Archiwum wrzesień 2006


wrz 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

smutno i przykro ... 2005-11-01 19:40
 
Najsmutniejszy dzień zbliża się ku końcowi.
Goście już pojechali i teoretycznie mogę odpocząć.
Ale praktycznie, to jeszcze muszę dać dzieciakom kolację, potem przypilnować, żeby pokąpali się i poszli spać, a w tak zwanym międzyczasie pozmywam.
 
 
mateut ...
masz rację, tylko sęk w tym, że coraz więcej spotykam ludzi, których nie da się kochać i nie wiem, co z tym fantem zrobić ...
 
 
ERRAD ...
wiem, czytałam ten wiersz, nawet mam zamiar go odpisać i zamieścić tu na blogu.
Podziwiałam też Wiktora na zdjęciu i zrobiło mi się bardzo smutno, taki fajny chłopak ...
 
 
my_space ...
cieszę się z Twojej postawy, ja jednak nie mam już zamiaru walczyć i pozostawiłam wszystko Panu Bogu ...
 
 
totylko_ja ...
tak, mój urlop dopiero się zaczął, bo wzięłam sobie najpierw okres próbny, który trwał, plus minus, pół roku.
Widzisz, sposób, w jaki teraz patrzę na mężczyzn, gwarantuje mi, że te 5 lat urlopu wykorzystam co do dnia w pozytywny sposób ...
znaczy taki, jaki sobie założyłam ...
 
 
100.000ofBARBARIANS ...
jest mi przykro, bo naprawdę zupełnie nie rozumiem, o co Ci chodzi.

 
 
nic ... 2005-11-02 14:08
 
Wczoraj wieczorem Jasiu zapytał mnie, czy ja mogę temu najstarszemu chłopcu coś zrobić.
Okazuje się, że Jasiu zapytał go, czemu tak niegrzecznie do mnie mówi, a on mu odpowiedział, że ja mu nic za to nie mogę zrobić.
Czyli nadal jest zdecydowany prowadzić ze mną swoją prywatną wojnę nerwów.
Podjęłam wyzwanie i zobaczymy, kto wygra.
Dziś, około godziny 13,00 wrócił ze szkoły i zapytał mnie, czy może patrzeć, jak Jasiu gra na komputerze.
Słodziutkim i spokojnym głosikiem odpowiedziałam, że przecież wie, że nie mogę mu nic zrobić, bo opowiadał o tym Zuzce i Jasiowi, więc nie mogę również pozwolić mu na patrzenie, jak Jasiu gra.
I zajęłam się swoją pracą.
Postał trochę bez słowa i poszedł do swojego pokoju.
W sumie, to nie lubię takich sytuacji, ale wiem, że nie mogę sobie pozwolić na to, żeby przejął rządy w tym domciu, bo jeszcze trochę i powie nam, że jesteśmy tu zbędni.
Na początku przecież był taki wypadek, że jak mu powiedziałam, że w tym domciu rządzi Marek i ja, to odpowiedział, że teraz to się zmieni i teraz on tu będzie rządził.
Wieczorkiem mam zamiar pojechać gdzieś z robaczkami ...
 
 
ufff ... 2005-11-02 22:35
 
Na szczęście na gadce nic nie zmieniło się i wszyscy są, jak byli, nikt nie odszedł, co bardzo mnie cieszy, bo polubiłam ich już serdecznie i całym sercem, a szczególnie papillonkę, Tomka i K.P.
 
Qrcze!
Okropnie mnie martwi, że wiążę się coraz mocniej do kogoś, z kim nie mam żadnej szansy na szczęście.
A szczęśliwa przecież chcę być.
Najgorsze, że nawet tutaj nie mogę szczerze napisać, o co chodzi, bo zaraz zaczną się morały.
A ja przecież sama wiem, że tak nie można, że to nie dla mnie i takie tam różne.
 
Kolorowy zawrót głowy ...
 
 
 
rozdarta ... 2005-11-03 21:29
 
Co by nie mówić, to te morały są mi obecnie niezbędnie potrzebne.
Rzecz w tym, że mam wielką ochotę na krótki romans z żonatym mężczyną.
I tak, jak pisałam, wiem, że tak nie można, że to świństwo i takie tam różne.
A mimo to, chcę tego bardzo i to tak bardzo, że wypowiedzieć nie potrafię.
Jak już tyle napisałam, to mogę również napisać, z jakiego powodu tego chcę.
To jest taki drugi etap ... nie bardzo wiem, jak to nazwać ... samozagłady ...?
W pierwszym - o czym pisałam na którymś blogu - chciałam zrobić z siebie potwora.
Króciutkie włosy na chłopczycę, jakieś okaleczenie na twarzy i takie tam inne.
Teraz, w drugim etapie, chciałabym się zeszmacić i to tak, żebym sobie w oczy nie mogła spojrzeć.
Ma żonę, dziecko i chce kochanki na dłużej, a w takim układzie ja nie widzę się.
Jeszcze na raz, dwa, no góra trzy razy, to tak, bo chodzi mi tylko o nabranie obrzydzenia do samej siebie.
Rety!
Pomóżcie, bo zwariuję ...
 
 
wykrzyknik ... 2005-11-04 17:30
 
Jak zwykle nie zawiedli moi kochani czytelnicy, nawet ci, którzy nie do końca mnie zrozumieli, ale nic dziwnego, bo sama siebie coraz częściej nie rozumiem.
Mam ostatnio taki okres przemyśleń i refleksji, który sprzyja zastanowieniu się sama nad sobą i podjęciu jakiś tam postanowień na dłużej.
A haczyk tkwi w tym, że skoro postanowiłam już kiedyś przebudować swoje życie, to wypadałoby też przebudować swój system wartości.
Ważnym elementem tego systemu było moje dziewictwo, które chciałam utracić z kimś, kogo pokocham, co już podobno wyszło z mody.
No a jeżeli nie z Ukochanym, to należałoby wybrać kogoś, kto nie będzie rozpowiadał na prawo i lewo, że pozbawił mnie dziewictwa.
I tu najpewniejszym kandydatem jest mężczyzna żonaty, któremu z wiadomych przyczyn będzie nawet bardziej, niż mnie zależało na ukryciu tej ważnej wiadomości.
Nie chodzi o to, że chcę udawać cnotkę, tylko o to, że nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział , kiedy i z kim ją straciłam.
 
 
naamah ...
widzisz, ktoś najważniejszy w moim życiu, kiedyś napisał mi, że czuje do mnie obrzydzenie.
Nie wiem, czemu, ale sama nie potrafię wzbudzić w sobie tego uczucia do samej siebie.
Ale, jak zrobię to z żonatym mężczyną, to zeszmacę sama siebie i wtedy poczuję do siebie, to samo, co on czuje do mnie.
 
 
my_space ...
ten pan jest w porządku, ma lepszy powód do tego, co chce zrobić, niż ja.
Z tymi etapami, to już gorzej, bo trzecim etapem miało być odbudowanie szacunku do samej siebie i więcej etapów nie miałam już w planie.
Polemizowałabym też z Twoim stwierdzeniem, że jestem piękna i dobra.
Wczoraj na Gadce udało mi się tak czule przemówić do pewnego pana, że z radości aż zrezygnował z udziału w tym forum dyskusyjnym.
Słowa "piękna i dobra" zastąp słowami "ohydna i wredna", to będziesz bliżej sedna.
 
 
mateut ...
nie, ale gdybym postępowała tak, jak ona, to brałabym pod uwagę taką ewentualność i jakby co, to nie miałabym mężowi tego za złe.
 
 
totylko_ja ...
gdyby nie te studia, kursy i takie tam, to po cichu i bez żadnych takich zrobiłabym to, na co mam wielką ochotę i nikt nigdy o tym by się nie dowiedział.
A za całą resztę szczerze i serdecznie Ci dziekuję.
Tego mi było trzeba.
Gdybyś tak jeszcze dodała, że już same takie pragnienia mnie zeszmaciły, to czułabym się jeszcze lepiej.
Bo chcę się zeszmacić, tylko nie umiem znaleźć dobrej drogi do tego, takiej, żeby zeszmacić się i pozostać dobrą.
I żeby każdy, kto na mnie spojrzy powiedział, że czuje do mnie obrzydzenie.
 
 
ERRAD ...
ten wykrzyknik jest na tyle wymowny, że wiem, co powiedziałeś.
Thx ...
 
slodka_idiotka : :
wrz 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

urlop ... 2005-11-05 12:26
 
Lets ...
fotki zaraz Ci poślę, jak tylko skończę tego posta, ale proszę, żebyś nigdy i nigdzie w necie ich nie umieszczała, ani nie pokazywała i nie przekazywała nikomu.
I wyjaśnionka ...
widzisz, ja już tak mam, że wszystko, co moje, jest najlepsze, najpiękniejsze a każdy, kto jest mój, dodatkowo jeszcze ma rację, więc jak mój Ukochany powiedział, że czuje do mnie obrzydzenie, to oznacza, że ilekroć spojrzę na siebie, też powinnam to odczuwać.
A czuję obrzydzenie między innymi do ludzi, którzy nie szukają swojego szczęścia, tylko sięgają po cudze i to mi pasuje do mojej ochoty utraty dziewictwa.
A ochotę taką mam, bo mój Ukochany rozbudził we mnie sexualność, z którą mi coraz trudniej sobie poradzić, więc coś z tym muszę zrobić.
 
 
naamah ...
niestety, po tych wszystkich komentarzach mam coraz mniejszą ochotę na zrobienie tego, co zamierzałam, ale wiem, że jak tego nie zrobię, to całe życie będę żałowała.
 
 
my_space ...
z zaproszenia chętnie bym skorzystała, ale chyba to nierealne.
Nie myślę, że jestem zła, bo nie jestem, ale chcę być i nigdy nie myślałam, że to tak trudno.
 
 
mateut ...
myślę, że faktycznie pominę ten drugi punkt programu, bo zaczyna sprawiać mi za wiele kłopotu.
Tylko, co w zamian?
 
 
ERRAT ...
nie, nie jest to żaden odwet z tego prostego powodu, że nic nie jest w stanie zrujnować mi życia, które wyjątkowo mnie rozpieszcza.
Nawet, jak coś w nim się wali, to potem okazuje się, że nic lepszego nie mogło mi się przydarzyć, bo był to początek czegoś pięknego.
 
 
totylko_ja ...
samozagłada duchowa ... mocne słowa.
 
 
calaja ...
zeszmacić się tak, żebym sobie w oczy nie potrafiła spojrzeć z obrzydzenia mogę tylko z żonatym.
 
 
czarna-róża ...
trafiłaś w sedno.
Wiesz, podobno w piekle są wieksze atrakcje, niż w niebie.
Kiedyś słyszałam, że tak naprawdę przebudować swoje życie potrafi tylko ktoś, kto najpierw osiągnie dno.
To, że będzie oszukiwał żonę, akurat dla mnie nie ma znaczenia, ale to, że ode mnie będzie wracał do żony, już kamieniem leży na moim sercu ...
na dodatek nie jest w stanie podarować mi ani jednej nocy, z czym już zupełnie nie mogę się pogodzić.
 
 
Qrcze!
Czy każdej kobiecie jest tak trudno utracić dziewictwo?
I zeszmacić się?
 
 
Chyba wezmę kolejny urlop.
Od utraty dziewictwa.
Tylko, na jak długo ...???

 
 
oby szeol był za płytki ... 2005-11-06 18:44
 
Cokolwiek by nie mówić o tej sytuacji, to prawdą jest, że do tej pory zainteresowanie sexem ze mną wyrażają tylko mężczyźni żonaci.
Nie będę udawać, że bez przyczyny, ale jak mężczyzna taki, że buzi dać i umrzeć, to czy wobec tego nie wypada skorzystać z okazji?
W końcu, jak ma fantazję i chęci do sexu a żona nie chce spełniać względem niego swoich małżeńskich powinności, to musi się liczyć z tym, że on pójdzie w tym celu do innej.
Zresztą co ta żona?
Pies ogrodnika?
Sama nie zje i nikomu nie pozwoli?
I tak niech będzie zadowolona, że nie poszedł do TIRówy np., bo jeszcze jakiegoś HIVa przy okazji przyniósłby do domciu.
A w ogóle, to nie zastanawiałabym się i nie robiła problemu, gdyby nie fakt, że znam siebie na tyle, żeby wiedzieć, jaki będzie tego finał.
Jak będzie mi przyjemnie, a że będzie, to wiem, zakocham się już po pierwszym razie, bo i teraz niewiele mi do tego brakuje, i wtopa.
Wróci do żony po moim trupie.
Bez sensu ...
 
 
bez sensu ... 2005-11-07 12:14
 
Wszystko jest bez sensu.
Całe życie jest bez sensu.
Piękna muzyczka z niezłym wokalem.
Ktoś czarujący w tle - teoretycznie w tle.
Praktycznie najbardziej widoczny i słyszalny.
Gdyby nie to, że jestem jedną z dziesięciu dziewczyn, które to dostały ...
 
zapominalskim przypominam ... 
mam 5 lat urlopu od miłości.
Od każdej miłości ...
tej zmysłowej ...
i tej cielesnej ...
tej prawdziwej ...
i tej zwanej tylko miłością ...
 
wolę zostać starą panną i dziewicą do śmierci, niż być jedną z dwóch, z dziesięciu czy jedną z wielu, bo u chłopaków, mężczyzn czy facetów tylko na to mam szansę.
 
Bez sensu ...
 
nie ma mnie i nigdy nie było ...
 
jasne?
 
 
 
do przodu ... 2005-11-07 21:23
 
Tak na niby, że kilku poprzednich notek nigdy nie było.
Całkiem możliwe, że jeszcze kiedyś do tego powrócę.
Na razie jednak temat uważam za zamknięty.
 
Jutro czekają mnie dwa zebrania z rodzicami u robaczków.
Może być ciekawie, bo dzieciaczki współzawodniczą o kompa.
Po ostatnim zebraniu ustaliliśmy, że kompa ma ten, kto ma najmniej jedynek.
Sama aż jestem ciekawa, co jutro okaże się u robaczków.
Najstarszy ma problem, bo u niego zebranie za tydzień.
 
A z komputerami u nas obecnie jest tak, że dzieci mają 2, w tym jeden czysty.
Najstarszy chłopak wykasował w nim gry ze złości, że przegrywał.
A później również system, czym unieruchomił go definitywnie.
Drugi w tej chwili jest Jasia, który ciągle w nim kasuje jedne i wgrywa inne gry.
A ja mam w związku z tym swoją tajemnicę, bo dzieci jeszcze nie wiedzą, że kupiłam im trzeci komputer ...
 
 
masakra! 2005-11-08 20:40
 
Ze szkoły przyszłam, nie powiem, że podłamana, bo jeżeli już, to raczej zmasakrowana.
Jeszcze trochę, to uwierzę, że mam najgorsze dzieci na świecie z dennymi ocenami.
A szczegółowo, to oceny robaczków wyglądają tak:
 
Zuzka ...
11 jedynek
jedna dwójka
8 trójek
13 czwórek
8 piątek
 
Jasiu ...
18 jedynek
5 dwójek
9 trójek
11 czwórek
7 piątek
 
Niby żadnemu jedynka z niczego nie grozi, wiec ogólnie można by przejść nad tym do porządku dziennemu, gdyby nie inne takie.
 
Zuzka ma 7 uwag za złe zachowanie na lekcjach typu wulgarne słownictwo, kłamstwa i wykłócanie się z nauczycielami.
Dodatkowo sześć razy nie przyniosła na muzykę fletu i zaliczyła jeden dzień wagarów, kiedy to poszła z chlopakiem i koleżanką palić papierosy.
W domciu wytłumaczyła mi, że często razem chodzą palić i ona musi to robić, bo nie może już przestać palić.
 
A co do Jasia, to miałam wątpliwą przyjemność porozmawiania na temat jego zachowania z samym dyrektorem szkoły, który skarżył się, że Jasiu bije inne dzieci.
W domciu wytłumaczył mi, że to Zuzka mu pokazuje, których chłopaków i dziewczyny ma bić za to, że oni z kolei ją biją.
 
Z wrażenia, w drodze powrotnej ze szkoły, kupiłam 2 piwa Karmi i właśnie jestem w trakcie upijania się z rozpaczy ...
 
slodka_idiotka : :
wrz 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

kac ... 2005-11-09 16:50
 
Jeżeli już, to bardziej moralny, niż po dwóch piwach Karmi, które - jak powszechnie wiadomo - praktycznie są bezalkoholowe.
Niemniej jednak padaPada rozśmieszył mnie swoim komentarzem na tyle, że faktycznie od razu zrobiło mi się weselej na duszy.
Już drugi raz ten człowiek jest balsamem na moje rany i światełkiem w ciemnym tunelu, które wskazuje, w którą stronę należy iść.
 
Dotyk_Anioła nie do końca zrozumiała moje intencje, ale w necie to faktycznie często jest niemożliwe, więc wyjaśniam, że zdanie "Jeszcze trochę, to uwierzę, że mam najgorsze dzieci na świecie z dennymi ocenami." miało wydźwięk typowo ironiczny.
Owszem, dzieci mają swoje braki w wychowaniu, ale w stosunku do innych dzieci i to z rodzin normalnych, a nie tak patologicznych, jak ich rodzina, naprawdę nie wyglądają najgorzej i wychowawczynie same przyznają, że są gorsi od nich.
A z ocenami ogólnie też nie jest najgorzej, bo żadnemu nie grozi żadna jedynka, wiec i zostanie na drugi rok, a w szkole jednak corocznie jakieś dzieciaki powtarzają klasę i to dzieciaki z normalnych rodzin.
 
Z tym biciem przez Jasia innych dzieci, to częściowo moja wina, ale nie pomyślałam, że moje nauki dadzą takie efekty.
Po prostu Jasiu kiedyś uderzył Zuzkę, a ja mu wytłumaczyłam, że dziewczynek się nie bije i jako starszy brat raczej nie powinien pozwalać, żeby inni ją bili.
A że dzieci są inteligentne inaczej, więc zrozumieli to, co zrozumieli i Zuzka Jasiowi w szkole mówi, które dzieciaki ma bić i on bije.
 
Na koniec powiem jedno ...
kiedy myślą wracam do tych dzieci z czasu, gdy po raz pierwszy przywieźliśmy je do domciu, to widzę, że teraz bardziej już przypominają dzieci z dobrego domu, niż dzieci z domu dziecka ...
i dlatego na te 3 dni zabieram ich w Polskę i komputer też dostaną, bo w założeniu nie ma on być nagrodą za coś tam, tylko narzędziem ułatwiającym naukę w szkole ...

 
 
weekend ... 2005-11-10 15:37
 
Wyjeżdżamy jeszcze dzisiaj, ale tylko ja z robaczkami.
Nie wtajemniczonym wyjaśniam, że robaczki są dwa: Jasiu i Zuzka.
Nazwa wzięła się z naszego pobytu w Warszawie, kiedy bardzo bali się jechać metrem i wyjaśnili, że dlatego, bo metro jeździ pod ziemią a pod ziemią są robaki, których boją się.
 
A wiek dzieciaków, to: 13 lat Marek, 12 lat Jasiu i 11 lat Zuzka.
 
I muszę uczciwie przyznać, że cała trójka bardzo lubi, jak ich doceniam i traktuję, jak kogoś wyjątkowego stwarzając różne wyjątkowe sytuacje.
Wyniosłam to z domu rodzinnego, bo moi rodzice mieli wyjątkową zdolność stwarzania wyjątkowych sytuacji, które pamiętam po dziś dzień.
Nawet, jak mi kupowali nową lalkę np., to nie dawali mi jej tak normalnie, tylko najpierw była wielka tajemnica, że coś mnie w domu czeka, potem zaglądanie przez dziurkę od klucza lub poszukiwanie po mieszkaniu i dopiero wielka radocha po znalezieniu.
W ogóle, to całe moje dzieciństwo było jedną wielką tajemnicą, wszystko zawsze najpierw było owiane wielką tajemnicą, którą dzieci uwielbiają.
 
No i ta niezwykłość typu: dziś poznasz kogoś niezwykłego lub dziś pójdziemy w niezwykłe miejsce albo dziś zjesz coś niezwykłego.
I cała moc świąt, dosłownie z każdego wydarzenia robione było święto, począwszy od niedzieli, po każdą piątkę w szkole, pochwałę i inne takie.
Staram się, jak mogę, żeby to wszystko skopiować na moje życie osobiste i rodzinne mimo, że to nie taka prawdziwa rodzina.
 
A komputery faktycznie ułatwiają naukę w szkole, bo dzieci mają wgrane np. słowniczki języków obcych, a uczą się języka angielskiego i niemieckiego, poza tym kupujemy wszystkie płyty CD z encyklopediami, repetytoriami, leksykonami, kolekcje testów, niezbędniki, a ostatnio również cykle podróżnicze, poznawcze i aktualnie przyrodnicze dołączane do Rzeczpospolitej, którą Marek regularnie kupuje. 
Jednak, żeby dziecko mogło w pełni korzystać z dobrodziejstwa nauki przy pomocy komputera, musi mieć komputer do własnej dyspozycji, niestety.
Gry ... no cóż, nie chciałabym, żeby świat dzieci zamykał się tylko w nauce i dlatego kupuję również gry, ale mam je pod kontrolą i większość jest zarazem edukacyjnych i zręcznościowych.
 
A z bieżących spraw, to śmiesznie jest, bo wyjeżdżamy jeszcze dziś, ale do końca jeszcze nie wiemy, gdzie ...
w każdym bądź razie jeszcze tym razem nie będzie to w stylu "wsiąść do pociągu byle jakiego ..." ...
i wsiądziemy do jednego z trzech, którym dojedziemy do np. Rzeszowa, o ile wcześniej nie wysiądziemy w Krakowie, lub Gdyni ewentualnie ... i tu małe niedopowiedzenie ...
 
wszystkim swoim czytelnikom życzę miłego weekendu ...
 
 
szczęśliwa, choć niedospana i zmęczona ... 2005-11-13 17:57
 
Do pełni szczęścia brak mi tylko faceta, ale takiego 2 w jednym, to znaczy kochającego w równej mierze dzieci i podróże.
Robaczki są wprost fantastyczne, nachodziliśmy się na wszystkie czasy, kiedy nie chodziliśmy, ale czasami brakowało mi faceta dodatkowo.
Za cel naszych podróży wybrałam w rezultacie trzeci wariant, ale nie do końca jeszcze zdradzę, o kogo chodzi i o jakie miejsce.
Faceta tego poznałam w necie i - zgodnie z tym, co kiedyś jeden z czytelników mojego bloga mi radził - nasze stosunki od początku ułożyliśmy na stopie przyjacielskiej.
W związku z tym niczego po sobie nie oczekiwaliśmy, chociaż przyznam uczciwie, że - jak na przyjaciół - czasami zbyt długo i zbyt głęboko patrzyliśmy sobie w oczy.
Facet pasuje mi wyjatkowo, bo z dzieciakami dogadał się od razu, jak ze swoimi, na dodatek uwielbia chodzić i nie marudzi, że za dużo wydaję pieniędzy.
Nie wiem, jak wyglądałoby to na dłuższą metę, ale po tym, co przeżyłam z nim i co widziałam, facet jest wesoły, pełen humoru i sił do życia.
Na dodatek robaczki kilka razy pytały mnie, czy moglibyśmy już u niego pozostać na zawsze i nie wracać do Marka ...
 
 
zawirowania ... 2005-11-15 14:22
 
Oj porobiło się, oj porobiło ...
nie zajrzałam nawet na sekundę wczoraj po południu do netu, bo nie miałam ani sekundy wolnej.
Mało tego, że przyjechał do mnie z rewizytą mój nowy "przyjaciel", to jeszcze musiałam iść na zebranie do szkoły.
Zabrałam go ze sobą na wszelki wypadek, bo mina Marka wskazywała na to, że lepiej nie ryzykować pozostawienia ich razem.
 
No cóż, walkę o komputer w rezultacie wygrał Marek z ocenami:
9 jedynek
9 dwójek
6 trójek
7 czwórek
8 piątek
dwie szóstki
 
A druga walka nie odbyła się, chociaż cały czas wszystko wisiało na włosku, bo sytuację rozładował Marcin.
Przyszedł niespodziewanie akurat, jak parzyłam kawę, więc rozsiadł się wygodnie, popatrzył na obydwu panów i powiada:
- wszystko wskazuje na to, że powinniśmy stoczyć między sobą walkę o względy naszej damy, ale czy nie uważacie, że zamiast zabijać się między sobą
prościej będzie ją zabić? 
Więc powiedziałam
- nie wysilajcie się i poczekajcie, aż trucizna, której dosypałam do dwóch filiżanek, zacznie działać ...
 
 
teraz tylko tyle ... 2005-11-17 12:03
 

"Nie wierz mi, nie ufaj mi,

Bo z rąk Ci się wywinę

Nie jest tak, że w kilka dni

Zdobywa się dziewczynę ..."

 
slodka_idiotka : :
wrz 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

za i przeciw ... 2005-11-17 21:54
 
Text poprzedniej notki, to kawałek piosenki, którą słyszałam w "Szansie na sukces" nadawanej w dniu 1. listopada br.
Personalnie nie skierowałam go do nikogo, oprócz siebie i ma mi przypominać, że nie mogę ulegać żadnym chwilowym oczarowaniom.
Bo znowu, po raz enty uległam, niestety ...
a kto nie jest w stanie mnie zrozumieć, musiałby pomieszkać pod jednym dachem z Markiem.
W sumie ideał w oczach wielu, a jednak bardzo ciężko z nim żyć, bo zawsze musi mieć rację - nawet, jak jej nie ma.
Po prostu, jak nie ma racji, to ją sobie kupuje, bo go stać na wszystko.
Nie lubi chodzić, nie lubi podróżować, a jak już, to tylko samochodem, bo nie będzie spoufalał się z hołotą, nie lubi dzieci i nie ma do nich nerwów, zupełnie nie ma poczucia humoru, ale za to ma wyjątkowy dar czarnowidzenia, czym potrafi czasami zepsuć najlepszy humor nie tylko mój, a gdyby tego było mało, to potrafi zająć kuchnię na cały dzień nawet, a kucharzy z miernym skutkiem.
I na koniec bomba z opóźnionym zapłonem ...
ciągle czepia się, że wydaję za dużo pieniędzy, nota bene swoich, nie jego, pieniędzy ...
i chce mnie zaciągnąć przed ołtarz.
Fakt ...
jest kochany, bo jest bardzo męski, czym daje wyjątkowe poczucie bezpieczeństwa.
Jemu nawet nie jest potrzebny dar przekonywania, bo jak mówi, to każdy przyjmuje to za pewnik.
Nie dyskutuje, nie przekonuje, on po prostu stawia człowieka przed faktem dokonanym, co mi akurat wyjątkowo pasuje.
Daje mi całkowite poczucie wolności, bo mówi, że mogę robić, co chcę, byle nie przynosić mu wstydu przed przyjaciółmi.
Zakończę już to wyliczanie zalet, bo oprócz wad, które wymieniłam, ma same zalety i jest ich tyle, że o tym można bez końca.
 
No qrcze i jakby nie patrzeć, to drugiego takiego ze świecą szukać, więc chyba to ze mną jest coś nie tak, bo jak go zostawię, to śmiechem parskną nawet ci, którzy śmieli się ze mnie, że jestem z nim dla pieniędzy ...

 
 
chorobliwie nienaturalna konstelacja ... 2005-11-18 21:32
 
I jakby nie odbierać tego naszego związku, to faktycznie jest on chory już od samego początku.
Niemniej jednak jest i jak na razie, to nie widzę żadnego sensownego powodu, żeby to zmieniać.
A najważniejszym powodem, żeby istniał, jest dobro dzieci, których los rozstrzygnie się w poniedziałek.
Qrcze, okropnie się boję, bo Marek już jutro wczesnym rankiem jedzie do Wrocławia.
Ja dojadę dopiero w poniedziałek, żeby nie stresować dzieci i pobyć z nimi najdłużej, jak tylko się da.
Wezwanie do sądu mamy na godzinę 12,30 i musimy stawić się oboje.
Reszta w rękach Pana Boga ...
 
 
padaPada ... 2005-11-19 18:22
 
Zgodnie z nową blogową modą, postanowiłam tą notkę poświęcić jednemu z bardziej popularnych panów na tych blogach, nie dość, że artyście, to jeszcze 2 w jednym, znaczy poeta i perkusista, na dodatek odgrażający się, że gdyby mieszkał bliżej mnie, to ożeniłby się ze mną.
No, ale ja już mam takiego ph, że jak tylko facet wart uwagi i zachodu, to od razu żenić się chce, taka męska solidarność, czy nie wiem już co.
Na dodatek ma poczucie humoru i na imię Tomek. 
 
Pisząc o przebudowaniu swojego życia miałam też na uwadze zmianę swojego podejścia do wielu rzeczy, spraw, ludzi a głównie do mężczyzn.
Właśnie jestem na etapie uczenia się od mężczyzn sztuki nie przywiązywania się do nikogo w szczególny sposób i traktowania wszystkich na równi uczuciowej.
Nie będę chwalić się, że mi to wychodzi, bo nie wychodzi i tak, jak oczekuję od mężczyzny, że będę jedyna w jego życiu, tak też nie potrafię mieć ich kilku.
 
A tak w ogóle, to mam problem, bo siadł mi twardy dysk na tyle, że wymagał formatowania i wgrania systemu na nowo i niestety, nie udało się nic z niego odzyskać.
Nie mówiąc już, że pozbyłam się w ten sposób wszystkich fotek, zarówno swoich, jak i przyjaciół internetowych, to pozbyłam się jeszcze wszystkich kontaktów.
Żałuję, że nie odbierałam poczty na stronie www, bo coś by się chociaż zachowało a tak, to z outlooka zniknęło wszystko łącznie z adresami.
 
Odtworzenie wszystkiego jest już niemożliwe i jedynie mam nadzieję, że odezwą się Ci, którym powinnam odpisać a nie odpisuję ...
chociaż, jak znam życie, to część z nich zniechęcona odejdzie w siną dal.
Mam teraz nauczkę, żeby co jakiś czas wgrywać wszystko na dyskietkę i dodatkowo przechowywać jeszcze w jakiejś płatnej poczcie
 
 
Marek ... 2005-11-20 13:10
 
Ciągle mnie zaskakuje.
Wczoraj wczesnym rankiem pojechał zabierając ze sobą Jasia.
Wieczorkiem zadzwonił, że pojadą jeszcze do jego brata.
A dziś z rana, że stęsknił się za mną, więc będą obaj około 15, 00 i żeby nie zapomnieć o obiedzie dla nich.
A w planach mieliśmy, że dojadę do niego.
Trudno uwierzyć, że faktycznie nie zależy mu na mnie i nie płakałby, jakbym mu uciekła.
Ja z kolei nie powiem, że tęsknię za nim, bo nie tęsknię.
W domciu cisza, spokój, żadnych kłótni i nawet niedziela nic tu nie zmieniła.
I wiem, że jak tylko przekroczy próg tego domciu, zaraz znajdzie coś, z czym przyczepi się do dzieciaczków.
Zupełnie, jak nauczyciele w szkole, tylko ciągłe pretensje.
Ciekawe, że dla mnie dzieciaczki są miłe i kochane, słuchają mnie i wykonują bez szemrania wszystko, co im powiem, co więcej, starają się, jak mogą o moje względy, pomagają mi, w czym tylko mogą, słowem miodzio ...
 
 
2 dni i jedna noc ... 2005-11-23 19:12
 
No, trochę doszłam do siebie, więc piszę, co było, gdzie było i czemu było.
 
W niedzielę weszłam w pewną pocztę na tlenie i pościągałam sobie na kompa wszystko, co kiedyś już przysłał mi ktoś ważny wówczas w moim życiu.
Łzy w oczach stanęły mi tylko raz, kiedy słuchałam z MP3, jak czyta wiersz, który sam napisał.
A przy okazji po raz pierwszy zwróciłam uwagę, że przysłał mi wówczas ni mniej ni więcej, tylko akurat 13 piosenek.
 
W nocy z niedzieli na poniedziałek przyśnił się mi mój były Ukochany.
Czekaliśmy z Markiem w sądzie na sprawę i pojawił się ON a ja zamarłam w bezruchu, bo obciął króciutko włosy, ale poznałam GO i widziałam, że ON mnie też rozpoznał.
Był z kimś, nie podszedł do mnie, ja też nie miałam odwagi podejść do NIEGO.
 
W poniedziałek w sądzie totalna załamka, bo kuratorka nie przysłała swojej opinii, więc zostaliśmy tylko przesłuchani.
Sędzia uprzedziła, że na następnej sprawie musimy być oboje, gdyż - jeżeli zostaniemy opiekunami prawnymi - będziemy musieli złożyć przysięgę. 
Ale wyroku nie wydała, bo bez opinii kuratorki nie może, jednak wszystko wskazuje na to, że to tylko formalność.
 
calaja ...
w komentarzu do poprzedniej notki napisałaś tak:
"a pisałaś wcześniej, że Marek jest dla dobra dzieci, teraz zaprzeczasz sama sobie, oj widzę tu wyraźne niezdecydowanie."
Widzisz, gdyby nie Marek, tych dzieci w ogóle nie byłoby u mnie, to on wpadł na pomysł i wziął swojego znajomego adwokata, który wiedział, co i jak mówić w sądzie.
I jeżeli je dostanę, to tylko i wyłącznie dzięki Markowi.
 
czarna-róża ...
nad byciem z Markiem cały czas mocno zastanawiam się.
A Tobie serdecznie dziękuję za to stwierdzenie:
"Bo facet czasem jak baba, mówi tak, kiedy myśli nie i mówi nie, kiedy myśli tak. Pokręcone stworzenia."
 
 
I co Wy na to panie i panowie?
 
slodka_idiotka : :
wrz 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

odpowiedzi ... 2005-11-24 19:49
 
Nie bardzo mam o czym dziś pisać, więc poodpowiadam tylko na pytania zadane mi w komentarzach do mojej wczorajszej notki.
 
Dotyk_Anioła ...
nie znam się za bardzo na prawie, ale ponieważ od początku nikt nie wierzy w to, że potrafię wychować te dzieci, więc myślę, że sąd ustanawiając oprócz mnie również Marka ich prawnym opiekunem, chce zapewnić w ten sposób maximum kontroli nade mną.
No i razie naszego rozstania Marek w dalszym ciągu będzie musiał mieć kontakt z dziećmi, o ile sam tego nie zrzeknie się. 
 
my_space, calaja i totylko_ja ...
o dzieci staram się ja i jeżeli sąd mi je da, to pozostaną ze mną dotąd, dokąd będą tego chciały.
Jestem po prostu im to winna za to, że teraz chcą być ze mną.
 
under_cover_of_night ...
w sumie, to masz rację, ale wygoniłam go raz i wrócił, jak bumerang, co więcej, wrócił właśnie wtedy, kiedy jego obecność była mi najbardziej pomocna.
Podobnie, jak teraz obecność tych dzieci.
Nie ręczę, że nie rozstanę się nigdy z Markiem, czy z dziećmi, ale jeżeli to kiedykolwiek stanie się, to będzie do tego naprawdę poważny powód.
 
Chaos_Angel ...
owszem, nie kocham Marka, ale to sąd przysłał pismo do nas obojga z zapytaniem, czy wyrażamy gotowość zostania opiekunami prawnymi tych dzieci.
Opieka prawna i adopcja, to dwie różne rzeczy, na tyle różne, że będąc opiekunami prawnymi dzieci, nie będziemy musieli wcale być ich faktycznymi opiekunami.
Sąd może je po prostu zabrać od nas i umieścić w jakiejś innej rodzinie.
Jest to jeden z najbardziej dołujących powodów, który sprawia, że rozważamy z Markiem na poważnie możliwość wyjechania z dziećmi na jakiś czas za granicę.
Prawo jest takie, że dziecko po ukończeniu 13 lat ma częściową zdolnośc prawną i może np. nie zgodzić się na przeniesienie go do innej rodziny.
Najmłodsza dziewczynka 13 lat ukończy za 2 lata, więc gdyby do tego czasu dało się odwlec całą sprawę, to potem już cała trójka będzie decydować, gdzie chce przebywać.
Nasz związek z Markiem prawdopodobnie rozpadnie się tylko w jednym przypadku, jak któreś z nas zakocha się w kimś innym z wzajemnością i powstanie z tego jakiś nowy związek.
Nie powiem, że kocham te dzieci w jakiś specjalny sposób, np. w taki, jak swojego ukochanego, ale chcę, żeby ze mną były, bo są mi tak samo potrzebne, jak ja im.
A na kursie PRIDE uczyli nas, że najtrwalsze związki dorosłych z dziećmi są wtedy, jak obie strony mają w tym swój interes.
 
 
A dzisiejszy dzień upłynął mi prawie w całości na pracy służbowej przy komputerze ...
natomiast na sobotę i niedzielę wybieramy się całą rodzinką w góry sowie.
Ale to jeszcze nic pewnego ...

 
 
Mirage 2005-11-25 16:02
 
Zamieszczam dziś coś, w czym wyraziłam część swoich uczuć.
Każdemu, kto potrafi bezbłędnie, linijka po linijce, zinterpretować ten text, spełnię - jak bajkowa złota rybka - 3 życzenia.
 
A oto wytwór mojego chorego umysłu ...
 
 
Mirage
 
najbardziej boli to, czego nigdy nie było
 
zimne oczy patrzące w zieloną głębię
głupie włosy pokręcone, jak moja miłość
i ten uśmiech, którego nie widać
zmysłowe usta dające nadzieję
delikatne ręce chroniące ogień świecy
i krzak stojący w śniegu ...
 
peron bez pocałunku dwóch obcych osób
gołębie nie karmione czterema rękami
góry bez echa sexownego głosu
ścieżki nie podeptane czterema nogami
 
tego nigdy nie było
to tylko marzenie
oczarowanie
i zapomnienie ...
 
 
 
ufff ... 2005-11-27 21:32
 
Zmęczeni, wykończeni, ale szczęśliwi.
W takie dni wraca nadzieja, że wszystko będzie oki.
Dla mnie osobiście ten weekend był bardzo sentymentalny.
Mimo, że również bardzo zwariowany.
A jutro wyjątkowy kierat w pracy.
Ale też i dużo przyjemności.
Pożegnanie.
Ostatni mój dzień w pracy.
Nasza ucieczka z dziećmi już przypieczętowana.
Wszystko zapięte na ostatni guzik.
I w czwartek ...
baj, baju, będziem w raju ... 
 
 
wolna ... 2005-11-28 21:07
 
Jestem wprawdzie w stanie wskazującym, ale przedostatnie drzwi zamknięte na klucz.
W sumie, to pozostał mi jeszcze tylko jutrzejszy dzień, bo w środę po południu jedziemy na andrzejki, a po andrzejkach w siną dal.
Nie pochwalę się, gdzie jedziemy, żeby tak na wszelki wypadek nikt nic nie wiedział.
W każdym bądź razie, zgodnie z sugestią Marka, komputer i internet idą w odstawkę.
Prawdopodobnie na 2 lata, ale - zgodnie z sugestią Jacka - być może, że tylko na rok.
Mam nadzieję, że taki stan rzeczy pozwoli mi na szybsze zapomnienie tego, co powinnam zapomnieć już dawno.
W sumie, to wszyscy cieszymy się tak samo, choć nie powiem, że i nie odczuwamy pewnego niepokoju.
Żałuję tylko jednego, że nie udało i nie uda mi się przed wyjazdem spotkać z Jackiem, ale po powrocie mam nadzieję nadrobić stracony czas ...
 
 
rozdarta ... 2005-11-29 16:39
 
Nic nowego zresztą, czyli rozdarta, jak zwykle.
Z jednej strony tyle ludzi deklaruje tęsknotę, że wypadałoby zostać chociażby dla nich, a z drugiej tyle pięknych życzeń, że jeżeli chociaż połowa spełni się, to będę szczęśliwa.  Roll 
To tak pół żartem pół serio a propos komentarzy do poprzedniej notki.
 
A tak w ogóle, to pojęcia nie macie, jak bardzo mi ciężko stąd odchodzić na 2 lata.
Kiedy zaczynałam pisać tego bloga, to myślałam, że nie będę miała żadnych czytelników ze względu na nick.
Wprawdzie straciłam wszystkich czytelników poprzednich moich blogów, ale zyskałam nowych, którzy są dla mnie jeszcze cenniejsi, bo są ze mną w moich najgorszych chwilach.  Sign I Love You 
 
I proszę, nie martwcie się z powodu mojego odejścia, bo w moje miejsce wejdzie mój Ukochany, który pojawia się, ilekroć ja odchodzę i odchodzi, ilekroć ja pojawiam się.
A resume powyższego, to pewność, że doskonale uzupełniamy się, co rokuje długi i szczęśliwy związek ...
szkoda tylko, że nie nasz.
Na tej zamianie najwięcej zyskają blogi, bo odchodzi zwyczajna, szara i prosta dziewczyna, żeby mógł zaistnieć ktoś niezwykły, malowniczy i poeta na dodatek.
 
I pamiętajcie, że to nie jest moja ucieczka z blogów.
Uciekam od swoich problemów.
A na blogi, jak dobrze pójdzie, wrócę za 2 lata. 
Tymczasem wszystkim życzę wszystkiego naj ...
 
 
i do przeczytania ...  Email 
 
 
a tak w ogóle, to pewnie zdążę jeszcze jutro coś napisać.
Wieczorkiem z przyjaciółmi urządzamy sobie wróżby andrzejkowe przy czymś szlachetniejszym na pożegnanie, więc pewnie będzie ciekawy temat ...

 
 
do miłego ... 2005-11-30 18:06
 
To już moja ostatnia notka przed wyjazdem.
 
Zainteresowanym wyjaśniam, że jedziemy do USA, a konkretniej do Filadelfii, gdzie mieszkają na stałe rodzice Marka i moja najstarsza siostra cioteczna Marita.
Największy problem mam ja, bo nie znam języka angielskiego, nie wspominając już o jednej z jego odmian, tj. amerykańskiej wersji.
Wprawdzie przez jakiś tam czas chodziłam w ogólniaku na angielski, ale nasz anglista wymyślił sobie experyment i naukę rozpoczął od konwersacji.
No i jak okazało się, że mi język łamie się na wymowie, to dałam sobie spokój i przeniosłam się na francuski.
 
Wracając jednak do sedna, to byłam na tyle bezczelna, że wczoraj rano w sądzie na sprawie zapytałam, czy możemy na jakiś czas wyjechać z dziećmi do Marka rodziców w USA, na co sędzia odpowiedziała, że nie widzi żadnych przeszkód, co nawet poleciła zaprotokołować.
 
Wieczorkiem urządziliśmy naszym przyjaciołom pożegnanie połączone z wróżbami andrzejkowymi.
Największe szczęście miałam ja, bo wyszedł mi woskowy but, co wróży - wg staropolskich przepowiedni - przygody, wyzwania, karierę zawodową i duże pieniądze.
Przygody, wyzwania i duże pieniądze, to mogę sobie wyobrazić, że znajdę w USA, ale w jaki sposób mogę tam zrobić karierę zawodową nie znając języka, nie wiem.
Pożyjemy ... zobaczymy ...
 
a tymczasem mówię wszystkim, którzy tu zajrzą, do miłego ...
 
i wybaczcie, że nie szybko odezwę się, o ile w ogóle.
 
Uczciwie powiem, że obawiam się, czy kiedykolwiek będę miała ochotę na powrót do kraju.
W końcu nic ani nikt mnie tu nie trzyma.
Chcę pozostawić tu łzy i cierpienie.
 
Zawsze przecież można zacząć od nowa.
I na to liczę.
Nowe miejsce, nowi ludzie, nowy język ...
 
kochani ...
właśnie przeczytałam Wasze komentarze do poprzedniej notki i ...
płaczę ...
z żalu, że Was stracę, jak nie wrócę ...
jeszcze raz wszystkiego naj ... 




slodka_idiotka : :