że zapominamy o przyjemnościach! Zróbcie sobie raz w tygodniu przerwę od wszystkich obowiązków i zorganizujcie wspólną zabawę - spacer, wyprawę do kina czy po prostu imprezę. Ale pamiętaj - żadnego zrzędzenia, zmywania i sprzątania! To czas tylko dla was."
 
No tu to mnie mają jako, że te rady skierowane są do kobiet i to kobiety muszą zadbać o takie pielęgnowanie miłości.
Rzecz w tym, że ja osobiście nie mam potrzeb w stylu zabawa, kino czy impreza.
Jednak Marek akurat uwielbia te rzeczy i jak już gdzieś idziemy, to w zasadzie jest to z jego woli i zazwyczaj tylko z jakiejś okazji, a dla towarzystwa, to góra raz w miesiącu.
Jedyne, o co mogę zadbać i zorganizować, to długi spacer raz w tygodniu, ale z kolei Marek nie lubi chodzić, on chyba urodził się w samochodzie i do poruszania się samochód jest mu niezbędny.
Ja za to, jeżeli już muszę przemieszczać się, to preferuję pociąg, w drugiej kolejności autobus a w trzeciej samolot.
A Marek w pociąg czy autobus nie wsiądzie, bo nie będzie jeździł z hołotą.
No i jak zwykle, to ja muszę się poświęcić i raz w tygodniu robić coś, co Marek uwielbia.
Wybór padł na niedzielę, bo najłatwiej załatwić dzieciakom jakąś atrakcję na niedzielę, żebyśmy mogli mieć ją wolną od dzieciaków i tylko dla siebie.
Zaczynam od najbliższej niedzieli.
Wielki post, czyli imprezy odpadają.
Wiem ...
wyruszymy w odwiedziny do jego siostry w Rzeszowie, więc będzie to 2 w jednym, odwiedzi ukochaną siostrę, do której pojedziemy samochodem kierowanym przez niego osobiście.
Tak nawiasem mówiąc, to jego siostrę ja również uwielbiam.
Z wzajemnością zresztą.
Czyli i wilk syty i owca cała.
Qrcze ...
już widzę Marka minę, jak zaproponuję mu wypad tylko we dwoje do jego siostry na niedzielę ...
tylko tak się zastanawiam ...
czy ja faktycznie mam co pielęgnować ...?
 
 
Dziwka ... 2006-03-17 22:51
 
Wypad na wiochę udał się świetnie.
Odpoczęliśmy wszyscy na świeżym powierzu, szkoda tylko, że raptem przez 4 godzinki.
To był taki czas dla rodziny, przed czasem dla nas, żeby Marek nie dostał zawału na myśl, skąd ja naraz taka dobra zrobiłam się i chcę z nim jechać do jego siostry.
 
Wieczorkiem oglądałam z kasety video program "Rozmowy w toku", który kiedyś tam był emitowany w TVN.
Moją uwagę przyciągnęła kobieta, która stwierdziła, że jest uzależniona od sexu i wyjaśniła, jak to uzależnienie wygląda.
Pani psycholog wyjaśniła, że takie uzależnienie powstaje w wyniku przeżycia nieszczęśliwej miłości.
No i do tej pory wszystko mi się zgadzało z moją sytuacją, a że mam skłonność do uzależnień, więc włosy stanęły mi dęba.
Werbalnie.
A w ogóle, to kobiety raczej współczuły facetce, natomiast mężczyźni chętnie chcieliby spróbować z nią sexu, bo "to byłoby ciekawe", jak uzasadniali.
Na szczęście z dalszej części programu wynikało niezbicie, że ja jednak nie jestem uzależniona od sexu i raczej nigdy nie będę.
 
A dziś od rana najstarszy chłopak urządził nam taki "koncert" trzaskania drzwiami i rzucania czym popadnie, że musieliśmy udać się z nim do psychiatry, który stwierdził, że jest to chore i wypisał mu skierowanie do szpitala psychiatrycznego.
Niestety, na wolne miejsce przyjdzie nam poczekać około miesiąca a być może, że i dłużej.
W domciu dowiedziałam się od niego, że to wszystko przeze mnie, bo jestem dziwką j....ą, k...ą p........ą i nie pamiętam, kim jeszcze, bo nie w pełni znam to słownictwo.
 
Tak więc muszę opracować następne pismo do sądu, które zaniosę w poniedziałek i zastanowić się, czy ryzykować pozostawienie dzieci pod opieką kogoś, kto może nie dać sobie z najstarszym chłopcem rady.
Całe szczęście, że jeszcze nie mówiłam Markowi o planowanym wyjeździe do jego siostry.
Qrcze, czy ten sąd zrobi coś z tym wreszcie, czy będzie czekał na nieszczęście?
Bo wygląda na to, że po tym chłopaku można spodziewać się wszystkiego najgorszego.
slodka_idiotka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz