maj 21 2006

Bez tytułu


Komentarze: 0

podłamka 2006-04-13 21:36

W poniedziałek byłam na zebraniu u najstarszego chłopaka.

Niewesoło.

Ma 7 jedynek i wiele, wiele godzin nieobecnych z powodu wagarów.

We wtorek zebrania u średniego chłopca i dziewczynki.

Chłopiec ma kształcenie specjalne, więc i oceny lepsze, bo aż 9 piątek, najwięcej z całej trójki i tylko 6 jedynek, czyli najmniej.

Dziewczynka natomiast znów zachowuje się bardzo źle u wszystkich nauczycieli, mało tego, to ma 17 jedynek i zagrożenie jedynką na koniec roku z matematyki.

A w ogóle, to zaczyna mnie już męczyć ta sytuacja w zawieszeniu i jutro idę do sądu zajrzeć w akta, czy już coś ktoś robi w sprawie zabrania od nas najstarszego chłopaka.

Na święta mam już wszystko kupione.

Prezenty też już są spakowane.

Jutro ostatnia kosmetyka, czyli sprzątanko.

A w sobotę już tylko niezbędne czynności typu szykowanie i pieczenie.

W tym roku pełen luz, bo nie będziemy mieli żadnych gości.

Cała jestem w skowronkach.

 

jupiii 2006-04-18 19:00

Znikłam niespodziewanie za sprawą mojego Mężczyzny, który w tajemnicy przygotował nam święta poza naszymi zwykłymi miejscami pobytu i porwał nas i zawiózł tam w piątek.

Pierwszy raz w życiu spędziłam tak upojne święta Wielkanocne, do których nawet nie przyłożyłam ręki, gdyż na dodatek zostały przygotowane przez kogoś innego.

Nie, nie napiszę gdzie byłam ani nie podam żadnych szczegółów, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych emocji i jeszcze gorszych uczuć w stosunku do mnie u kogoś, kto z natury już mnie nie lubi.

Jak już kiedyś pisałam prowadzę realny pamiętnik w zeszycie, gdzie opiszę wszystko po kolei, jak było, gdzie było i dlaczego było, czyli wszystko, co i tak jest znane mojemu Mężczyźnie.

Tu natomiast odnotuję swoje wszystkie wrażenia i odczucia, które chciałabym zapamiętać i co do których mam określone oczekiwania.

Znaczy chodzi o to, żeby nigdy nie wpadły w oczy mojemu Mężczyźnie.

Dzisiaj, czyli na początek, resume tych czterech dni:

kocham ludzi, kocham życie, kocham świat http://www.smileycentral.com/?partner=ZSzeb001_ZNLove Letterhttp://www.smileycentral.com/?partner=ZSzeb001_ZN

pozdrówka i ucałowanka dla wszystkich

dla Jędrka też http://www.smileycentral.com/?partner=ZSzeb001_ZNKiss With Pigtailshttp://www.smileycentral.com/?partner=ZSzeb001_ZN

 

zarozumiała 2006-04-20 11:51

Zawsze buntowałam się, jak ktoś mówił o mnie, że jestem zarozumiała.

Okazało się, że jednak jestem.

A zorientować się powinnam już wtedy, jak napisałam, że wydrapię oczy komuś, kto mnie zastąpi przy boku Ukochanego.

Jest przecież oczywiste, że czegoś takiego nie zrobię nigdy, więc afiszowanie się z takim pomysłem było tylko zarozumiałością z mojej strony.

Po prostu oczekiwałam na zapewnienie, że po mnie choćby potop, ale nigdy inna.

A doczekałam się stwierdzenia, że teraz jestem ja, ale jak będzie następna, to nawet ślepa będzie cenniejsza ode mnie.

I w sumie jest to logiczne z męskiego punktu widzenia, ale nie mojego.

Ja w swoim zarozumialstwie zawsze i wszędzie chcę być tą jedyną i niezastąpioną, a przecież powszechnie wiadomo, że ludzie są podobni do siebie i każdego można zastąpić kim innym.

I w tym ogólnym podobieństwie, to tylko ja mam zawsze ph poznać kogoś jedynego i niezastąpionego.

Bo wbrew pozorom takie wyjątki istnieją i to one właśnie potwierdzają regułę, jak wiadomo.

A te całe, psychologiczne niemal wywody, mają na celu delikatne wprowadzenie ewentualnych czytelników w stwierdzenie mojego Mężczyzny, że jestem jedyną i niepowtarzalną a na dodatek niezastąpioną i po mnie choćby potop, to i tak następnej już nigdy nie będzie.

Nie będę ukrywała, że słowa takie są balsamem na me rany.

I nawet w nie wierzę.

Bo mam podstawy do tego.

W końcu jestem dopiero jego drugą ukochaną.

A ma już 30 lat.

Pierwszą poznał i pokochał w wieku 14 lat.

Rzuciła go po roku dla innego, bogatszego.

Targnął się na swoje życie, ale został cudownie ocalony.

Wtedy postanowił, że będzie bogaty.

Mnie poznał, kiedy ukończył 25 lat i miał już swoją firmę przewozową.

I nikogo nie miał w trakcie.

A moja zarozumiałość każe mi wierzyć w to, co on mówi.

Na dodatek twierdzi, że dlatego wywiózł mnie tak daleko, żeby w niecodziennej scenerii wypowiedzieć słowa, których jeszcze nikt i nigdy z jego ust nie słyszał.

Wprawdzie nie powiedział do mnie jeszcze nigdy "kocham cię", ale czuję się tak, jakbym właśnie to usłyszała.

Mam takie dziwne uczucie, że Pan Bóg stwarzając człowieka zapomniał wyposażyć go w skrzydła ...

 

Sandra 2006-04-20 23:51

Moja przyjaźń z Sandrą trwa już od kilku lat i dla mnie jest bardzo owocna.

Na niej właśnie najwięcej wzoruję się, bo jej zachowanie i postępowanie może być wzorem dla każdej dziewczyny.

Jest bardzo pewna siebie, zawsze wie, czego chce i jak ma postąpić.

I jest bardzo kobieca, delikatna i uśmiechnięta.

Ma klasę.

W sytuacjach konfliktowych Sandra zawsze jest górą.

Nawet z dorosłymi radzi sobie znakomicie, taktownie ale stanowczo.

Chłopaków zmienia, jak rękawiczki przysłowiowe i rzadko ma tylko jednego.

Jej opis na gg najczęściej brzmi :

"kochuniam Cię mój Skarbie"

i każdy z chłopaków może go brać do siebie.

Uwielbia wszelkiego rodzaju imprezy, na których z upodobaniem popija piwo w niemałych ilościach.

Jest najpiękniejsza z naszej paczki.

Uczy się średnio dobrze, ale musi pracować, bo mamcia skąpi jej na kieszonkowym.

Najczęściej pracuje w różnego rodzaju barach i stąd chyba jej zamiłowanie do piwa.

 

fotki 2006-04-21 23:59

Drugi dzień dzisiaj siedziałam w albumie i porządkowałam zdjęcia swoje i cudze, bo znów miałam ich nowy przypływ.

Noszę się od jakiegoś już czasu z chęcią zakupienia aparatu fotograficznego, co by uwidocznić każdą podróż.

Jednak po zakończeniu porządkowania albumu mam mieszane uczucia, jak pomyślę, ile fotek będzie, jak zacznę sama dorzucać własnoręcznie zrobione.

Kiedyś, jak jeszcze nie miałam komputera, miałam taką filozofię, że nie ma sensu uwieczniać swoich podróży, tylko jak się coś zapomni, to jechać i jeszcze raz obejrzeć.

I teraz, po tej katorżniczej wręcz pracy dochodzę do wniosku, że to wcale nie było takie głupie, bo naprawdę wolałabym pojechać jeszcze raz tam, skąd są te fotki, niż je porządkować w albumie.

Jeszcze raz potwierdziła się więc moja teoria, że jestem stworzona, żeby żyć na żywioł, bo wszystkie moje plany zawsze biorą w łeb.

A wracając do naszego wyjazdu na święta, to dzieciaki zmusiły mnie, żeby ustawiła video na nagrywanie czasowe i nagrała im Szansę na sukces z zespołem Ich Troje.

I właśnie jesteśmy po oglądaniu tego, co nagrało się.

Powiem tak.

Zespołu Ich Troje nigdy nie darzyłam szczególną sympatią.

Ale słuchając dzisiaj, jak opowiadają o swoich wrażeniach z USA, poczułam do nich wyjątkową i wielką sympatię.

Okazało się bowiem, że ich i moje odczucia na temat tego państwa pokrywają się w 100%.

Co więcej, oni potrafili nazwać to, czego ja nie potrafiłam, a mianowicie smak amerykańskiego jedzenia.

Po swoim powrocie z Filadelfii, w mailu do jednego z moich czytelników napisałam tak:

"Tam natomiast, gdyby nie owoce, umarłabym z głodu, bo ichnie jedzenie nie ma smaku, ono jest po prostu nie do nazwania i nie do jedzenia."

Członkowie zespołu Ich Troje powiedzieli, że tamtejsze jedzenie smakuje, jak papier ścierny, co więcej, to amerykanie nawet ryby robią z papieru ściernego.

Aż śmiechem wybuchłam, jak to usłyszałam.

Rzecz w tym, że ja z natury ryb nie lubię, więc ich tam nawet nie próbowałam i okazuje się, że słusznie.
W każdym bądź razie ja zauważyłam tam to samo, że wszystko ma ten ohydny smak.

I to, co przygotowują, i to, co jest naturalne.

Czy to jest akurat smak papieru ściernego nie umiem powiedzieć jako, że papieru ściernego nigdy nie jadłam, ale brzmi to na tyle ohydnie, że doskonale pasuje do tego, co oni tam jadają.

A odnośnie skrzydeł, o których wspomniałam w poprzedniej notce, to napiszę wszystko jutro.

 

slodka_idiotka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz