cze 10 2006

Bez tytułu


Komentarze: 0

Masakra! 2006-03-23 17:38
 

Nie na wi dzę dzie ci!

 
 
Re-mateut ... 2006-03-24 11:03
 
To nie słowa.
To mantra.
Psycholodzy twierdzą, że każdy człowiek, jak będzie w kółko powtarzał coś, w co nie wierzy, to na pewno w to uwierzy.
To albo nie jestem człowiek, albo nie każdy.
Ułożyłam sobie taką mantrę, nawet z melodią i powtarzałam w kółko, w myślach oczywiście, jednak bez rezultatu, niestety.
Wychodzi na to, że jestem ułomna i nawet znienawidzieć nie potrafię.
Kiedyś w piaskownicy jeden z dyskutantów powiedział, że najlepszą metodą na zapomnienie jest nienawiść.
I tak, jak nie potrafię kochać miłością, która w nienawiść się przemienia, tak nie potrafię chyba w ogóle nienawidzieć.
 
A problem w tym, że oboje z Markiem nie mogliśmy w ogóle zasnąć po tej nieszczęsnej wizycie pedagożek.
Siedziały u nas ponad dwie godziny i nagadały o wiele za dużo, jak na naszą wytrzymałość psychiczną.
W nocy dogadaliśmy się z Markiem, że oboje odnieliśmy wrażenie, jakby przyszły na zlecenie kuratorki dzieci, co tłumaczyłoby, czemu tak nalegały na to spotkanie.
Niepotrzebnie na przykład wywlokły do chłopaka stwierdzenie, że trafi do pogotowia opiekuńczego, gdzie będzie oczekiwał na miejsce w jakiejś rodzinie lub w jakimś domu dziecka.
W końcu uzgodnione było, że pójdzie do jakiejś rodziny, sam lub z rodzeństwem, a nie do pogotowia opiekuńczego, które jest jeszcze gorsze od domu dziecka.
Wiem, bo obie przyrodnie siostry dzieci, zanim trafiły do domu dziecka, były właśnie w pogotowiu opiekuńczym i wspominają je, jako coś dużo gorszego od domu dziecka.
Owszem, powinno nam być wszystko jedno, co się z nimi stanie, byle pozbyć się najstarszego chłopaka.
Ale nie jest i nigdy nie będzie, bo przywiązaliśmy się już do całej trójki i żadne z dzieci naprawdę nie zasługuje na gorszy los.
Nawet ten najstarszy, bo jest, jaki jest, ale jest inteligentny i zasługuje na lepszy los.
Statystyki mówią, że prawie 100% dzieci z domu dziecka, po ukończeniu 18 lat wraca z powrotem w to bagno, z którego wyszły.
On ma szansę zostać kimś i zmienić swój los.
Miał ph, że trafił do mnie i nie potrafię poradzić sobie z nim, ale na pewno w jakiejś innej rodzinie poradziliby sobie z nim.
A najgorsze, że na koniec rozmowy stwierdził, że nie chce od nas nigdzie odchodzić i chce zostać u nas.
Panie spojrzały na mnie, ale nawet nie pozwoliłam im zadać żadnego pytania, tylko z miejsca wypaliłam, że wykluczone.
I tu zdania nie zmienię niezależnie od tego, czy to się komu podoba, czy nie.
I nigdy nie pozwolę, żeby którekolwiek z tych dzieci trafiło z powrotem do domu dziecka.
Albo, co jeszcze gorsze, do pogotowia opiekuńczego.
 
Qrcze ...
tylko, co zrobić?
 
 
 
Mężczyźni ... 2006-03-25 09:58
 
Nie obraźcie się panowie, ale właśnie krąży po necie coś takiego:
 
"Mężczyźni są jak sztuczne szczęki:
trudno draństwo dopasować
a do tego często wstyd się przyznać
że się coś takiego ma
i jeszcze pielęgnuje."
 
Mnie osobiście, po przeczytaniu tego, nasunęła się taka refleksja:
chyba jestem taką sztuczną szczęką, którą każdy mężczyzna od razu i bez ostrzeżenia, próbuje dopasować do siebie, a kiedy już osiąga cel, wstyd mu się przyznać, że ma nie to, czego chciał.
Kto nie rozumie, to wyjaśnię, że należę do ludzi, którzy swój urok mają tylko w naturalnej formie.
Po prostu nie potrafię być sztuczna, zatracam wtedy sama siebie.
Więcej tolerancji panowie.
Nawet Cugowski śpiewa o tym słowami:
"czemu pięknie nie umiemy różnić się ..."
a kiedyś gdzieś przeczytałam, że mężczyzna jest dojrzały dopiero wtedy, kiedy potrafi zaakceptować kobietę taką, jaka jest, więc nie warto przejmować się takim, który szuka w niej odbicia siebie, albo inaczej, swojej drugiej połówki.
Najpierw musi pojąć, że nie jesteśmy klonami, więc musimy różnić się.
 
Re-arrow ...
nawet, gdybyś go chciał, nie dałabym Ci go, właśnie dlatego, że też Cię lubię.
 
Re-Pecio ...
moja mantra "nie na wi dzę dzie ci" oznacza, że z całego serca i całym rozumem chciałabym znienawidzieć dzieci przynajmniej na tyle, żeby stało dla mnie się całkiem obojętne, co się z nimi stanie, jak je zabiorą ode mnie.
 
Re-Lets ...
wyjaśnienie, skąd te dzieci wzięły się u mnie znajdziesz w notce nr 49. Re-Robert ... i nie tylko ... z dnia 21.03.br.
 
Re-zagubiona_dusza ...
każdego człowieka da się zmienić, ale w tym wypadku chodzi nie tyle o zmianę go, ile o to, żeby zrozumiał, że jego zachowanie nie jest akceptowane społecznie i jeżeli chce żyć w społeczeństwie, to musi zmienić swoje zachowanie, bo jeżeli tego nie zrozumie, to zawsze będzie tylko udawał przez jakiś czas, ale zawsze tylko do osiągnięcia jakiś tam swoich celów, potem znów pokaże swoje chamstwo.
 
 
 
Wrrr ... 2006-03-26 11:13
 
"Co dla mężczyzny oznacza obiad z pięciu dań?
Czteropak piwa i gazeta."
 
O!
I takiego faceta mi właśnie trzeba.
Znaczy takiego, któremu obiad kojarzy się z piwem i gazetą po obiedzie.
Bo gotowanie przez mężczyzn obiadu powinno być prawnie zabronione.
A wejście do kuchni karane więzieniem.
Natomiast za włożenie czegokolwiek do lodówki, oprócz piwa oczywiście, powinna obowiązywać kara śmierci.
A kto uważa, że to za surowa kara, powinien zobaczyć moją lodówkę dzisiaj w godzinę po włożeniu do niej mięsa przez Marka.
Dosłownie półki ociekały krwią.
Musiałam wszystko wyjąć na stół i całą lodówkę wewnątrz umyć.
Tymczasem zamrażalnik zaczął rozmarzać, więc najpierw musiałam powkładać wszystko do środka, po czym ją powtórnie zamrozić.
Po godzinie, kiedy zamrażalnik już zamarzł, expresowo wyjęłam wszystko na stół, również expresowo powycierałam lodówkę w środku i powkładałam wszystko z powrotem do środka.
Mam już wprawę, bo takie sytuacje zdarzają się co najmniej raz w tygodniu.
A podobne, typu "zapomniałem zamknąć lodówkę", średnio również raz w tygodniu.
W każdym bądź razie na dzień dzisiejszy sprawa wygląda tak, że z moim Mężczyzną dało by się nawet może i żyć, gdyby każde z nas miało swoją kuchnię z pełnym wyposażeniem.
Bo rola służącej wyjątkowo mi nie odpowiada.
A Marek wyjątkowo upodobał sobie życie ze służącą pod jednym dachem.
I nie może zrozumieć, że niewolnica i służąca, to dwie różne rzeczy.
A ja mam naturę niewolnicy, nie służącej.
Co więcej, to nie mam najmniejszej ochoty do zmiany.
A Markowi niewolnica nie pasuje w ogóle, on wymarzył sobie księżniczkę.
MASAKRA!
Jak my się kiedyś nie pozabijamy, to cud będzie.
I możliwe, że będzie, bo nawet kłócić się nie potrafimy.
Biorę ścierę i sprzątam po nim, bo co będę gadała, jak przecież sam widzi, co narobił.
Ale i tak marzy mi się Prawdziwy Mężczyzna, taki bardziej książę, niż kucharz.
Pod warunkiem wszelako, że będzie potrzebował niewolnicy.
Książę i niewolnica.
Qrcze, dobry tytuł.
Muszę coś spłodzić, co by można było tak zatytułować.
 
A tak w ogóle, to mam dziś świetny humor, bo dostałam zaproszenie i znów z całą rodzinką jedziemy na wiochę wypocząć.
Tym razem trochę bliżej, bo zaledwie 7 km poza miasto, ale za to mamy zapewnione kilka godzin z atrakcjami nawet.
Dzieciaki już cieszą się a nawet pakują co nieco do plecaczków.
Nawet Marek jest podexcytowany.
 
Pozdrówka dla życzliwej mi damskiej części zaglądających na mój blog a dla męskiej części gorące całuski ...
 
 
 
Artystycznie ... 2006-03-26 23:48
 
Uwielbiam taniec.
Przetańczyć, to bym mogła i całą noc.
Tylko najpierw musi znaleźć się ktoś, kto mnie wyciągnie na coś tańcującego.
 
Niedzielna wyprawa na wiochę nie powiodła się nam, bo wyszliśmy z domciu i stwierdziliśmy, że pada.
Każdy zajął się czymś tam a ja włączyłam sobie video z nagranym baletem "Śpiąca królewna" Czajkowskiego.
Nie rozumiem baletu, nie potrafię też sama wyrażać cokolwiek przez taniec, ale i tak patrzyłam, jak zaczarowana.
 
W ogóle, to uwielbiam piękne rzeczy, co przypisane jest mi nawet znakiem zodiaku.
 
Uwielbiam malarstwo i oglądam je z wielkim zaciekawieniem mimo, że większości obrazów po prostu nie rozumiem i nie potrafię powiedzieć, kto je namalował.
 
Uwielbiam muzykę i piosenki pomimo, że jest mi wszystko jedno, czy słucham muzyki poważnej, czy też lekkiej, rozrywkowej, arii operowych, operetkowych czy piosenek.
 
Najbardziej uwielbiam poezje, ale takie, które napisał ktoś znany mi i nie ma znaczenia, że nie rozumiem, o czym pisze, bo mogę zapytać, albo - co nawet wolę - mogę sama domyślać się, o kim lub o czym pisze.
 
Moje uwielbienie dla artyzmu bierze się chyba stąd, że sama nie mam żadnych artystycznych zdolności.
No, może za wyjątkiem tańca, który wychodzi mi wyjątkowo dobrze.
Pisywałam też czasami coś, w czym co niektórzy widzieli wiersze, a co sama nazywałam swoimi skrótami myślowymi i których już zupełnie nie pisuję, gdyż o mojej miłości już pomału zapominam, a o Marku myślę normalnie, jak o każdym innym mężczyźnie, więc nigdy nie brakuje mi normalnych słów do wyrażenia wszystkiego, co jest z nim związane.
 
To tyle moich przemyśleń o artyzmie.
Napisałam też do sądu informację, którą jutro zaniosę.
A przy okazji zajrzę do akt, czy coś dzieje się w sprawie dzieci.
slodka_idiotka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz